Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

ewalkuski

Użytkownicy
  • Postów

    7
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez ewalkuski

  1. Rzeko moja,wodo rozpluskana, welonami rannej,białej mgły owiana, roziskrzona promieniami,wschodzącego słońca, z bystra falą,w ciągłen gonitwie pędząca. Rzeko moja,meandrami płyniesz, pomiędzy pagórkami,w szerokiej dolinie, później sie wydostajesz na wolne przestworza i wolniej,lecz rozlewniej podążasz do morza. Rzeko moja,rozgadana wodo, ileż mi naszeptałaś kiedy byłem młodym, na twoim brzegu siadywać lubiłem, starając się zrozumieć twą mowę zawiłą. Wodo moja,urokliwa rzeko, czy jeszcze na mnie,zbłąkanego czekasz? czekaj,ja wrócę do ciebie przez morza, aby,przed końcem,w tobie się zanurzyć. Przepłynę ciebie z wioślarzem Charonem, z mojego brzegu,na przeciwną stronę, tylko się martwię,że już będziesz nie tą, nie moją Narwią,tylko rzeką Letą.
  2. ewalkuski

    Limeryki

    Jak widać,moja twórczość jest różnorodna,bo i zycie jest różnorodne.Rymuję,bo to mi łatwo przychodzi.Niesilę się na filozofowanie ani udziwnianie,staram się aby moje utwory były zrozumiałe nie tylko dla mnie.Klasyka,to jet to,co uwielbiam i bardzo załuje,ze namnozyło się pseudopoetów,piszacych zawile,sadzac że na tym polega poezja.Nie chcę nikogo osądzać,bo nikt nie ma do tego prawa,najwyżej można nie czytać nie lubianych utworów.Krytyka,jest bardzo bliska krytykaństwu,które przynosi same krzywdy.Pisać każdy może,ale czasami ciśnie się pytanie-po co?
  3. ewalkuski

    Limeryki

    Raz,pewien mieszkaniec Moniek, postawił wszystko na konie, lecz przegrał faworyt kłusak, więc musiał uciekać do USA, bo nie mógł pokazać się żonie. Pewna staruszka w Wąbrzeźnie, wciąż się martwiła bezbrzeżnie, a wszystko to wynikało, że jej ciało zwiotczało i nikt jej więcej nie weźmie. Raz,pewien leśnik z Tucholi, nadmiernie się rozswawolił, a tak się przy tym rozbrykał, ze wszystkie żyletki połykał i odtąd się więcej nie goli. Pewien mężczyzna z Gdańska, uwielbiał nosić się z pańska, ale,że ni było go stać i nie mógł temu sprostć, musiał się przenieść do Brańska. Pewien Anglik z Liverpoolu, bardzo wcześnie chodził lulu, a moda ta stąd wynikała, że głowa go często bolała, a on bardzo nie znosił bólu. Jedna pani z Kadzidła, nie chciała uzywa mydła, więc samą wodą się myła i ciągle brudna chodziła, przez co mężowi obrzydła. Raz,pewien Hindus z Kalkuty, narzekał na zbyt ciasne buty, a wiec je zaniósł do szewca, lecz ten ich poszerzyć nie chciał i teraz ma ciągle wyrzuty. Raz,pewien Góral z Chicago, zapadł na ciężkie lumbago, nie chciał posłuchać lekarza, że mu klimat wilgotny zagraża i teraz chodzi z ciupagą. Pewna mieszkanka Olsztyna, lubiła chodzić do kina, chodzi po kilka razy na te same obrazy, bo ciągle ich treść zapomina. Pewna kumoszka z Windsoru, lubiła chodzić do dworu, wprawdzie tam nie mieszkała, tylko pokoje sprzątała, co jej wcale nie psuło humoru. Raz,jeden rolnik spod Moniek, chciał być wpisanym do kronik, albo do Ksiegi Guinnesa, wiec,gdy do miasta pospieszał, sam ciągnął wóz,zamiast koni. Jeden ogrodnik z Golgoty, wciąż stawiał dokoła płoty, bardzo mnie to dziwiło, że jemu się nie znudziło, no,bo przy budowie takiego,długiego płotu, na pewno jest dużo roboty. Jedna dziewczyna z Trzemeszna, była naprawdę bezgrzeszna, sąsiedzi jej dokuczali by poszła stąd jak najdalej, więc się przeniosła do Leszna. Raz,pewien rolnik spod Łomży, przybyć na dworzec nie zdążył, choć pociąg dawno odjechał, podróży chłop nie zaniechał i w drogę pieszo podążył. Raz,pewien pan w Białymstoku, miał dobry interes na boku, lecz i policja go miała, więc dobrze go pilnowała, ŻE BEZ NIEJ NIE ZROBIŁ KROKU.
  4. W Wielki Piątek,Pan żonę pragnął wychędożyć, już ją z sukien rozebrał i w łożu ułożył, gdy ta,mówiąc że Post,rękoma broni się obiema, na co Pan,robiąc swoje-na gęś postu nie ma.
  5. Nie płacz mamo,ja żyję, choć mój świat jest inny i tego nie zrozumiesz, jak ja nie rozumiem, jestem winny,tak,winny, lecz inaczej,naprawdę nie umiem. Ja jeszcze nie umarłem, jeszcze tlą się ostatki, lecz już życie nie buchnie jaskrawym płomieniem, nie pomogą łzy matki, pozostałam już tylko swym cieniem. Ja nie winię nikogo, za to co się stało, że na równi pochyłej, sam wybrałem swą drogę, widać stać się musiało, że inaczej,naprawdę nie mogę. Przebacz mamo i proszę, chociaż nie zasłużyłem, zostań ze mną do końca mojej,krótkiej drogi, wybacz,żyłem,jak żyłem, módl się za mnie,do swojego Boga.
  6. ewalkuski

    Antenat

    A,kiedy już zostanę dostojnym antenatem i moje wizerunki ozdobią różne ściany, okaże się że byłem wyjątkiem wśród wyjątków, ogólnie szanowanym, a nawet lubianym. I nikt mi nie wypomni, że róznie tam bywało, że się łapało dwóje, chodziło na wagary, okaże się że byłem, najlepszym uczniem w klasie, wcieleniem samnych zalet, bez najmniejszej przywary. I tak rośnie legenda, ludzie sami ją tworzą, no,bo jakże,poeta być zwyczjnym nie może, ba,nawet nie wypada mówić źle o umarłym, chociaż różnie bywało, jak to w życiu,mój Boże.
  7. ewalkuski

    Poeta

    Poeta,świszczypała, a jednak-poeta, więc go nie potępiajcie, taką ma naturę, węże tylko pełzają, ryby tylko w wodzie, a poeci,jak ptaki, wciż szybują w chmurach. Ryba,w podwodnej toni, nie zostawia śladu, ptaki,także błękitów skrzydłem nie rysują, a poeci, latając górnymi myslami, niebieskie firmanenty wierszami malują. Nie wyrywajcie lotek ze skrzydeł Pegaza choćby darł kopytami największe świętości, niech snopy,złotych iskier rozsiewa po niebie, niech z nich,gniazdo pegazie, dla siebie wymości. Gdy poeta umiera niech nie biją dzwony, nie cieszą się wrogowie, nie płaczą życzliwi, on nie dba o pochwały, ani o przekleństwa, poeta nie umiera, bo jest wiecznie żywy.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...