Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Dora

Użytkownicy
  • Postów

    200
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Dora

  1. Gdzie jesteś? Wskaż drogę bym nie błądziła O najdroższy szukam twojego lica niczym słońca którego promienie są radością mego serca Pragnę słuchać twojego głosu którego brzmienie działa niczym lek kojący ból To miłość czyni z człowiekiem takie cuda Łaknę Ciebie niczym głodujący chleba jak światła w mroku jak tchnienia w ostatniej chwili życia
  2. Dora

    chuck noriis

    spadł norris na biednego jeża uznał za pieszczotę wbite w tyłek kolce zwierza
  3. Dora

    chuck noriis

    chuck norris z drzewa spadł gdy wronie z pół obrotu próbował kopa dać
  4. Och panie Stefanie same głupotki pana sie trzymają :)
  5. Dobre :) ubawiłam się jeszcze raz gorąco pozdrawiam Pani Stasiu
  6. podoba mi się ostatnia zwrotka pozdrawiam serdecznie
  7. Dorciu. piwo o/k/ ale dalej. Biorę cię/ Stefanie ja już zaobrączkowana
  8. :( nie mam szans na wygraną. Poleją się łzy jak grochy
  9. Ja tam wolę piwo :) pozdrawiam panie Stefanie
  10. Kocham ciebie nad życie Kocham bardzo skrycie Gdy spoglądam na ciebie czuję się jak w niebie Spać przez ciebie nie mogę rzucam się na podłogę i często wpadam w histerię Nie wiem czy ci się spodobam mam tyłek jak szafa trzydźwiowa I choć nie jestem chuda jak nitka to dziewka ze mnie jest nie brzydka Zęby wszystkie trzy mam i na instrumęncie nieźle gram Ale gdy mama o tobie się dowiedziała zamknęła mnie w domu i klucz schowała Nie chce żebym wychodziła i ciebie mój kochany płoszyła Więc dalej będę kochać cię skrycie O luby którego kocham nad życie
  11. Dora

    Frywolna

    Była zdziwiona z bólu skrzywiona gdy rodzić miała stracha dostała
  12. Dora

    ***( bez tytułu)

    Trzepocze trzepocze nogami przebiera biedny Janek biedny w grobie się przewraca
  13. Dora

    ***( bez tytułu)

    Była sobie raz dziewczynka co szesnaście latek miała złote loki za ramiona kawalera juz szukała Złote loki za ramiona lekko zawstydzona na Janka zerkała rzęsami trzepotała
  14. Siedząc na pniu nad brzegiem jeziora zamknąłeś oczy Wzniosłeś głowę ku słońcu wdychając wiatr Twoja twarz niczym twarz anioła promieniała blaskiem wewnętrznego spokoju
  15. Była jesień, szósty dzień tygodnia.Od paru dni za oknem hulał wiatr nieustannie przeganiając liście po okolicy, a krople deszczu ciężko uderzały o parapet rozspryskując się po szybie. Miasto zdawało się być puste. Była piąta godzina, większość ludzi jeszcze spało o tak wczesnej porze. Jednak na morskiej 17, już paliło się światło. Był to elegancki, biały dom z ogrodem, którego dawnym właścicielem był nieżyjący już, stary skorumpowany bankier. Trzy lata temu, nową właścicielką została Emilia Młotkowska, młodziutka ciemnowłosa kobieta o nienagannej figurze, w ten sobotni ranek, w pośpiechu przeglądała swoją garderobę. Wiedziała że nie zdoła zabrać wszystkiego, dlatego pakowała to co uważała za niezbędne. - To już ostatnia walizka, którą mogę zabrać ze sobą - pomyślała nie mogąc jej domknąć. Była zdenerwowana i spocona. Cienkie pasma włosów opadały na jej bladą z przemęczenia twarz, przysłaniając zielone oczy. Z dużym wysiłkiem uniosła z kanapy ciężką walizkę i położyła na podłodze. Usiadła obok niej by spokojnie złapać oddech. Miała przed sobą długi i ciężki dzień. Wyjeżdzała stąd i nie wiedziała czy wróci. Z trudem opuszczała te mury. Spędziła w tym domu siedem lat i zdążyła przywyknąć do tego miejsca. Ze smutkiem w oczach rozejrzała się po pokoju chcąc pożegnać się z nim, poczym wstała i wyszła przed dom,gdzie zaparkowany miała samochód. Dołączyła torby do reszty bagaży które miała umieszczone w bagażniku samochodu i wróciła do domu. Weszła na piętro i delikatnie otworzyła drzwi do dziecięcego pokoju. W jasno-brązowym, drewnianym łóżeczku spał półtoraroczny chłopiec imieniem Daniel. Pochyliła się nad nim wpatrując się w jego bezbronną dziecięcą twarzyczkę. Delikatnie poryszyła małego za rączke, szepcząc - obudź się kochanie. Wiedziała że najlepiej będzie, jeżeli oboje jak najszybciej stąd wyjadą. Miała zbyt wiele do stracenia. Do miasta wróciła osoba, która wcześniej życie jej i małego zamieniła w koszmar. Na samą myśl o niej, przeszył ją zimny dreszcz. Bez namysłu wzięła śpiące jeszcze dzieciątko i ubrała w ciepły kombinezon. Zarzuciła na siebie długi czarny płaszcz i trzymając maluszka w ramionach wyszła na podjazd. Ostatni raz spojrzała na dom w którym spędziła siedem długich lat,dom, który od trzech lat stał sie jej własnością. Nie wiedziała czy jeszcze kiedykolwiek tutaj wrócą. Nie wiedziała jak dalej potoczy się ich życie. Niczego nie była pewna. Ułożyła Daniela na tylnim siedzeniu, usiadła za kierownicą i ruszyła przed siebie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...