
strom
Użytkownicy-
Postów
46 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez strom
-
najpiękniej kwitną kusząco rozchylając płatki kobiety latem *** ponadczasowe piękno w niezbadanym jestestwie ku zatraceniu samca
-
kiedyś sobie żyło to nic że martwe mi też smakuje jak szybko rośnie wypulchnia się w foremce drożdżowe ciasto wielu bohaterów barwna fabuła kucharskiej książki
-
wykład o miłości
strom odpowiedział(a) na Wiesław J.K. utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Tytuł bardzo odważny + Miłość temat nie skończony, jak na referat bardzo skromnie. Jak na kogoś kto chciałby wygłaszać referat...bla,bla,bla... Sorry stary ale według mnie wyskoczyłeś z motyką na słońce. Mimo wszystko SZACUN ! ;-) Nie daj się omamić wazelinie! Może kiedyś bez emocji i pod innym tytułem . Powodzonka ! -
ciekawy rebusik,ja to odbieram tak: ciężki jest żywot mamusi ale warto. wydaje mi się tylko że z tymi butami to odrobinę za grubo. szacuneczek ;-)
-
kiedyś sobie żyło to nic że martwe mi też smakuje
-
Pająki w lodówce igloo budują , za oknem skowronki wesoło jodłują. Głodny słoik z dżemem do pracy wygania, może letnia burza umili zmagania. Pogonią zmęczony za kawałkiem chleba, powrócisz wieczorem inaczej się nie da. Czy przez pryzmat utopii o urlopie marzeń, da się uchwycić choć garść letnich wrażeń? Soczystość zieleni cykad nocnych granie, kojący cień drzewa księżyca wołanie. Tyle jest mojego z tego lata radości, starczy mi na uśmiech i pomidorówkę z kości.
-
martwe roślinki padła zwierzynka bigosik proszę
-
a zawiedzione "malinowe nosy" były ?
-
pieprzone święto pod "ŻABKĄ" posępne malinowe nosy
-
Znów mnie dopadli mroczni ambicji rakarze inkwizytorzy ideałów pod przyłbicami ignorancji cyniczną goryczą malowane ich szydercze twarze. Kpiący bełkot prześmiewców duszę zlęknioną przeszywa broń ich okrutna zdrada,szarość,półprawda w macki nałogów ciskająca realność fałszywa. Przyssali się do serca szarpią,niweczą,kalają sukuby potępienia złaknione w otchłań marazmu i apatii udręczone sumienie moje bezlitośnie wciągają. Opadam w smutku czeluści bezradności ponure głębiny które wiarę pochłoną wszechobecny kult zawiści jak wielka rzeka wylał na życia mego równiny. Uciekam więc przerażony w zakamarkach jestestwa swojego płaczę jak dziecko biegnąc ścieżką pamięci szukam ideałów bastionu ostatniego. Mgłą wyobraźni otulony przed złymi dobrze schowany czekam na odsiecz pewnych i niezawodnych ponadczasowych przyjaciół zapomnianych. Przybyli jak zawsze światła szczerości rycerze pogromcy nikczemnych ich zbroje wykute z odwagi lojalnością zdobione niezniszczalne pancerze. Zastępy to nie małe już jestem spokojny nie których poznaję jest Jkar marzyciel Prometeusz z ogniem i Spartakus wolny. Widzę też zbrojnych Król Artur z drużyną Zawisza i Roland Pan Michał z szabelką który "nic to" rzekł po czym zginą. Ludzie serca są z nimi Ksiądz Kollbe z Korczakiem dzieci swoje prowadzą także Gandhi malutki co spokojem powalał staną z tym orszakiem. W ogniu Ich potęgi miecz wielki wykułem wiatrem buntu hartowany ostry jak punkowe gitary powstałem dumnie i w realność wróciłem. Tu zakończę opowieść dla wielu banalną nazbyt pompatyczną wieżę jednak że są tacy którzy ze mną krzykną. Chwała Bohaterom !
-
jakoś nie chce mi się czekać na c d n skróć, wyrzuć słowa pułapki, to się zobaczy, pozdrawiam Dziękuje za komentarz,(szkoda że jak dotąd jedyny)mimo wszystko dokończyłem a dalej,to się zobaczy.Szacuneczek i pozdrowionka :-)
-
Świerszczy granie Wschód księżyca W głowie cisza
-
"Obrońcom ideałów" Znów mnie dopadli mroczni ambicji rakarze inkwizytorzy ideałów pod przyłbicami ignorancji cyniczną goryczą malowane ich szydercze twarze. Kpiący bełkot prześmiewców duszę zlęknioną przeszywa broń ich okrutna zdrada,szarość,półprawda w macki nałogów ciskająca realność fałszywa. Przyssali się do serca szarpią,niweczą,kalają sukuby potępienia złaknione w otchłań marazmu i apatii udręczone sumienie moje bezlitośnie wciągają. Opadam w smutku czeluści bezradności ponure głębiny które wiarę pochłoną wszechobecny kult zawiści jak wielka rzeka wylał na życia mego równiny. Uciekam więc przerażony w zakamarkach jestestwa swojego płaczę jak dziecko biegnąc ścieżką pamięci szukam ideałów bastionu ostatniego. Mgłą wyobraźni otulony przed złymi dobrze schowany czekam na odsiecz pewnych i niezawodnych ponadczasowych przyjaciół zapomnianych. Przybyli jak zawsze światła szczerości rycerze, pogromcy nikczemnych zbroje wykute z odwagi lojalnością zdobione niezniszczalne pancerze. Zastępy to nie małe już jestem spokojny nie których poznaję jest Jkar marzyciel Prometeusz z ogniem i Spartakus wolny. c.d.n. Widzę też zbrojnych Król Artur z drużyną Zawisza i Roland Pan Michał z szabelką który "nic to" rzekł po czym zginą. Ludzie serca są z nimi Ksiądz Kollbe z Korczakiem dzieci swoje prowadzą. Także Gandhi malutki co spokojem powalał staną z tym orszakiem. W ogniu ich potęgi miecz wielki wykułem wiatrem z włosów hartowany ostry jak brzmienie gitary powstałem dumnie i w realność wróciłem. Tu zakończę opowieść dla wielu banalną nazbyt pompatyczną wierzę jednak że są tacy którzy ze mną krzykną. Chwała Bohaterom !
