Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Anna_Staniszewska

Użytkownicy
  • Postów

    58
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Anna_Staniszewska

  1. Idąc ulicą wsłuchiwałam się w rytmiczny stukot obcasów kolorowych dziewcząt idących przede mną. Usłyszałam też, niby to niechcący, rozmowę telefoniczną szarej pani kroczącej niedaleko za mną. A potem wpatrywałam się w ciekawie ułożoną kostkę brukową. Jakby to wszystko mogło mi przynieść ulgę w tęsknocie za Tobą.
  2. To miło, że się podoba :) A jeszcze bardziej miło, że daje do myślenia :) Pozdrawiam.
  3. Obgryzam palce do krwi. Cholernie boli mięsień główny – serce. Kurczy się. Pierwszy skurcz… Znów kogoś zabiłam. Drugi skurcz… Wyrzuty sumienia nie dają odpocząć myślom. Trzeci skurcz… Znów zabiłam siebie. Czwarty skurcz… Już nie myślę. Piąty skurcz… Już nie liczę. Obgryzam jabłko do ostatniej pestki. Cholernie boli wpatrywanie się w jeden punkt – ogryzek. Minęła cisza.
  4. Leżałam tak i udawałam że zginę W mglistym świetle widziałam niewyraźne paciorki różańca Rozmawiałam cicho lecz zdecydowanie z dawnym przyjacielem o sprawach błahych czyli moich problemach Poklepał mnie łagodnie po plecach jakby chciał powiedzieć że wszystko będzie już teraz dobrze Zawstydził mnie tym czynem niespodziewanym Podziękowałam Mu za wszystko a On tylko się uśmiechnął Bo przecież kto jeśli nie On wie lepiej jak bardzo jest mi żal własnej duszy
  5. Pomału otwieram oczy które ledwo co przymknęłam przed chwilą A herbata w kubku jeszcze taka gorąca Szukam dobrego powodu aby wstać i z uśmiechem przywitać nadchodzący dzień A zima za oknem jeszcze taka ponura Wstaję jak zwykle prawą nogą bo nigdy nie wstaję lewą ale nie sądzę by miało to coś dać A książka na biurku jeszcze taka niedokończona Pierwsze kroki stawiam dosyć chwiejnie choć nie piłam nic wczoraj A plakat na ścianie jeszcze taki niestary
  6. Piękne. Przepiękne...
  7. Pomidory nie były już tak smaczne tego lata. Ich pomarszczona skórka nie chciała przepuszczać promieni słońca. I choć wyrosły na żyznej glebie, a ogrodnik pielęgnował je codziennie, wyrosły małe, brzydkie i krępe. Niektóre nawet nie zmieniły zielonego mundurka. Kruchy ich miąższ nie wydawał żadnych soków. Dookoła nich skoczne, fioletowe fasolki cieszyły się swą urodą. A dorodne kapusty mówiły do siebie szeptem, że pomidor w tym roku nie obrodził. Nawet deszcz nie pomógł nieszczęsnym pomidorom. Zdało się, jakby kapał na wszystkie warzywa w ogrodzie, a je omijał specjalnie. Żaden pomidor nie znalazł się na stole w tym roku. Jedynie w oborze. Tam, gdzie miejsce dla słabych.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...