Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Illegal Cocaine

Użytkownicy
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Illegal Cocaine

  1. Powiedz mi. Bo ja chciałabym wiedzieć. Czy będziemy tak siedzieć? Do końca, bez ustanku, Aż czynność tę opanujemy do perfekcji. Czy tego Ci potrzeba? Jeśli tego chcesz, pragniesz, pożądasz, Ja z Tobą usiądę I siedzieć będę W cieniu tego drzewa oliwkowego, W słońcu na pustyni rozlanym, W deszczu milionami kropel nas bombardującym. Bo razem z Tobą ja siedzenie pokocham. A jak już się nasiedzimy Wstaniemy I razem stać będziemy. Tak jak i siedzieliśmy razem.
  2. Zagubiony wędrowcze, który celu swej podróży szukasz, a nie drogi. Po co nazwę taką dali? W nawiasie społeczeństwa zapisali. Górę za górą przemierzasz Ze swych aluzji co do świata Niebu się zwierzasz. Oczy twoje rozbiegane wszystko pochłaniają, Zachłannie wszystkiego się imają, Lecz wzrok twój gdzieś w oddali ciebie szuka Wśród innych szukających W stronę jedną zmierzających. Na nich uwagi nie zwraca, Im chwili nie poświęca, W nim cecha chłopięca Bądź męska inaczej. Patrzy tam gdzie nie widzi. I tak wzajemnie siebie szukacie. Ty wędrowcze i wzrok twój, który Jest ślepy. Mów do niego, wołaj… A gdy już się odnajdziecie, Swoje racje na głos wypowiecie, Zabroń mu spoglądać, patrzeć, oceniać, Bo to nie ma znaczenia. Każ słuchać, czuć i szukać, Niech szuka dalej, a może kiedyś zobaczy naprawdę. Może będzie widział.
  3. Po dotyku oczu twych Śpiewie rozbawionych dłoni Wiem, że czas leci wbrew naszej woli Zatrzymaj, zatrzymaj ten pęd Niech w końcu zobaczę oblicze twe Niech uchwycę moment ten Który później przemieni się w sen Daj mi skosztować świata Który tak dziwny jest Tak dziwny, a jednak z nas zrodzony Nigdy nie pochwycony Jego oblicze staramy odtworzyć się Bez ładu, bezradni Na ekranie ze szkła Ale świat szklany nie jest Bezbarwny jego obraz widnieje W oczach człowieka szarego Dajcie mu szansę zaczerpnąć powietrza Z nutką wanilii i goryczą przez nas wyplutą Z bajek dla dorosłych wysnutą Bajko, bajko dlaczego kłamiesz? Na szklanym płótnie swe wdzięki sprzedajesz Stajesz się nijaka, nijakim chcesz świat pokazać Ale czy jego ktoś pytał o zdanie Daliście mu nowe ubranie Nijak mu ono pasuje Wręcz całość psuje, oj psuje Po co wam ta obwoluta cała On woli nagość swojego ciała To czego wy się boicie To czego nie znacie Przed czym bezustannie ze strachu uciekacie A to ciągnie was w tę stronę, by Być innym jak wszyscy, a jednak Tym samym Gdzie chcecie skryć jego kolorów tysiące Z waszego środka tęczą iskrzące Czemu siebie bezradnym robicie Czemu krzywdzicie Świat bezczelnie pchacie do przodu, a sami się cofacie Tam skąd wyjścia podobno nie dostrzegacie A on nawet w swetrze tym z poliestru Swymi cnotami się bawi Na was patrzy i nie mówi nic choć Chciałby wiele Ale nie może, zaszczuci przyjaciele Bo mówicie, że to jest życie Że wystarczy na zimę ciepłe przykrycie Kłamiecie! Bo więcej chcecie Chcecie w końcu jego nagość bezduszną Wszystkie wasze lęki oraz nocne grzeszki na Światło dzienne wywlekającą Złapać, pochwycić Poczuć czym ono jest. Czym jest życie?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...