Ile ty pijesz, kochanie!,
żeby tak ktoś powiedział, kiedy mnie widzi,
albo: ile ty palisz!,
czemu znowu nic nie jesz?
To nie są słowa, od których w głowie mi się kręci,
wręcz przeciwnie.
Mogliby przynajmniej zadzwonić:
już druga, a ty ciągle w łóżku!, lub:
wstydu nie masz, że jeszcze nie śpisz!
Sama się martwię swoim przeziębieniem,
nikt nie przypomina: weź wreszcie te proszki!
I kiedy wracam rano, nie po prostej,
żadne zmęczone: w końcu! mnie nie wita.