Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Zorza Pólnocna

Użytkownicy
  • Postów

    25
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Zorza Pólnocna

  1. dziekuję bardzo za zaglądnięcie i miłe słowa :) a że rozmemłany - często słyszałam że niepotrzebnie się rozpisuję kiedy można napisać to samo a krócej, konkretniej...widocznie tak mam i już :) pozdrawiam A.
  2. Łzy - krople dni powszednich i w nich odbicie Smutku niewytłumaczalnego i radości totalnej Spadają gdy wewnętrznego nieba trzęsienie Z miejsca w które piorun uderza najsubtelniej Chaos sam w sobie co gwiazdy rodzi tańczące W samym środku serca gdzie burza zmysłów Rozbija wszystko na kawałki i zanurza co zbyt słabe By wywalczyć nieuchwytne w nawale pokus W zalewie obrazów dźwięków bezwzględnych opinii Znaleźć swoją gwiazdę nim niebo runie prosto na nas Świat zszarzeje i zmieni wciąż jasne wnętrza ludzi Nim zimy deszcz zgasi nadzieję a wraz z nią przepadnie i sens Odszukajmy ukryte głęboko w sobie marzenie Będziemy mieli po co wznosić wzrok ku górze
  3. cieszę się że się podoba :) dziekuję za zaglądnięcie i pozdrawiam A.
  4. Anna Para - wybaczam wspaniałomyślnie :) masz rację, po Twoich poprawkach wiersz jest o wiele bardziej czytelny i przyjemny w odbiorze, ale...gdyby nie było takie pokręcone, to nie byłoby moje ;) wiersz jak uczucie - jak szaleństwo, słowa płyną nieprzerwanie, niespokojnie, niecierpliwie... dziękuję za zaglądnięcie i "uporządkowanie" :) pozdrawiam A.
  5. Jakieś dreszcze nieuleczalne znikąd wariactwo Za harmonią wieczny niepokój nam tylko rozkazuje Rzeczy których się nie robi po prostu nie w ten sam sposób Od granicy snów co o nas nie stanowią po złamane zakazy Łzy niewystarczające gniewem rozżarzone intensywnością Pragnienia wzniosłości doznań przez ból że iluzja Dłonie rozpalone i usta niecierpliwe do zanurzenia W środku wszystko niepuste a ciągle nieprzepełnione Serce wciśnięte między żebra popychane rozsądkiem Nie zahamuje rozkwitu w tęsknocie rozdźwięk nie od milczenia Przez ciebie podniesione w nadmiar gdy niespójne już na zawsze Do życia razem nauczone kochać nie na niby
  6. Cóż że senne obszary złej niemocy Gdzie cienie dłuższe i chłód z przestrzeni I strach że wszystko nagle utnie się I przemieli na proch Posmakowaliśmy raz lotu Obudził się we krwi dziki zew Dreszcze od nadmiaru i żądz By walczyć o strzępek siebie Niczym sfatygowane ćmy Co krążą uparcie bez tchu Stęsknione za zwyczajnym ciepłem Tym bijącym od słów Posmakowaliśmy raz lotu Kłaniamy się porządkowi gwiazd Z rozpostartymi płasko skrzydłami Jak żurawie w baletowym pas de deux Kolejny taniec w cyrku zdarzeń Posmakowaliśmy raz lotu Już zawsze będziemy chodzić po ziemi Z oczami utkwionymi w niebo Bo tam byliśmy I tam zawsze będziemy pragnęli powrócić
  7. pamiętasz ciepło sierpniowego dnia buziaki na powitanie a czasami coś na dłużej spacery przez uśpione bezbronne miasto tęsknotę za kolejnym dniem - razem niepodjęte decyzje i od czasu do czasu nic do powiedzenia i te niedokończone pomysły na siebie pamiętasz smak kawy pitej we dwoje - gorzka zapach deszczowych chodników o świcie gdy goniliśmy odjeżdżający tramwaj dłoń w dłoni i jasny śmiech chłodne wieczory obrastające we własne dramaty i rano ciepłą pościel zwiniętą w kłębek zszarganych nerwów dni mamy coraz dłuższe i cieplejsze powietrze chociaż dłonie jeszcze marzną w rękawiczkach proszę mów do mnie i bądź przy mnie blisko wystarczy złamanych serc na przystankach
