Ujrzałam dziś twarz, w której czai się zło,
Czarne oczy bez iskier szczęścia,
Usta bez wyrazu,
W uszach jak echo brzmiał
Cichy, zjadliwy głos.
Mój obiekt obserwacji w kwiecie wieku był
Wysoki, ciemnoskóry, z ironicznym
Uśmiechem w kąciku ust.
Wydaje się, że mnie zobaczył,
A może to był inny ktoś.
W swym punkcie obserwacji
Utkwił czarny, morderczy wzrok.
Wtem skończył się czas bezruchu,
Park myśli skąpał się w morzu mgły,
Świat wrócił do swego biegu,
A ja…ujrzałam swój obraz we śnie.
To była ta lepsza natura w człowieku,
Ta rzeczywista, bez krzty pozorów.
Moje odbicie nie bało się łez, nie ukrywało swej ludzkiej natury…