Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Alina_Samusjew

Użytkownicy
  • Postów

    48
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Alina_Samusjew

  1. ten wiersz, mnie, poprostu rozwalil...!!! Dziwny jest, w ktoryms momencie rymy nie pasuja, ale mi sie spodobalo! nasmialam sie troche czytajac to :) Pozdro
  2. Jesteś tam latasz wśród gwiazd obserwując, a one nadal wypływają potokiem ze spuchniętych oczu, boję się, utonęłaś w mych myślach na zawsze, Ja zaś-głupia, nie podałam ci ręki - aby zapomnieć niczym kolczasty krzak rani mnie wspomnienie -Mamo byłaś moim oddechem, iskrą teraz- Jesteś jak baranek pokażesz mi drogę do ucieczki w raj nie oczekuję cudu, pamiętaj…
  3. Nie otwieraj ust słowo - którego nie pochłonie zimna nicość dotyk dłoni spowoduje delikatny dreszcz na ciele ale ty nadal milcz cisza tańczyć będzie odziana tylko w lekki jedwab wtedy zamknij oczy nie widzisz, nie słyszysz nieboszczyk, leżący w lodowatym łożu. nie mów nic to ponosi fantazje i puszcza ją ze smyczy nie czekając aż wróci słońce poda promienie na tacy z tęczy. przyniesie ku tobie i postawi na stole. a ty – Nie podziękujesz.
  4. Nie rozumiesz, kiedy proszę, więc nie pytaj już o nic, bo ja słów nie wyrzucam do wiadra, składam je w kartonowym pudle i chowam na strych. Jeśli je znajdziesz, pozdrów i powiedz, że pamiętam - jak znajdę czas, utonę w myślach - powędruję w inny świat, jak kiedyś. Teraz nie umiem jeszcze wrócić - wir "dziwności" mnie porywa, a myśli gwałcą spokój duszy, widzisz więc - one leżą same, moje dawne słowa - wciąż wierze, że kiedyś dam radę - wtedy to nie będę już ja - to będą wspomnienia płyną po niebie jakby latawce. Lapię je, lub zwijam na sznureczku aby nie zerwały się i nie uciekły z widoku czystego nieba.
  5. Nie ma słów, Nie słychać krzyku trzęsąca się dłoń drażni lekko policzek wylewa łzy biała twarz bliskiego Jego zamknięte oczy sine usta Jego serce już nie bije. nie czuć ciepłego oddechu unosi się w gore patrzy uśmiechnięty w oczach łzy szczęścia już nie będzie cierpiał krzyczy aby nie płakali ale oni nie słyszą stoją skupieni w ciszy oddając hołd zmarłemu…
  6. Dziewczyna szła tak dobrze znaną sobie ulicą w kierunku przystanku autobusowego. Po jej głowie plątały się najróżniejsze myśli, ale najgorsze było to, że tęskniła za Adrianem. Usiadła na ławeczce znajdującej się w pobliżu przystanku i zamyśliła się. -Milena?! Usłyszała czyjś głos i podniosła oczy. Przed nią stał Fred Walter. Jak zwykle tak samo rudy, tak samo piegowaty, jakim ostatnio go widziała. Stał się jednak barczysty i bardziej przystojny -Oh cześć! - Odpowiedziała uśmiechając się i wstając. – Boże! Fred! Jak ja cię dawno nie