Oczywiście,że ranek na to poświęce.
Wstanę wcześniej niż miewam w zwyczaju.
Tak, nie zważywszy na rodzaj pogody,
wyjdę z domu tak dumny, tak pyszny.
Samo przez się to ma się rozumieć:
znicz kupię wydając wszystkie drobniaki.
Uśmiech szeroki i świergot blaszany,
na ladzie brudnawej w sklepie miejscowym.
Absolutnie jest pewne, że pozę przybiorę
adekwatnie doniosłą do miejsca i czasu.
Patrzcie, to kroczy przez cmentarz patriota!
Młody i piękny, wyjęty z obrazka!
Stanę nad gorbem, głowę opuszczę.
Westchnę głęboko i w zamysł zapadnę.
Ależ ja będę dojrzały tam wewnątrz!
Poddam się kontemplacji wzdychając
i tworząc przed sobą obrazy wyniosłe.
Przed śmiercią z pasją Rotę odśpiewał
i oblekł się flagą biało-czerwoną.
Wątpię, by zginął starająć się wepchnąć
z powrotem do środka zawartość żołądka.
Klnąc przy tym całkiem zwyczajnie.
Będzie nam miło. Niezaprzeczalnie.
Jakby nie było,
ja Polak, on Polak.
Może zamienię z nim słów parę jeszcze,
dobrze nam się będzie gadało,
choć głowa zajęta innymi rzeczami.
Odejdę,lecz wrócę, gdy sobie przypomnę.
Kiedyś.
Być może.