Dziś siedzę tu, samotnie tak
I kreślę linie proste.
Szacunek, radość, smutek, gniew,
To tylko słowa puste.
Nic nieznaczące
W chwili, gdy
Wokół rozeszła się
Słodka woń krwi.
On wyczuł to, sprowadził sen.
Wraz z nim też ciemność błogą
I zapanował wieczny mrok
I cieni świat dokoła.
I tak mi przyszło żyć do dziś
I dalej po wsze czasy,
Nie znając kresu swoich dni,
Nie licząc kropel krwi.