widziałam!! -Nawzajem, - zaśmiał się i przytulił ją. Poczuła dziwne ciepło w jego ramionach… coś jej to przypominało. Mechanicznie odsunęła się i speszona wlepiła wzrok w jego buty. Buty które zazwyczaj były poobdzierane i stare, ale nie tym razem. Chłopak miał na nogach skórzane polakierowane pantofle. Spodnie także nie przypominały starych wytartych dżinsów. Nowe, ładnie skrojone, granatowe dżinsy świadczyły, że Fred Walter już nie był zwykłym popychadłem. -Co ty tu robisz?! - Zagadnął wpatrując się w nią z zainteresowaniem. -Wróciłam z wakacji - odpowiedziała pewnie. -Aa, ale czemu tak wcześnie. Przecież byłaś na wakacjach z… -nie ważne z kim byłam… - przerwała mu ostro. -Aaa, no dobra. - uśmiechnął się rozumiejąc, że nie powinien dalej drążyć tematu. -Chodźmy, podwiozę cię. - Zaproponował, rozglądając się czy przypadkiem nie nadjeżdża autobus. -Masz samochód?! - zapytała zdziwiona. -A jak. - Odpowiedział śmiejąc się. Dziewczyna kiwnęła głową i poszła we wskazaną stronę. Myślała, że ujrzy jakiegoś 20 letniego grata, ale się myliła. Przed nią stał w bardzo dobrym stanie ford skorpio. Chłopak pomógł wsiąść jej do samochodu i po chwili usadowił się na drugim siedzeniu. -No więc, gdzie jedziemy? Zapytał uśmiechając się szarmansko. -Do ministerstwa. -No dobra, jak sobie życzysz, - zgodził się, lecz po chwili znowu się odezwał - za podwiezienie zjesz ze mną kolacyjkę? Dziewczyna uśmiechnęła się i kiwnęła głową. -No to wpadnę po ciebie po 18. Milenko.
  7. mi tam sie podobalo czekam z niecierpliwieniem na nasteopny rozdzial ;] no wiec pisz cos szybciutko ;*
  8. hehe kochana, każdy ma swój gust, jednym się to podoba innym nie prawda?! ;] a te mruknęła to literówka xD buźka!
  9. Głowa do góry ;] nie jest zle, tylko wiesz, te rymy, zastanow sie nad nimi :] wg mnie mozna z tego cos wykminic :D. Gorąco pozdrawiam( wiem jak to jest kiedy cie do konca nie zrozumieja, to co sie napisze rozumiesz najlepiej ty sam ;] :D )
  10. Idę plażą i myślę, wiatr do ucha szepcze mi opowieść, „ludzie się pogrążają”, słucham jak opowiada o zdradzie, uczuciach, nic nie znaczących „dla nich”, tych co są Ludźmi nazywani - bo czują, czasami ktoś wykrzesał więcej, pokazał że kocha, ale oni nie widzą, ślepota i ciemność horyzontu ich pogrąża następny podmuch, mówi o tych, którzy ranili bez sumienia, zabijali czyjeś uczucia sprawiając ból, zamykam oczy, usta, słucham, tym razem wyraźniej, krzyczy, że oni za długo już ranią, ci którzy mieli być szczęśliwi, sprawili sobie żywot niewolników losu, teraz płacze, tak, mówi że nieszczęścia jest zbyt dużo, staję w miejscu. Już nie idę. Wiatr także milczy, nastaje cisza, boję się, bo widzę wschodzące słońce, co ono mi opowie?!
