Jak możesz to mi powiedz,
Czego tylko chcesz
Patrząc mi prosto w oczy
Chwyć się jak pies mięs
I jeśli tylko zechcesz,
To zacznij mnie rozbierać.
Tak. I weź mnie tak cala.
Weź mnie, chcę umierać!
Możesz wbić się we mnie,
Słysz wrzaski opętane.
Ciche szepty przeklęte,
A cisze nad ranem.
Jaki słodki zapach:
Smak rozlanych win
Tak! Zbliż się, pieść ciało!
To mocniej się wbij!
Zacznij nacinać mnie;
Palce, dłonie, brzuch.
Niech krew wolno odpływa,
Niech znika wśród ud.
Wbij się w moje piersi,
Kochaj, tylko mocniej!
To jest zbyt bolesne,
Żeby było proste.
Teraz natnij resztę:
Czoło, usta, serce.
Jak cierniem włos krwawi.
Tak usta chcą jeszcze.
Całuj je! Wysysaj!
Krew z mojego ciała.
Niech czerwieni plama
Nie będzie tak mała!
Rób to! Proszę! Szybciej!
Do końca niewiele!
Tak! Podetnij tętnicę!
Zobacz jak się chwieję.
Mam ekstazę na twarzy,
Czuje pot, krew, wino.
Cisza, czy Twój oddech...
Które mnie zabiło...?