  8. dziękuję za poczytanie, cieszę się że ostatnia strofka się podoba :) pozdrawiam
  9. Eunicee --> własnie już tak się tęskni za tymi przyjemnościami, a tu ciągle zimno i ciemno... i ... kuba skawa --> było ciężko, zimno i ponuro, a teraz idzie wiosna więc będzie ładnie i kolorowo, także w poezji ;) dziękuję za zaglądnięcie i pozdrawiam :)
  10. Świat wyswobodzony z objęć ciemności Zrzuca senne przyzwyczajeń łańcuchy Z zimowego letargu wprost ku wolności Biegnie beztrosko czasu niepomny Miękkie obłoki płyną lekko przed siebie Chciałoby się całemu w chmurach zanurzyć Między ptaki zza horyzontu powracające Wiatrem powietrzem oddechem nasycić Wspiąć się po poręczy dźwięku i koloru Aż do nieba gdzie słońce wytęsknione Osusza łzy i gasi smutek mocą żywiołu Zamyka w promieniach serca wylęknione I stać się kwiatem kwitnącym na polu Motylem na dłoni dzwoniącym echem Zielenią trawy muśnięciem wiatru I chodzić boso i spać pod gołym niebem
  11. Bezkształtny smutek Utykającego sumienia Łzy nie wystarczają Oswojone uciekło Wieczne się skończyło Obiecane przepadło Jedyne to złudzenia Pustka nieogarnięta I te słowa niewygodne Kochaliśmy za mało
  12. hmm..., czy ja wiem jak dla mnie współgra z tytułem ;) ale każdy może mieć inne odczucia ;) pozdrawiam :) A.
  13. dziękuje wszystkim za odwiedziny i miłe słowa :) przyznam się, że pierwotnie miała to byc miniaturka, sam fragment od słów "A teraz odsłoń..." ale po namyśle dopisałam ten początek, wiem że przydługi i nie porywa, no ale za to puenta później smakuje tym bardziej :) jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam seredecznie :) A.
  14. Ślicznie dziś wyglądasz Proszę, oto kwiaty - piękno dla piękna Mam nadzieję, że miejsce ci się spodoba Wejdźmy, usiądźmy, nasz stolik po lewej Ciepła i kojąca melodia Co za przyjemnie brzmiący ambient W sam raz na wieczór pełen cudów Napełnijmy kieliszki Wytrawne i ciężkie O aksamitnym smaku i lekko fiołkowym zapachu Tak, wino jest wyśmienite A teraz odsłoń półmisek Popatrz, ma aortę i obie komory Wciąż gorące i pulsujące rytmem - dla ciebie Podano ci serce na talerzu To nic, że smakuje jak wołowina
  15. U kresu ciemnej nocy W wątłym blasku świecy Flakonik maleńki szklany Szlifowanym korkiem zamykany Wnętrzem kusi i migota Przetykany srebrem brokat Myśl zuchwała tak uparta Perswazyjna siła nieodparta Chce się dziwny czar uwolnić Zmysły rozum wysubtelnić I się stała chwila istny cud Popłynęły fale śpiewnych nut Zwariowana miszkulancja Nie odkryte ingrediencja Mieszanina i jedność Sekunda i wieczność Trafia prosto w sedno Miesza myśli łączy w jedno Co za niedorzeczna doskonałość Bezradny podziw ta wspaniałość Maluje słowem w kształcie ust Czysta miłość piękny kunszt
  16. wiersz bardzo mi się podoba, daje do myślenia i całość świetnie napisana- opowiedziana :) pozdrawiam
  17. dzięki za miłe słowa i pomoc, wstawiłam 'ante mortem' bo rzeczywiście lepiej brzmi - im więcej łaciny tym lepiej ;) pozdrawiam
  18. dzięki, miło że się podoba :) pozdrawiam
