1
światło było zapalone,
choć nikt jeszcze nie słyszał o słońcu
Ty wtedy byłaś tam,
Lucyfer
pamiętasz jak w odwieczną noc
bawiłaś się z glinianym ludkiem?
bezwstydnie nagi i uroczy,
bo natchniony Boską Miłością
pamiętasz jego wesoły taniec,
pamiętasz swój uśmiech,
nie, uśmiechu nie pamiętasz,
bo nigdy się o nim nie pamięta.
2
aż zjawił się On
w idealnej pozie
on nie tańczył,
idealny taniec,
nie byłby żadnym tańcem
chciał Ci coś objawić,
coś ponad dobrem i złem
pięknem i brzydotą
w samym centrum nieskończonego obiektywizmu
naraz rozległ się pisk
zbyt nikły dla Jego uszu
podbiegłaś do stołu,
na którym on przysiadł
nie prosiłaś by wstał,
bo on ma prawo decydować,
więc rozsiadł się wygodniej,
bo jak może być miłościwy
Sędzia Najwyższy?
twe łzy były niepotrzebne
i nie profesjonalne
gdy skończył i odszedł
podbiegłaś do stołu
pamiętasz Lucyfer,
czy coś z niego zostało?
pamiętasz swą głupią nadzieję,
że nie cierpiał?
lecz zrozumiałaś,
że On dał Ci kolejną misję:
znienawidzić ludzi,
za ich głupi taniec na stole
i brak zrozumienia dla Wyroków Pańskich,
gdy On chce obiektywnie usiąść na stole.
3
siedzisz więc na dnie czeluści
wciąż Mu wierna,
niewierna niebu,
pielęgnując zło
ale my wiemy Lucyfer,
że po kryjomu lepisz ludzika
choć glina pęka na nim
w tym upale
lecz Ty nie masz prawa
dać mu Boskiej Miłości
a wrażając w niego siarkę
nigdy nie uzyskasz pożądanego efektu
Lepisz więc jednego za drugim
podrzucasz niebu,
tam próbują go przerobić,
ale nie widzą powodu,
dlaczego mieliby coś po tobie poprawiać
i puszczają ich w świat,
pełnych goryczy i Twej wiedzy,
na wpół uskrzydlonych z początku
zbyt rozżalonych przy końcu
swych bezsensownych dni
lecz nie zapominaj o nas,
bo gdy całą siarkę przelejemy na papier
być może znów będziemy głupiutkimi ludkami,
tańczącymi na Twym stole
dla których,
ktoś w końcu
będzie miał trochę miłości.
30-03-06