Powiedzmy ze widzisz lecz dotknąć nie możesz,
Załóżmy że żyjesz lecz nie czujesz tego,
Płaczę wraz z Tobą, ubolewam, drogo,
Dlatego bólem określę twe łzy słonawe,
A pięknem istnienia twe rozterki Panie,
Ujmij mą dusze w swe dłonie ciepłe
Powiedz ze rozumiesz a wtedy odetchnę,
Z uśmiechem na Twarzy położę się wtedy,
Powiem sobie, są tacy co krzyczą i są ciemiężeni,
I piękno w tym odnajdę z uspokojeniem,
Jesteśmy ludźmi o diamentowej powłoce,
Zarysowanej, zniszczonej przez noce,
Zanieczyszczonej przykrej i smutnej,
Zbitej skrzywdzonej przez życie okrutne,
Lecz jest w tym piękno naszego istnienia…