istny katharsis dla duszy i ciała
będący dla mnie. Czy miała
z tego chociaż cząstkę milionową
tego co działo się z moją głową
W tej chwili?
… a serce tęskni
… i serce kwili.
; istna metafizyka
; urody oryginał
; niebiańskością przenika
; czas się z nią nie mija.
Chociaż znałem ją od dawna,
w tym właśnie momencie,
cudna, piękna i przeładna
rzuciła zaklęcie.
Pół sekundy spojrzenia;
drugie pół zachwytu.
Stanąłem jak z kamienia
łapiąc się uchwytu.
Zaskoczenie to pewne
było i zdziwienie
gdy głębokie, tak rzewne
rzuciła spojrzenie.
Niepewność delikatna.
Kojarzę to z mitem:
gdy buzia tak szkarłatna
a oczy są błękitem…
Nadal lekko zmieszana.
Wszystko w kręgach magii
by się przywitała
zabrakło odwagi,
mimo że obok byłem.
Ona dalej kroczy…
Mimo że stoi tyłem,
widzę wciąż jej oczy.
Błękit oczu po mózgu
całym się rozlewa;
przeciskając się do serca,
komory zalewa.
I opanowuje
wszelkie moje człony.
Stoję, niczego nie czuję
Pięknem oślepiony
I nieważne co będzie,
Nieważne co się stanie
Wiem, że widok anioła
W sercu mym zostanie.