
smutnomi sassaki
Użytkownicy-
Postów
29 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez smutnomi sassaki
-
karate drugi.
smutnomi sassaki odpowiedział(a) na smutnomi sassaki utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
I kolejny raz nie umiała się powstrzymać. Kolejny raz jej oddech stał się płytki i brudny jak kałuża pod zaplutą klatką schodową, oblewając śnieżnobladą dotąd twarz malinowym rumieńcem. Nie mogła oderwać oczu od pomarszczonej skóry, która wylewała się z dekoltu starawej kokoty. Jakże ostro karciła w myślach swe niegodziwe popędy. Jak desperacko odwracała twarz, machinalnie w stronę szyby, nie wiedząc nawet, że w czerni tunelu kryją się tylko szczury i grube kable. I znowu myślała tylko o kobietach, które wykorzystując chwilową nieobecność swojego wybranka oddają się rozkoszom seksu oralnego w zaciszu zapuszczonej łazienki. W metrze zawsze było duszno, ale w takich chwilach musiała wyjmować słuchawki z uszu. Zdawało jej się bowiem, że gotuje się wewnątrz, a jej oddech bucha parą w każdym zakątku uszu pasażerów wagonu. I znów. Odkryta łydka zaczytanej sekretarki, obcisłe spodnie studenta… Lubiła wtedy wiatr, który wpadał w nią na odsłoniętym peronie – nadjeżdżający pociąg nie zatrzymuje się na tej stacji. Jak dobrze. Nigdy nie myślała, że jej odbierające oddech napady mają związek z nieodżałowanym wujkiem, nigdy też nie przestawała o nim myśleć, jedynie wtedy. Usiadła i schowała twarz w dłonie. -
ZdrowiaSzczęściaPomyślności!!!
smutnomi sassaki odpowiedział(a) na smutnomi sassaki utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
no cóż. małem wbrew pozorom biologię w różnych odcieniach i miastach i wszystkich prawie ktorych oko uraziło przepraszam. nie wszystkich, bo niektórzy to raczej ferment, nie wiem dlaczego i po co. rumianku, no sory, powalić to cię nie miało, postaram się powalić w najbliższej przyszłości. jedno mnie dzie wuszko w tobie trochę drażni. nie na miejscu skromność zupełnie. zupełnie nie wyobrażam sobie rozmowy z wami na temat ostatnio mi bliski, na temat Starej Drewnianej Blachy. -
ZdrowiaSzczęściaPomyślności!!!
smutnomi sassaki odpowiedział(a) na smutnomi sassaki utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
nie wiem melisko, czemu sie uczepiłaś, a taką ksywkę masz spokojną. wasze przywiązanie do zasad, wszelkiej maści jest zaiste. ten tekst to życzenia dla mojej koleżanki, a co do wyrazu "ciebie", to zdanie to akurat cytat z filmu. piszę ci, bo widzę, że trzeba tłumaczyć, coby ci krew ostygła. -
ZdrowiaSzczęściaPomyślności!!!
smutnomi sassaki odpowiedział(a) na smutnomi sassaki utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
przed wszystkim. to nie do ciebie. pozdrawiam budowo oka. -
ZdrowiaSzczęściaPomyślności!!!
smutnomi sassaki odpowiedział(a) na smutnomi sassaki utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Tego dnia odkleiła powiekę od siatkówki ostrożniej niż zwykle. Wiele miało się zmienić. Jednym okiem ogarnęła otoczenie. Było jakby jaśniej. Pomyślała, że może zmieniło się postrzeganie, biedna niewyspana. Nie wiedziała, że oto w związku z nadzwyczajnymi okolicznościami Słońce, działając wbrew fizyki prawom i wykonując karkołomną akrobację, delikatnie przesunęło światło, chcąc pełniej uczestniczyć w jej życiu. Wstała. I mogłaby przysiąc, że Ziemia zadrżała pod jej nogami. Głowa ciebie nie boli? I znowu nie wiedziała, że oto Ziemię przeszył cichy dreszcz. W związku bowiem z nowymi okolicznościami, od dziś nosić miała o jedną więcej jednostkę wyjątkową, stąpającą po jej kontynentach pewniej niż ktokolwiek inny. Podeszła do lustra i uśmiechnęła się szatańsko na widok błysku w oku, który pojawił się całkiem mimowolnie. Te trzydzieści to były dopiero przedbiegi. -
bedzie dopsz?