-
Specjalnie dla Ciebie-z każdego(dla mnie dobro i zło to pojęcia względne). Możesz spróbować porównać "podwórko" z jakąkolwiek dziedziną życia a znajdziesz tam "piaskownice" oraz ich "mistrzów".Z "mistrzami" z kolei bywa tak: im bardziej kocha łechtać swojeego tym mniejszy pożytek z niego. Szacuneczek i pozdrowionka ;-)
-
Czasami wracam do domu jak koń z pola styrany na kostkach i nadgarstkach brzęczą trosk kajdany. Kredyty,inflacja, szef mnie zbeształ w pracy i ci ludzie dookoła nie życzliwi tacy. Ktoś tam nie domaga inny ciągle pije, ja to wszystko trawię aż żołądek gnije. Od tych wszystkich problemów twarz ma utrapiona i przez deszcz ukrytych łez nie mocy słona. Snuje się po schodach wpełzam do mieszkania słyszę śpiew dzieciątka ruszam bez wahania. Podchodzę do łóżeczka z miłością zaglądam Ona rączki wyciąga z nadzieją spogląda. Biorę Ją na ręce i wtedy cud się dzieje na anielskim Jej obliczu wschodzi uśmiech moje serce szaleje! Topnieją kajdany, zmęczenia okowy Jej uśmiech jak słońce topi wszystkie lody.
-
Dzięki Witku ! bardzo bym prosił o wytykanie mi wszystkich błędów.Jako początkujący mam jeszcze wiele do nauczenia( a i tak pewnie głupi umrę ). ;-)
-
Jam jest pan i władca mojej piaskownicy Głośno też o mnie na naszej dzielnicy Jestem mistrzem plucia No i gumy żucia Taak?To chwal się tam,gdzie pracy pośrednicy!
-
Wieczorem poeta młody, Dla bujności talentu używał wody. Parafrazy podlewał, Epitetom dolewał. Rano miał kaca i uschnięte ogrody.
-
Mi się podoba,przypomniałem sobie z jakim utęsknieniem co roku wyczekuję tych pierwszych liści. Wydaje mi się że mógł byś zastanowić się jeszcze nad tytułem,bo przecież nie "Liście" są najważniejsze w tym wierszu(chyba że go źle zrozumiałem). Powodzonka ;-)
-
Pewien mądry człowiek kiedyś sobie obliczył takie oto równanie dla wielu niepojęte że dziesięć procent życia to właśnie decyzje czasami przez pośpiech bez namysłu podjęte. A co z resztą? spytacie zaraz wam odpowiem zostało dziewięćdziesiąt to jest oczywiste człowiek ten stwierdził że to konsekwencje tak widział swoje życie jasne i przejrzyste.
-
Rozumiem że każdy chciałby jakoś zaistnieć,więc odpowiem grzecznie: nie wiem na czym jedziesz Stasiu ale przesadzasz ;-)
-
Blask zachodzącego słońca od wody i w twarz. Spławik ani drgnie a on szczęśliwy tak. Puszcza z nurtem rzeki utrapienia , kłopoty. Dzisiaj ryby nie biorą lecz on nie myśli o tym. W duszy jego Vivaldi koncert teraz daje. Wtóruje mu ptactwo a on odpływa w nieznane. Prądem marzeń niesiony świadom że musi wrócić. Słońce zaszło lecz on nie będzie się smucić. Pustą siatkę spakuje pod obłokiem czerwonym. Dzisiaj ryby nie brały a on radosny,spełniony.
-
Ach te mamy,dobrze że je mamy ! łatwe,przyjemne,szczere-jak dla mnie super.
-
Mi się podoba,powiem nawet że jestem pod wrażeniem.(ma taką fajną głębię)
-
Pożegnanie
strom odpowiedział(a) na Aneta Wójtowicz-Wójcik utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
To kolejny twój wiersz który czytam,co do stylu i spraw technicznych to ci nie pomogę bo sam stawiam pierwsze kroki.Jednego jestem pewien-potencjał to ty masz ogromny ! powodzonka ;-)