każdy inny, komuś winny, lecz o tym ni słowa 
jest ciemna noc, deszczowa pogoda 
i błądzę myślami między jawą a snem 
w dłoni berło, w sercu skromna mowa:  
wyglądasz lepiej? stać mnie na garnitur 
zwą mnie mniej odważny, bardziej romantyczny 
osiemnaście lat? o tak- dorośle to brzmi 
czy jednak? ciągle jakieś skargi na mnie.  
nie wiem gdzie teraz jesteś, słyszę pracę maszyn 
może migawka w aparacie podziwia ciało twoje 
a bóg zza chmur patrzy jak się męczysz 
po ulicy zatłoczonej w niezapiętym płaszczu  
dla ciebie kradnę cukierki ze sklepu 
jak dziecko skaczę w deszczu ze szczęścia 
z pastelowych kredek krzywe serca ci ślę 
przebite niesymetrycznie strzałą amora  
to jest pasja dla odważnych, żyć i marzyć... 
zapisana na czarno-białych kartach historii 
pełna tradycyjnych uśmiechów, okresów radości 
o złych ni słowem pisnąć nie śmiem, marzenia  
każdy z czegoś innego mógłby wiersz zbudować 
z krzyków dziecka w kołysce, z pacierza 
lub jak ja, z gościa co serce me odwiedził 
i odkrywając swe wnętrze wciąż wzbudza apetyt  
rozmawiamy o ustach poezji, która nas pokochała 
nie piszę nic więcej – wybaczcie me skargi,  
żaden ze mnie epik, prędzej muzyk zwariowany 
a wiersz ten tobie dedykuję - śnij kochanie