  11. Ty ziomek powyżej--looz, mój text nie jest doskonały, między innymi dlatego jest w początkujących, więc wiesz :P
  12. Witam! Czytałam ten tekst to zaciskając ręce, to je rozluźniając. Troche niezrozumiałe były tam niektóre wątki, ale myślę że jest dobrze. Moim zdaniem najlepsza jest końcówka. Chodziło o anioły prawda? :)
  13. no juz calkowicie poprawilam :D mam nadzieje ze juz jest good? :D
  14. no wiec usunelam te "by", bo widocznie przypadkiem to przeoczylam (zwykle mi sie to nie zdarza), piszac to spieszylam sie troche, ale juz poprawilam blad, przelecialam jeszcze raz wzrokiem po tekscie i nie znalazlam "no i" wiec nie mam co poprawiac xD
  15. hmm... dziwne, ale intrygujące, tex coś w sobie ma.. W moim kawałku tesh jest Ann ;]
  16. Biały pokój z jednym oknem, przez które wpadały strugi światła oświetlając zakurzone stare panele- błyszczał pustkami. Wiecznie panowała tam cisza. Zabijając wszystko co możliwe swoim niezwykłym spokojem. Rzadko kto chciał przebywać w tym pomieszczeniu, gdzie prawie dziesięć lat temu zabiła się pewna młoda dziewczyna. -Była taka nieszczęśliwa, straciła wszystko, biedne dziecko czekało na matkę, bo tylko ją miała. Wychyliła się zanadto z okna i wypadła.- mówili wspominając dane wydarzenie ludzie mieszkający w pobliżu. Nikt nie życzył tej dwójce źle, ale stało się co się stało, Ann zmarła na wskutek uderzenia w głowę i 10 złamań, a jej matka z żalu iż straciła swoje jedyne dziecko. *** Siedziała w bezruchu wpatrzona w przestrzeń znajdującą się naprzeciw niej. Łzy powoli wybierając sobie kręte ścieżki spływały po zaczerwienionych policzkach muskając delikatnie skórę. Od czasu do czasu zatrzęsła się z zimna, lecz nawet dotkliwy chłód nie zmusił jej do zrobienia czegokolwiek. Była ubrana w zwykłą białą sukenkę do kostek. Ciuszek wyglądał jak staromodna piżama, więc zapewne kiedyś nią był. Długie czarne włosy, które już od wieków nie były splecione w warkocza lepiły się do zapłakanej buzi dziewczyny. Godziny mijały, a ona nadal patrzyła przed siebie od czasu do czasu przemykając powieki otoczone gęstą aureolką czarnych i długich rzęs. Blada, bez sił, nieszczęśliwa. Ból rozdzierał ją od środka, sprawiając że każda najmniejsza myśl prowadzała ją do jednego celu. Czynu, który jej zdaniem mógł by sprawić, że cierpienie zniknie, że już nie będzie płakać i przede wszystkim będzie w końcu spokojna. Bo czyż nie przez śmierć człowiek staje się całkowicie wolny? Kiedy była już pewna, że zaraz otworzy okno i skoczy, jej tok myślenia przerwał pewien stary mężczyzna wchodząc do pomieszczenia. -Znowu to robisz… -odezwał się siwowłosy pan i podszedł do niej. Dziewczyna siedziała na krześle i chociaż ktoś do niej mówi, to nic do niej nie docierało. Żadna, nawet najmniejsza zmarszczka na jej twarzy nie zmieniła się. Mężczyzna kucnął przed nią i patrzył przez chwile w ciszy na jej bladą nieszczęśliwą twarz. Bił od niej taki chłód. Tego uczucia którego doznał w czasie kiedy dotknął jej ramienia nie da się opisać. Przeszedł go zimny dreszcz i jeśli by nie fakt że obiecał właścicielce lokalu wypędzić niesfornego ducha, to odszedł by dając zagubionej dziewczynie spokój. Ona była wrakiem. Pomyślał próbując złapać jej nieuchwytne spojrzenie. -Ann, dziecko. Nie możesz o tym myśleć. Wiesz o tym.- Powiedział łagodnym głosem. Dziewczyna pierwszy raz od momentu kiedy rozpoczęła swoje codziennie czuwanie czyli od pięciu godzin, zmieniła wyraz twarzy i spojrzała na przybyłego „intruza” -Ja pana nie znam.- Szepnęła zachrypniętym głosem i mrugnęła oczami, z których wydobyła się kolejna dawka słonej cieczy. -Powiedz co cię dręczy, dlaczego nie możesz odejść?-Zapytał niepewnym tonem. -Bo czekam na mamę. Ale jej już długo nie ma.-Powiedziała tym samym nieobecnym głosem. Nastała chwila ciszy w której mężczyzna zastanawiał się jak ma powiedzieć nieludzkiej istocie przykry fakt dotyczący jej matki. W końcu się zdecydował i oznajmił jej ciepłym tonem. -Ann, twoja mamusia już nie wróci. Dziewczyna przeszyła go nienawistnym spojrzeniem i wstała. -Jak Pan śmie tak mówić!!!-Wrzasnęła z całej siły i zacisnęła zgrabne piąstki. Siwowłosy starzec w pierwszej chwili pomyślał, że cały budynek usłyszał jej krzyk, lecz się mylił, z jej ust wydobyło się tylko smutne echo tego co działo się naprawdę w jej głowie. Bał się odezwać. Bał się, gdyż nie wiedział jak zareaguje. -Dziecko moje, ona odeszła i cały czas na ciebie czeka, więc nie zwlekaj i idź do niej. Starał się mówić spokojnie, ale i tak mimo woli w jego głosie dało się usłyszeć nutę strachu. Dziewczyna odgarnęła z twarzy włosy i kiwnęła głową. -A gdzie ona jest?-Zapytała szeptem, jakby bojąc się, że ktoś ją usłyszy. -Tam! -Odpowiedział wskazując na niebo. Blada istota uśmiechnęła się i jeszcze raz kiwnęła czarną łepetynką na znak, że zrozumiała. -No więc, ja do niej idę i dziękuję panu że pan mi pokazał drogę. Bo czekam już długo, a ona się nie zjawia.-Powiedziała odwracając się i po chwili znikając. Mężczyzna odetchnął z ulgą i opadł na krzesło na którym przed chwilą siedział duch. Było zimne. Pomyślał dotykając je ręką.