  19. Si vis amari, każdy chce Ale mówią wielcy też Że nemo ante mortem mansit beatus I hoc erit post me, quad ante me fuit Czy więc przyjąć proste założenie Non omnia possumus omnes Czy chociaż mors certa, hora incerta Vivo memor że homnis est errare Homo improbus nie będzie szczęśliwy A otium pulvinar satanae I alteri vivat oportet, aby żyć dla siebie Bo amicus verus rara avis est Quid opus est verbis? Nil mirari, nil indignari, sed intellegere Manifesta non egent probatione Amor vincit omnia Więc co by nie było, odpowiedź jest jedna Po prostu – ama ...i po polsku: Prawda Chcesz być kochany, każdy chce Ale mówią wielcy też Że nikt aż do śmierci nie był szczęśliwy I co było przede mną, będzie i po mnie Czy więc przyjąć proste założenie Nie wszystko możemy wszyscy Czy chociaż śmierć pewna, a jej godzina nieznana Żyć pamiętając że rzeczą ludzką jest błądzić Człowiek nieuczciwy nie będzie szczęśliwy A nieróbstwo jest łożem szatana I żyć dla innych, aby żyć dla siebie Bo prawdziwy przyjaciel to rzadki ptak Na co tu słowa? Nie dziwić się, nie oburzać, ale zrozumieć Rzeczy oczywiste nie wymagają dowodu Miłość wszystko zwycięża Więc co by nie było, odpowiedź jest jedna Po prostu - kochaj Zamieszczam ten wiersz, bo myślę że ciekawy ;) pierwsza wersja pewnie lepiej brzmiałaby w całości po łacinie, niestety nie znam jej na tyle żeby wszystko było w 100% poprawne gramatycznie :) jest to więc zlepek dość znanych cytatów (Seneka, Horacy). Miłego czytania :)
  20. podoba mi się :) wprawdzie jak już pisano to rymowanka, bez metafor, głębszych przemyśleń itp. ale bardzo przyjemnie się czyta pozdrawiam :)
  21. dziekuje wszystkim za miłe słowa, to bardzo motywuje do pisania ;) pozdrawiam
  22. Mówię do mojego anioła Pożycz mi mój aniele swoje skrzydła Daj mi je rozwinąć i wznieść się wysoko Pozwól na chwilę zostawić za sobą ziemskie sprawy Pożeglować z wiatrem tam daleko Zapomnieć o gorzkim smaku ciemnej kawy Znaleźć klucz do wszystkich nieotwartych drzwi Otulić się kolorami i łapać w locie nuty Poczuć prawdziwy smak wolności Ominąć burze i ciemne chmury A mój anioł odwrócił się plecami Cierpliwość anielska się skończyła Mówi nie będziesz się bawiła moimi skrzydłami Nie zasłużyłaś
  23. W pierwszej wersji własnie było Elma, ale zarzucono mi niekonsekwencję, ze w takim razie powinno być tez Luna, Shambhali, czyli wszystkie nazwy wielką literą ;) "A tą koszmarną nokię, za burtę" --> o taką reakcję odbiorcow własnie mi chodziło :) dziekuję i oczywiście będę próbować dalej, to dopiero moje pierwsze kroki w pisaniu. Pozdrawiam
  24. Minuta jakby transcendentalizmu Sol i luna zatraceni w tangu Walczą o miejsce na niebie Delikatny jak trzepot skrzydeł motyla Szept wiatru opowiadającego o locie dzikich gęsi Kwitnąca pod oknem niewinnie biała lilia I niczym niezmącona głębia oceanu Tylko ognie świętego elma zwiastują nieznane Towarzyszą w wędrówce do miejsca Gdzie czas wolniej umiera a gwiazdy świecą jaśniej Gdzie lęk przed absurdem istnienia Ginie podczas przejścia W kolejny dzień ciepły i spokojny Aż ciszę przeszywa niczym zatruta strzała Dzwonek nokii 3110 Może to śpiew feniksa odradzającego się z popiołów Może chóry anielskie witające wybranych Przy mistycznej bramie shambhali A może po prostu Czas się obudzić
  25. Mówię do mojego anioła Pożycz mi mój aniele swoje skrzydła Daj mi je rozwinąć i wznieść się wysoko Pozwól na chwilę zostawić za sobą ziemskie sprawy Pożeglować z wiatrem tam daleko Zapomnieć o gorzkim smaku ciemnej kawy Znaleźć klucz do wszystkich nie otwartych drzwi Otulić się kolorami i łapać w locie nuty Poczuć prawdziwy smak wolności Ominąć burze i ciemne chmury A mój anioł odwrócił się plecami Cierpliwość anielska się skończyła Mówi nie będziesz się bawiła moimi skrzydłami Nie zasłużyłaś
×
×
  • Dodaj nową pozycję...