Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Zorza Pólnocna

Użytkownicy
  • Postów

    25
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Odpowiedzi opublikowane przez Zorza Pólnocna

  1. Łzy - krople dni powszednich i w nich odbicie
    Smutku niewytłumaczalnego i radości totalnej
    Spadają gdy wewnętrznego nieba trzęsienie
    Z miejsca w które piorun uderza najsubtelniej

    Chaos sam w sobie co gwiazdy rodzi tańczące
    W samym środku serca gdzie burza zmysłów
    Rozbija wszystko na kawałki i zanurza co zbyt słabe
    By wywalczyć nieuchwytne w nawale pokus

    W zalewie obrazów dźwięków bezwzględnych opinii
    Znaleźć swoją gwiazdę nim niebo runie prosto na nas
    Świat zszarzeje i zmieni wciąż jasne wnętrza ludzi
    Nim zimy deszcz zgasi nadzieję a wraz z nią przepadnie i sens

    Odszukajmy ukryte głęboko w sobie marzenie
    Będziemy mieli po co wznosić wzrok ku górze

  2. Jakieś dreszcze nieuleczalne znikąd wariactwo
    Za harmonią wieczny niepokój nam tylko rozkazuje
    Rzeczy których się nie robi po prostu nie w ten sam sposób
    Od granicy snów co o nas nie stanowią po złamane zakazy

    Łzy niewystarczające gniewem rozżarzone intensywnością
    Pragnienia wzniosłości doznań przez ból że iluzja
    Dłonie rozpalone i usta niecierpliwe do zanurzenia
    W środku wszystko niepuste a ciągle nieprzepełnione

    Serce wciśnięte między żebra popychane rozsądkiem
    Nie zahamuje rozkwitu w tęsknocie rozdźwięk nie od milczenia
    Przez ciebie podniesione w nadmiar gdy niespójne już na zawsze
    Do życia razem nauczone kochać nie na niby

  3. Cóż że senne obszary złej niemocy
    Gdzie cienie dłuższe i chłód z przestrzeni
    I strach że wszystko nagle utnie się
    I przemieli na proch

    Posmakowaliśmy raz lotu

    Obudził się we krwi dziki zew
    Dreszcze od nadmiaru i żądz
    By walczyć o strzępek siebie
    Niczym sfatygowane ćmy
    Co krążą uparcie bez tchu
    Stęsknione za zwyczajnym ciepłem
    Tym bijącym od słów

    Posmakowaliśmy raz lotu

    Kłaniamy się porządkowi gwiazd
    Z rozpostartymi płasko skrzydłami
    Jak żurawie w baletowym pas de deux
    Kolejny taniec w cyrku zdarzeń

    Posmakowaliśmy raz lotu

    Już zawsze będziemy chodzić po ziemi
    Z oczami utkwionymi w niebo
    Bo tam byliśmy
    I tam zawsze będziemy pragnęli powrócić

  4. pamiętasz ciepło sierpniowego dnia
    buziaki na powitanie a czasami coś na dłużej
    spacery przez uśpione bezbronne miasto
    tęsknotę za kolejnym dniem - razem

    niepodjęte decyzje i od czasu do czasu nic do powiedzenia
    i te niedokończone pomysły na siebie

    pamiętasz smak kawy pitej we dwoje - gorzka
    zapach deszczowych chodników o świcie
    gdy goniliśmy odjeżdżający tramwaj
    dłoń w dłoni i jasny śmiech

    chłodne wieczory obrastające we własne dramaty
    i rano ciepłą pościel zwiniętą w kłębek zszarganych nerwów

    dni mamy coraz dłuższe i cieplejsze powietrze
    chociaż dłonie jeszcze marzną w rękawiczkach
    proszę mów do mnie i bądź przy mnie blisko
    wystarczy złamanych serc na przystankach

  5. Świat wyswobodzony z objęć ciemności
    Zrzuca senne przyzwyczajeń łańcuchy
    Z zimowego letargu wprost ku wolności
    Biegnie beztrosko czasu niepomny