  17. hmm nieuczeszczana noc? dziwnne... ale no coz, podobnie jak ty mojego wiersza tak ja twojego nie rozumiem xD cos tam jest ale nie przygladalam sie ;] pozdrowienia pa
  18. Cóż warte jest moje serce gdy nie kocha, no powiedz mi co? usłyszę nic? przeżyje. lecz będę pamiętać, że gdy pozbawiłeś mnie posiadania „tego czegoś”, pozbawiłeś mnie oddechu, sensu istnienia, i radości nie śmiej wracać, bo tym sprawisz mi ból. skończył się już czas twego współczucia, bo wiesz, nauczyłam się że prawdziwie kochać można tylko szczerze. w takiej chwili reszta jest nie ważna, reszta nie istnieje, dla ciebie, zawsze była jakaś przeszkoda nie próbowałeś się w głębi uczuć zatracić, nie zasmakowałeś miłości i całej jej krasy ona, w oceanie uczuć drzemie dlaczego nie wyszło? w gardle dławi mnie odpowiedź jakiej nie zrozumiesz, lecz w końcu mówię, zamykając oczy szepczę, bałeś że się utopisz w oceanie, Więc teraz już wiem, to nie byłam ja, nie byłam twą drugą połową, częścią która pokazałaby tobie, że kochając oddychasz pod wodą
  19. No już poprawiłam, mam nadzieje że aż tak źle nie jest xD
  20. ''wrażliwość'' spogląda na trupy niczym łany zbóż Heh okrutne stwierdzenie, w którym kryje sie jednak tyle dzikosci... ;* Pozdrawiam
  21. Życie mija oka mgnieniem, Płynie nurtem jak stos słów, Jak coś zrobisz już nie cofniesz, Tak jak dźwięków istny cud, Widzisz Słońce? jego żar, Potem deszcz, I twego słowa żal A po nim cisza...
  22. Mi się podoba ten wiersz. Szczerze mówiąc przeczytałam go 3 razy aby zagłębić się, nie wiem, ale może coś w sobie jednak ma... Coś co sorawia że człowiek zastanawiam się jakim czasem żyje. Wczoraj... Teraz... czy jutro?!
  23. Zgasło oświatło w jego oczach ból zabawiał się jej łzami tak bardzo boli gdy się zdradza, gdy się kłamie a obiecał że jej ufa mówił słowa wielkie jak pocałunki szczęścia w ich ramionach ślad wypalił dotyk ust boli gdy się ognia dotkniesz oni stratę w nim ponieśli nadzy i biedni w miłości no a teraz ona sama cierpi w mroku złości stawia sobie wymagania jak tak mogła, dziwna sprawa poddać się tej błahej sprawie? życie znika, ogień gaśnie koniec gry a ona wciąż myśli, tak, znalazła przeciwnika, bo okłamał nie zapomni!!!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...