smutnomi sassaki odpowiedział(a) na smutnomi sassaki utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
aszer, jeszcze jedno. pierwsze zdanie twojego ostatniego komentarza jakoś mi skrzypi. nie pasuje mi to "a co dopiero". jakoś tak, jakbyś nie przemyślał. popraw koniecznie:) -
bedzie dopsz?
smutnomi sassaki odpowiedział(a) na smutnomi sassaki utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
mam nadzieję, że to prawda,masz dosyć i jest to tfój ostatni wpis tutaj. ja ciebie też mam naprawdę całkiem sporo, ale raczej mnie nudzisz, płyniesz bowiem nisko jakoś. brak nurtu. popada - suniesz wzdłuż krawężnika. nie popada - leżysz z liśćmi i wyglądasz kratki. słabo. cieszy mnie, że chwalisz się swoim wykształceniem, ale w zwiąku z twoim nastawieniem, nie zatrudnię cię, choć napewno dyplom miałeś na piątkę z plusem. napisz jeszcze kierunek i temat pracy, może ktoś się zgłosi. tymczasem trzymaj się! pewnie jeszcze popada. -
Karate huopcze, raz.
smutnomi sassaki odpowiedział(a) na smutnomi sassaki utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
tak. to taki rodzaj "buntu". przeciw czystej formie języka, gdyż wszystko co ograniczone kojarzy mi się z faszyzmem. tak naprawde słowo "huopcze" to wołacz od imienia huopcz, nie pisanego z wielkiej, dlatego że w krainie jego nikt się nie wywyższa. no i jeszcze, misiu najsłodszy, zastanów się, czy wszystko musi mieć jakiś cel? a nie wolałabyś poleżeć na łące i oglądać gwiazdy na czystym niebie? bynajmniej nie w celu ich klasyfikowania.. poza tym pragmatyzm kojarzy mi się z faszyzmem. -
wydaje mi sie ze jednak: "ja umarłam", a nie: "umarłam". pasuje i powinno być, po "moja" i "mnie". ogolnie fajne, działa na wyobraznie hej!
-
Karate huopcze, raz.
smutnomi sassaki odpowiedział(a) na smutnomi sassaki utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Kiedyś, kiedy była jeszcze rozbrykanym szkrabem Anielka była drobna jak Calineczka. W szkole często sądzono, że zgubiła przedszkolną wycieczkę i nieopatrznie wpadła w tłum starszych dzieci, być może szukając brata. Z powodu swoich tycich rozmiarów mijały ją promocje, kastingi, drobne przyjemności, których doświadczali jej rówieśnicy. Nigdy nie wierzyła, że los może kiedyś się odmienić. Siedziała wieczorami, w oknie swojego pokoiku, wypatrując nieznanego, jakby bała się, że już na zawsze zostanie dzieckiem. Do łez doprowadzała ją sukienka w żółte prążki, którą niezmiennie, od czterech lat wkładała na pierwszy dzień wiosny. Nikt właściwie nie zauważał, że podczas spławiania Marzanny była jedynym smutnym dzieckiem. Zawsze ukryta gdzieś między rozlatanymi warkoczami dziewcząt i głośnym śmiechem przeenergetyzowanych chłopców, myślała tylko o tym, żeby podpalić znienawidzoną sukienkę i rzucić się w nurt śmierdzącej rzeczki. Nawet w domu, do którego wracała zmęczona swoją słabością, pragnąc zaszyć się w kącie i płakać, nikt nie traktował jej poważnie. Matka bez przerwy widziała w niej pięcioletnią Anielkę i śmiała się z każdego poważniejszego słowa, które opuszczało usta jej małej córeczki. Głaskała ją po głowie, sprowadzając problemy dojrzewającej dziewczyny do poziomu banału, jaki dziecko usłyszało w