    Miękkie obłoki płyną lekko przed siebie
    Chciałoby się całemu w chmurach zanurzyć
    Między ptaki zza horyzontu powracające
    Wiatrem powietrzem oddechem nasycić

    Wspiąć się po poręczy dźwięku i koloru
    Aż do nieba gdzie słońce wytęsknione
    Osusza łzy i gasi smutek mocą żywiołu
    Zamyka w promieniach serca wylęknione

    I stać się kwiatem kwitnącym na polu
    Motylem na dłoni dzwoniącym echem
    Zielenią trawy muśnięciem wiatru
    I chodzić boso i spać pod gołym niebem

  6. dziękuje wszystkim za odwiedziny i miłe słowa :) przyznam się, że pierwotnie miała to byc miniaturka, sam fragment od słów "A teraz odsłoń..." ale po namyśle dopisałam ten początek, wiem że przydługi i nie porywa, no ale za to puenta później smakuje tym bardziej :)

    jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam seredecznie :)
    A.

  7. Ślicznie dziś wyglądasz
    Proszę, oto kwiaty - piękno dla piękna
    Mam nadzieję, że miejsce ci się spodoba

    Wejdźmy, usiądźmy, nasz stolik po lewej

    Ciepła i kojąca melodia
    Co za przyjemnie brzmiący ambient
    W sam raz na wieczór pełen cudów

    Napełnijmy kieliszki

    Wytrawne i ciężkie
    O aksamitnym smaku i lekko fiołkowym zapachu
    Tak, wino jest wyśmienite

    A teraz odsłoń półmisek

    Popatrz, ma aortę i obie komory
    Wciąż gorące i pulsujące rytmem - dla ciebie
    Podano ci serce na talerzu

    To nic, że smakuje jak wołowina

  8. U kresu ciemnej nocy
    W wątłym blasku świecy
    Flakonik maleńki szklany
    Szlifowanym korkiem zamykany
    Wnętrzem kusi i migota
    Przetykany srebrem brokat

    Myśl zuchwała tak uparta
    Perswazyjna siła nieodparta
    Chce się dziwny czar uwolnić
    Zmysły rozum wysubtelnić

    I się stała chwila istny cud
    Popłynęły fale śpiewnych nut

    Zwariowana miszkulancja
    Nie odkryte ingrediencja
    Mieszanina i jedność
    Sekunda i wieczność
    Trafia prosto w sedno
    Miesza myśli łączy w jedno
    Co za niedorzeczna doskonałość
    Bezradny podziw ta wspaniałość

    Maluje słowem w kształcie ust
    Czysta miłość piękny kunszt

  9. Cytat
    Faktycznie niezłe, zgadzam się też że byłoby genialnie gdyby udało się to napisać całe po łacinie - przynajmniej trochę więcej.

    ...nie wiem, jak powiedzieć 'aż', ale 'do śmierci' będzie brzmiało 'ante mortem', tyle na pewno mogę podpowiedzieć. Niestety zapomniałem dużo z łaciny...



    dzięki za miłe słowa i pomoc, wstawiłam 'ante mortem' bo rzeczywiście lepiej brzmi - im więcej łaciny tym lepiej ;)

    pozdrawiam
  10. Si vis amari, każdy chce
    Ale mówią wielcy też
    Że nemo ante mortem mansit beatus
    I hoc erit post me, quad ante me fuit
    Czy więc przyjąć proste założenie
    Non omnia possumus omnes
    Czy chociaż mors certa, hora incerta
    Vivo memor że homnis est errare
    Homo improbus nie będzie szczęśliwy
    A otium pulvinar satanae
    I alteri vivat oportet, aby żyć dla siebie
    Bo amicus verus rara avis est
    Quid opus est verbis?
    Nil mirari, nil indignari, sed intellegere
    Manifesta non egent probatione
    Amor vincit omnia
    Więc co by nie było, odpowiedź jest jedna
    Po prostu – ama


    ...i po polsku:

