Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

violetta

Użytkownicy
  • Postów

    13 187
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    41

Odpowiedzi opublikowane przez violetta

  1. mruga do mnie więdnący cień, układając
    na włosach nagie liście. zamieszkał w gałęziach,
    kałuży, na palcach, w oknie samotnie rozdarty.

    o tym, czego mogę dotknąć, nie muszę rozmawiać.
    wyczekuję lepszej pogody, pod parasolem
    lub kilkoma. lubię cię w żywej śliwce.

    odwija ciszę. iskrzą oczy, nie potrzebują łez.
    nienaruszalne wdzierają się między drewniane owoce,
    nad kopułą łóżka a my już piętrzymy chęci.

  2. lubisz kiedy kakao wyjadam palcami pod stołem.
    okno paruje. ma teraz swoje miejsce na ustach,
    dotyk gdzie indziej, robi się ciszej.

    pachną wrzosy i ty. rozgrzana nie zostawię
    najmniejszego wgłębienia w poduszce.
    wybujałam się po kolana.

    widzę chmury, daleką wodę, która przyciąga
    łokciem do ciebie, przerzuca strony, wzrok.
    płomień syczący za nasze jutro.

    po lekturze nie całuj pierwszy. nie, odpowiem.

  3. pośrodku rozrastających się pokrzyw i skrzypu
    stoi kamienny mężczyzna? też był sam na spacerze.
    trawa urosła wyżej, ale wciąż jeszcze widoczny.

    dotykam nogawki, zimna od czerwonego granitu.
    jesteś w tym mieście u siebie. niedługo odnajdą cię
    miękkie kobiece usta.

    poczytaj mi książkę na wieczór - niewymieranie
    z tamtej strony, gdzie leży szron. nie pokrył twarzy,
    wyrysuję do-tej-pory ciebie.

  4. poprawiony:


    niesforna sukienka ciągnie się za mną
    po parku. czuję się jak w domu; górują
    gałęzie drzew zmiatane czerwienią.

    zanim oczy same się zamkną, znam już zapach
    jarzębin - twoje myśli przykryję miękkimi ustami.
    sen od tej chwili stanie się twarzą,
    którą zrumienił jeden promień słońca.

    obok ciebie przykucam nieśmiało w balerinach,
    nadużytych porannym dygotaniem, zwilżonych nocą.

  5. niesforna sukienka ciągnie się za mną po parku.
    czuję się jak w domu, nad którym górują
    przesłaniane czerwienią gałęzie drzew.

    kiedy znam już zapach jarzębin, nim oczy same
    się zamkną, miękkimi ustami przykryję twoje myśli.
    od tej chwili sen stanie się zarumienioną twarzą,
    którą rozświetlają pojedyńcze promienie słońca.

    w nadużywanych balerinach przykucam nieśmiało
    obok ciebie, między dygotem rano a mżeniem nocą.

  6. kocham cię od chwili, kiedy połykałeś tajemnie
    suszone jabłka. kąciki ust odpływały w stronę równika.
    wchodziłeś w siebie, by ukształtować mnie w dźwięczny
    fragment, półodkrytym biodrem.

    nie miałeś w głowie jeszcze nic niewłaściwego.
    oczami sortowałeś spojrzenia a rozebrane gałązki
    nabrzmiałe w ślady ściskałeś osobno,
    jak ornament kwiatów.

    spoglądałam na rozdwojone końcówki włosów przez
    kontury ciebie, dnia i powstało pragnienie, bez słów,
    ściśle złączone. za nim spokój. ostatnie słońce
    w kutym oknie, wypełniło się wiatrem.

  7. bezdroże. piję dzikie wino, a pragnęłabym z tobą
    i uśmiechać się przez maciejki, usłane przy stole.
    jak na deszczu wysławiane łzy - chodź ze mną

    o zmierzchu ujrzeć fioletową łąkę z lotu ptaka,
    która w chłodnym blasku stałaby się świętem.
    a dalej za mgłą wszystko, co można sobie wyobrazić.

    spójrz. fruczak gołąbek przysiadł na twojej dłoni,
    żeby nagle zaistniała cisza, i miesza oddech z moim.
    z lekka wyczuwalny dotyka obłok - usłyszę cię.

    jeśli chciał nas znaleźć, musiał przejść przez to samo.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...