telewizji. Ojca, który był strasznym gburem, chowającym swoją szpetną twarz, za długimi zwojami rudej brody, właściwie nigdy nie było w domu. A kiedy w końcu się to zdarzyło, przypadkowo zamknął ją w ciemnej szopie na podwórzu, gdzie weszła za nim tylko po to, by pochwalić się piątką z matematyki. Jedyną osobą, która traktowała ją poważnie był brat jej ojca. Anielka, jeszcze jako mała dziewczynka uwielbiała przesiadywać u niego na kolanach i śmiać się w niebogłosy, odczuwała bowiem przy tym jakąś niewytłumaczalną, dziwną przyjemność, która przechodziła przez nią, jak huragan energii i pozostawiała błogo śpiącą. Wujek, mimo podobieństwa do ojca, różnił się od niego tak zasadniczo, że Anielka lubiła myśleć, że to on właśnie trzymał jej matkę za rękę w chwili porodu. Za każdym razem, kiedy przyjeżdżał w odwiedziny próbowała zagarnąć go tylko dla siebie. Niekiedy rozmawiali całymi wieczorami, o sprawach, których nie poruszała dotąd z nikim innym. O sprawach dorosłych, dzięki czemu nie musiała czuć się niepotrzebną, niewidoczną osobą. Wujek Stefan, i za to była mu wdzięczna, jako jedyny dostrzegał w niej kobietę, kiedy dla innych była nadal małą dziewczynką. Tylko dzięki niemu, w siódmej klasie nie była w tyle za innymi dziewczynami, które wkładały staniki pusz ap i przesiadywały w barach z chłopakami ze szkół średnich. Czasem jej ciało wzdrygało się na myśl pieszczot wujka. Czasem nawet myślała, że robią coś, na swój sposób, złego. Wiedziała jednak, że poczucie winy nie zaprowadzi jej daleko. Wiedziała to dlatego, że miała poczucie winy i kompleks mniejszości przez pół swojego życia. Dopiero dzięki wujkowi udało jej się oderwać od tego szaleństwa i wspiąć się na równiny normalności. Dokładnie w jej piętnaste urodziny widziała go po raz ostatni. Na początku nie mogła uwierzyć w to, co słyszy, a potem przez kilka godzin siedziała bez ruchu przy swoim biurku, nie mogąc dojść do siebie. Wstrząs, jaki wywołała wiadomość, połączył się z niewytłumaczalnym poczuciem wstydu, przez co nie mogła nawet drgnąć. Przez następnych kilka tygodni nie wydobyła z siebie słowa. Wszystkie starannie poukładane do tej pory wartości runęły nagle, jak zamek z drewnianych klocków i Anielka zamknęła się w swoim świecie głębiej niż kiedykolwiek do tej pory. Wujek Stefan przedstawiony był jako człowiek okrutny, pozbawiony jakichkolwiek pozytywnych cech i to najbardziej ją zabolało. Była też zła na to, że w jego życiu były inne kobiety. Do tej pory była pewna, że kiedyś wyjedzie z wujkiem gdzieś daleko i że on kocha ją tak samo mocno, jak ona jego. Dlatego też wiadomość, że sypiał z innymi, młodszymi od niej dziewczynami, była dla niej nie do przyjęcia. Sama chętnie rozszarpałaby je gołymi rękoma, gdyby tylko wiedziała wcześniej. Powiesiłaby tą zakłamaną jedenastoletnią dziwkę, gdyby ta nie zrobiła tego sama. Ale od kiedy Mała Lara, jak nazywali ją dziennikarze, zawisła na swoim szkolnym, granatowym krawacie, życie Anielki uległo całkowitej zmianie. -
bedzie dopsz?
smutnomi sassaki odpowiedział(a) na smutnomi sassaki utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
buzia paueczko:). zostawiam polsatowi. -
bedzie dopsz?
