Wpatrzyłem się w obraz ruchomy – obraz doskonały,
Na nim oczy owocowe, nad nim myśli się urwały.
Czym ten obraz? Moje ramię przytuli bez pozwolenia,
Moje oczy i dłonie są ramą Twojego więzienia.
Tak mi powie moje serce – tak Cię nic nie oswobodzi,
Mnie ten obraz szczerego piękna własnym sercem nagrodzi.
Mnie samo słowo ustem idzie – tak wiesz, że rymy lubię,
Czemuż Tobie przyjemności nie zrobię?
Więc ich użyje.
O piękno obrazu! Jak bym nie mógł ustek Twych całować?
Jak bym tak śmiał, tym szczerym imieniem Cię nie obdarować? romantycznie ułożyć dwie skronie,
Aby dwóm ciałom tęsknotom zmrożonym nadać płomienie.
Tak stópkom niewinnym pomóc przeskoczyć wredne kamienie,
Tak rączęta zimne od płaczu proszą o przytulenie.
I ta świadomość bolesna zawsze otworzy me dłonie,
Bym tutaj stał przy Tobie – tak żyje dla świata potrzebnie,
Żyje dla Ciebie.