umarłe posągi
okoliczności ciemne jak chmury burzowe
smutek ścielą nie pytając nikogo
gwałtem się wdzierają jak do swego domu
kładąc na łopatki wszystkich których mogą
śmiechem się zachodzą patrząc jak ulegle
na ich widok wszyscy tracą chęć do życia
wczoraj uśmiechnięci domownicy domu
dziś konduktem żałobnym przechodzi ulica
ci którzy się skryli nie patrząc na chmury
wyciągają głowy z kopców pełnych piasku
otrzepują włosy wzrok wznoszą do góry
robią dobrą minę stają w słonka blasku
pragną wzbudzić aplauz tłumów
na cokole stanąć zaistnieć w historii
choć ze strachu drżą im spodnie
dobra minę robią na wpół nieprzytomni
dziś całe miasteczka pomnikami skryte
cieniem przysłaniają małych bohaterów
i ciężarem brązu czyn ich pomniejszając
na sobie skupiają gawiedzi niewielu