    Prawda

    Chcesz być kochany, każdy chce
    Ale mówią wielcy też
    Że nikt aż do śmierci nie był szczęśliwy
    I co było przede mną, będzie i po mnie
    Czy więc przyjąć proste założenie
    Nie wszystko możemy wszyscy
    Czy chociaż śmierć pewna, a jej godzina nieznana
    Żyć pamiętając że rzeczą ludzką jest błądzić
    Człowiek nieuczciwy nie będzie szczęśliwy
    A nieróbstwo jest łożem szatana
    I żyć dla innych, aby żyć dla siebie
    Bo prawdziwy przyjaciel to rzadki ptak
    Na co tu słowa?
    Nie dziwić się, nie oburzać, ale zrozumieć
    Rzeczy oczywiste nie wymagają dowodu
    Miłość wszystko zwycięża
    Więc co by nie było, odpowiedź jest jedna
    Po prostu - kochaj

    Zamieszczam ten wiersz, bo myślę że ciekawy ;) pierwsza wersja pewnie lepiej brzmiałaby w całości po łacinie, niestety nie znam jej na tyle żeby wszystko było w 100% poprawne gramatycznie :) jest to więc zlepek dość znanych cytatów (Seneka, Horacy). Miłego czytania :)

  11. Mówię do mojego anioła
    Pożycz mi mój aniele swoje skrzydła

    Daj mi je rozwinąć i wznieść się wysoko
    Pozwól na chwilę zostawić za sobą ziemskie sprawy
    Pożeglować z wiatrem tam daleko
    Zapomnieć o gorzkim smaku ciemnej kawy
    Znaleźć klucz do wszystkich nieotwartych drzwi
    Otulić się kolorami i łapać w locie nuty
    Poczuć prawdziwy smak wolności
    Ominąć burze i ciemne chmury

    A mój anioł odwrócił się plecami
    Cierpliwość anielska się skończyła
    Mówi nie będziesz się bawiła moimi skrzydłami
    Nie zasłużyłaś

  12. W pierwszej wersji własnie było Elma, ale zarzucono mi niekonsekwencję, ze w takim razie powinno być tez Luna, Shambhali, czyli wszystkie nazwy wielką literą ;) "A tą koszmarną nokię, za burtę" --> o taką reakcję odbiorcow własnie mi chodziło :) dziekuję i oczywiście będę próbować dalej, to dopiero moje pierwsze kroki w pisaniu. Pozdrawiam

  13. Minuta jakby transcendentalizmu
    Sol i luna zatraceni w tangu
    Walczą o miejsce na niebie
    Delikatny jak trzepot skrzydeł motyla
    Szept wiatru opowiadającego o locie dzikich gęsi
    Kwitnąca pod oknem niewinnie biała lilia
    I niczym niezmącona głębia oceanu
    Tylko ognie świętego elma zwiastują nieznane
    Towarzyszą w wędrówce do miejsca
    Gdzie czas wolniej umiera a gwiazdy świecą jaśniej
    Gdzie lęk przed absurdem istnienia
    Ginie podczas przejścia
    W kolejny dzień ciepły i spokojny
    Aż ciszę przeszywa niczym zatruta strzała
    Dzwonek nokii 3110
    Może to śpiew feniksa odradzającego się z popiołów
    Może chóry anielskie witające wybranych
    Przy mistycznej bramie shambhali
    A może po prostu
    Czas się obudzić

  14. Mówię do mojego anioła
    Pożycz mi mój aniele swoje skrzydła

    Daj mi je rozwinąć i wznieść się wysoko
    Pozwól na chwilę zostawić za sobą ziemskie sprawy
    Pożeglować z wiatrem tam daleko
    Zapomnieć o gorzkim smaku ciemnej kawy
    Znaleźć klucz do wszystkich nie otwartych drzwi
    Otulić się kolorami i łapać w locie nuty
    Poczuć prawdziwy smak wolności
    Ominąć burze i ciemne chmury

    A mój anioł odwrócił się plecami
    Cierpliwość anielska się skończyła
    Mówi nie będziesz się bawiła moimi skrzydłami
    Nie zasłużyłaś

×
×
  • Dodaj nową pozycję...