smutnomi sassaki odpowiedział(a) na smutnomi sassaki utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
aszer, jest pewna subtelna roznica miedzy dopsz a dopsze. ale gowka za malutka duzo. ciebie hombre huopcze posadzauem o wiecej guowy. jakze mylnie. jakze niewczas. -
O smoku, który jeździł harleyem.
smutnomi sassaki odpowiedział(a) na Allozaur utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
a mi sie podobauo ze smok dostau klapsa. tyle -
bedzie dopsz?
smutnomi sassaki odpowiedział(a) na smutnomi sassaki utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
ejo hombre ejo dze dzej. raz, wogle jest raczej celowe, uzywam go se jak mnie lezy i sie chce. e? hombre, drogi czuowieku. dopsz wiesz o co mi biega, nie graj uuana mi tutaj. jesli zas chcesz sie podpiac pod jednak komentarz, no to sory, byu to raczej atak, niz cokolwiek konstruktywnego, tak to widze. i trudno jest mi sie z soba ni zgodzic w tym momencie. mozemy zakopac topor luzno i nie ma sprawy. mnie tekst sie podoba i to jest w sumie najwazniejsze. nie to zebym miau, na przykuad w dupie wasze zdanie, ale naciski na zmiane stylu pisania bede puszczau bokiem. pozdrawiam, nie szerzmy zamieszania. bo ja w sumie wole luzno, smiesznie i pozytywnie. pis -
no i sie usmiechnac mozna
-
podobno próbować warto
smutnomi sassaki odpowiedział(a) na anastazja tel utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
strasznie chociazby. -
podobno próbować warto
smutnomi sassaki odpowiedział(a) na anastazja tel utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
ja przepraszam ze sie wtrace ale tutaj trzeba pisac prosto i przezroczyscie chyba. tak mysle adam, skad posiadasz wiadomosci typu zasoby przemyslen i wyobrazni autorki. moze rzeczywiscie nie chodziuo o nic, ale tak patrze i mi sie nie wydaje, zeby pouaczyua przypadkowe wyrazy ze suownika. ale wy tu juz pewnie znacie wszystkie style i wiecie ktore sa jedynie suszne. bawiues sie kiedys guowa? sie podoba, ze tak nie po ziemi tekst idzie, a idzie gdzie indziej:) nie lubie wyrazu cholernie, zmienia wszystko zawszze w amerykanski film z lektorem. nie ma takiego wyrazu jak cholernie. jest bardzo, jest kurewsko. ale cholernie nie ma. -
bedzie dopsz?
smutnomi sassaki odpowiedział(a) na smutnomi sassaki utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
no jeszcze jedno. juz doszeduem do siebie po tym szpadlu dziesieciogodzinnym co wyciagnau ze mnie wszelkie siuy i wpadam ponownie, dodac jedynie pragnac, ze rozbawiu mnie atak twoj hombre. no bo nie wiem, jezeli celem twoim byuo ukucie, podraznienie, cios niedajboze, to nie wiem jak to sobie wyobraziues :) dziekuje rowniez za wnikliwa analize tekstu. bawie, ze poswieciues na to wszystko wiecej czasu nizli autor na pisanie, a i tak nie wiesz co na mysli autor miec moguby. trzecia sprawa, ze znam swoja wartosc i nie podkopie jej najbardziej wyuzdana rozprawka hombre, puonne nadzieje pieszczoszku. jezeli z panem o ktorego spor powstau uacza ci wiezy krwi, gotow jestem zrozumiec, a i przeprosic. w innym wypadku komentarz twoj rozbawiu mnie jedynie, bardziej wiele niz ten kiepski tekst o ptasiej grupie. czesc! -
bedzie dopsz?
