Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Szymon_W.

Użytkownicy
  • Postów

    31
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Szymon_W.

  1. Znowu mgła na horyzontach Sennie smutny nie-sens skrywa Chrzęści szadzią w serca kątach Z lata budzi i wyrywa Znów nam góry zjesiennieją Zachwyt zaśnie snem zimowym Znów zamarznę, choć z nadzieją Że się świat odrodzi nowy Zanim mróz mi język ściśnie W swoim srogim pocałunku Zanim zimą się zachłysnę I nie będzie już ratunku Moje usta tchnienie wyślą Nim je biały weźmie kurz: Ukryj się pod moją myślą Śpij, już dobrze, dobrze już…
  2. W świetle lampy coś mi każe Sięgnąć myślą w stronę marzeń, Gdzie nam w ciągłym płynie świcie Jagodowe słodkie życie Chciałbym ciebie zaprowadzić Tam, gdzie ciemność nie ma władzy, Tam, gdzie piękni Adam z Ewą Sadzą razem nowe Drzewo Chciałbym tobie opowiedzieć Dawną bajkę rajskich wierzeń Wieczny czar, stare zaklęcie, Że cię przecież kocham święcie Chcę cię tym zachwycić światem, Boję się, że nie potrafię; Że nieprawdą są me baśnie, Że ten świat jak lampa zgaśnie
  3. Dzięki za wszystkie opinie :) Bardziej niż o lęk egzystencjalny chodziło mi o poczucie wyjałowienia emocjonalnego, kiedy nic nie grzeje ani nie ziębi, a kiedy nawet ból, rozpacz, są atrakcyjniejsze od otaczającej człowieka "próżni". W końcu zawsze to jakieś emocje związane z dążeniem do takiego czy innego celu; a kiedy tego celu nie ma, zostają albo myśli o pętli albo do niej pogarda i modlitwa właśnie.
  4. Czemu? ;) Jestem ciekaw wszelakich opinii ;)
  5. Pod Twoją obronę my się uciekamy, Boża Rodzicielko, Prześwięta Maryjo, Z nienawiści i lęku my Ciebie błagamy, Z bojaźni i strachu przed ściśniętą szyją. Ty, która spoglądasz ze szczytów boskości Na nasze śmiertelne w tej próżni zmagania, Powiedz, czemu to nam poskąpiono światłości, Dla której jesteśmy - boleści, kochania? Czy to kara za grzech przyszły i nieznany, Czy pokoleń dawnych przewinienia stare? Dziś my, potępieni, do Ciebie wołamy, Która władasz wiecznie całym dusz obszarem: Ześlij nam znak jeden, jedną łzę prawdziwą; Tak tylko poznamy, że duch zmartwychwstanie I każdy z nas pójdzie na służbę gorliwą Ku wrotom miłości; Błagamy Cię, Amen.
  6. Straszny los był Orfeusza, Który dotarł, jak się rzekło, Tam, gdzie nędzna ludzka dusza Dobrze wie już, czym jest piekło; W najciemniejszą otchłań wkroczył Światło niosąc ideału, Choć mówili mu prorocy, Że ideał to za mało; Blask tych oczu, lutni dźwięki, Dla umarłych nazbyt trudne, Skazały go na udręki Rozczarowań i sny złudne; Czy więc po to jest marzenie - Eurydyka! Moja miłość! - Aby dostrzec w tył spojrzeniem, Że jej nigdy z nim nie było?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...