Od obcej mi ziemi oderwawszy się z trudem
Utuliłem swój ciężar w wieczystej otchłani
Choć ołów u kostek w dół wodził wytrwale
Uniosłem się lekko zwolniony z uwięzi
Nie bacząc na ból, w którym ciało me grzęźnie
Namiętnie budziłem tańczące płomienie
Szaleństwem
Łamiąc bariery, ukazując me lęki
Trawiąc mą dusze, pętając me członki
Podryguję pokracznie – w pląsaniu straceńca.