smutnomi sassaki odpowiedział(a) na smutnomi sassaki utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
komentarz naprawde, gdybym tylkomiau siue, powaliuby mnie na kolana. a tak, jestem pod wrazeniem po prostu. wiem nawet skad ten jad trupi. pozdrawiam hombre, nie wiem czy jestes synem moze pana nazekacza polityka, czy moze spotykasz sie z nim potajemnie w zakamarkach klatki schodowej. faktem jest, jedynie pozazdroscic miecza lancelota w obronie zuotowuosej krolewny. niebywaua wprawa. ale chyba jednak pedau po prostu:) -
bedzie dopsz?
smutnomi sassaki odpowiedział(a) na smutnomi sassaki utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Niepotrzebnie się budziłeś. Jeszcze ciemno. Napij się i śpij. Obudzę cię, kiedy coś się zmieni. Ludzie powbijali w siebie pióra pawie i tak paradują od zachodu słońca, nie zdając sobie sprawy, że akurat pawie pióra są passe i wogle nie te kolory. Pamiętam podobną noc, kilka wieków temu. Ale tamta noc w porównaniu z tą, to fajerwerki w pekinie i płomień nadziei w sercu atlety. Wtedy ludzie wiedzieli, do czego służą pióra. Dziewice utykały je między śnieżne nogi i ulatywały, zupełnie czyste w przestrzeń kosmiczną, płonąc w blasku księżyca jedynie dla zabawy. A nieliczni młodzieńcy, którzy jakimś cudem mogli pozwolić sobie na lepienie namiastek skrzydeł ze świeżych motyli wzbijali się w górę, by z bliska oglądać gorące krople migocące pośród cichego jęku. Ptaki taplały się wtedy w nieskończonych polach rajskich kwiatów, podobno dla poprawienia barwy pieśni. Czy moja choroba jest uleczalna mamo? Czasem wydaje mi się, że dziwnie mnie odbierasz. Chciałabym być płaska. Płynnie jednowymiarowa. Chciałabym umieć oplatać świat, codziennie zwiastując nadejście wiosny. I móc pozwalać ludziom na wszystko, co kojarzyć można z pastelami. Nie wydaje mi się, że ludzie powinni zażywać podróży pociągami zbyt często. Monotonia życia to chyba wystarczający stukot. Po co sprowadzać na siebie kolejną nerwicę? I jeszcze te małe dziewczynki w kapelusikach ciasno przywiązanych do podbródka, niby to śmiejącym się sznureczkiem. Czy nie powinny ganiać po drzewach, zamiast spędzać pół dnia w podróży? Świat nie jest już taki sam. Dzisiaj wszyscy ubierzmy się na czarno. -
trochę pokory to tak
smutnomi sassaki odpowiedział(a) na smutnomi sassaki utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
prawde, to tytuł nie ma sie do tekstu. mogłoby go tam być osiem innych nienawiązujących jak niebieskie opakowanie do masła. a o co chodzi? o co chcesz chodzić może, gdyż różne kolory wywołują różne skojarzenia w różnych głowach. nie narzucam. pozdro -
trochę pokory to tak
smutnomi sassaki odpowiedział(a) na smutnomi sassaki utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
- Panie! Co pan mnie tu z jakimiś karukaturyma się podpycha. Marynarke pan wygnieciesz mi jedynie, a te bohomazy to se można o kant rozbić rzyci. Ot. Wojtuś nawet myślał o tym, by stać się kiedyś grzecznym chłopcem, był lecz niestety łapserdakiem. Mimo godzin spędzanych przed lustrzanymi witrynami sklepów z ameryki, jego fryzura przedstawiała dziki ocean, w wersji jednak mało artystycznej, po prostu dzikiej raczej. Nie wspomnieć tu o szalu i wyglancowanych trzewikach było. A i o wzroku rozbieganym, jakby tysiące mikroskopijnych trzmieli po słoiku zbyt czystym, średnio obszernym. Wojtusia ratował jednak garnitur, w zasadzie zaś marynarka koloru szarego. Nie był to towar pierwszej jakości i dlatego najczęściej ubierał ją na żulerski podryw turystyczny, z którego zawsze można było uskrobać nieco. Owijał się tym tedy w środku nocy, kiedy księżyc wesoło spływał po oszczanych murach, patrzył weń marzycielsko i myślał o swoim podłym losie. Kochał życie. Nie kochał jednak spać na kostce, kiedy pod marynarkę docierały lodowate języki nocy i z łatwością przedostając się przez przykrótką koszulkę kuły boleśniej niż poranny głód. Wojtusia ratowała jednak też jego wiara w lepszą przyszłość. Nie był to, jako i marynarka, towar pierwszej jakości. I trudno się dziwić. Po latach wycierania nią chodników, gzymsów i krawężników nie wyglądała najlepiej. Nie była to już, jak onegdaj, wiara niezachwiana, o podstawach silnych jak ból głowy po nocy marzeń, nocy uniesień nadgwiezdnych. Nie mógł już zarzucać nią daleko przed i czekać, aż sieć wypełni się towarem wysoce pożądanym (jakim niezmiennie było szczęście) przepuszczając błyskotki, koraliki i świecidełka przez oka większe, jako że sieć, nie nazbyt zachłanna, ale od początku zbyt ambitna, pod wpływem czasu i przepuszczania coraz to większych „okazji”, na które Wojtuś najchętniej porzygałby się ryżoliną, spruła się na pojedynczy, wątły sznurek nadziei bez podstaw. Leżał tak więc i wierzył, a śnieg cicho łatał szparki i dziurki jego szarej marynarki. Układając płatki zbyt starannie obok siebie, pozwalał im topnieć i z ciepłych, świątecznych śnieżynek czynił wodę przenikającą przez niego jak przez sito, raniąc przy tym wszystkie, ukryte gdzieś głęboko malutkie ziarenka lepszej jakości. Płakał równoważnie ciepłymi łzami. Ale wszystko robi się zimne, wcześniej czy prędzej. -
poezja i poeci
smutnomi sassaki odpowiedział(a) na adam sosna utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
no i zgoda. były lepsze rzeczy do czytania. nie minąłem wielu lektur dlatego, że były "gównem", a dlatego ze mi sie nie podobaly. a podobanie, jak wiadomo to rzecz indywidualna. zdaje sie ze wogle lektury raczej sluza ludziom, ktorzy raczej czytac nigdy zamiaru nie mieli, a w sumie to mi to wisi czy marian z trzepaka wie cos o dostojewskim, bo nawet jak to i tak ma to w dupie. i slusznie. mimo ze pisarzy jest w polsce tyle samo co alkoholikow, to ci pierwsi, prawie co do jednego czuja ze robia cos fajnego i nie wiem czy powinno kogokolwiek obchodzic co drugi o tym czy o tamtym. bo mnie na przyklad powtorzenia sie podobaja i lubie. bo laskocze mnie jesli komus sie podoba, ale wogle nie interesuje mnie zdanie jakiegos malkontenta. dlatego wiele smieci umieszczanych jest w wielu miejscach dla czystej szydery. pisze mysle sie dla pisania a nie na oceny. nie podejrzewam zeby w irlandii bylo wiecej pisarzy niz w irlandii, bo alkoholikow na przykuad jest tyle samo. a najwiecej wszystkiego i wszystkich jest jak wiadomo w stanach zjednoczonych ameryki. hiphop jak kazda muza moze byc fajny albo niefajny i miec jakis przekaz albo wrecz uwsteczniac drechy. i lepiej jest pisac niz pluc pod klatka, nie ulega kwestii. -
o mnie koniec
smutnomi sassaki odpowiedział(a) na adam sosna utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
w bagnie? -
wogle to przezabawne i prześciema. niby taki z ciebie idealista i że mazowiecki i że mokry styczeń, a to wszystko o kant rozbić. no naprawde mnie rozbawiła ta dyskusja o dwu dwoch, bo to naprawde ma wielkie jak kosmos znaczenie przy w kraju sytuacji, która cie tak bodzie przyjacielu. rzygać mi sie chce, przepraszam, bo wolaubym nie oceniać. chodzi o to, że ci nie wierzę ni ciut.