
Tomek Zając
Użytkownicy-
Postów
65 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Tomek Zając
-
Bambino, czyli drzewa umierają stojąc IX
Tomek Zając odpowiedział(a) na Leszek_Dentman utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Tego może nie powinienem robić ale odniosę sie do komentarzy poprzedników. Czy Wy sobie z Kolegi jaja robicie, czy może chcecie żeby On w zamian Wasze teksty chwalił? Jakie włoskie realia? Co tu jest włoskiego poza kilkoma nazwami odczytanymi z mapy? i jeszcze piszecie dobrze chłopie tak dalej, a ja napiszę w żadnym wypadku Stary. To jest żenujące. Para terrorystów jak para małoletnich pedziów, małżeństwo włoskie ... nawet nie będę pisał, ten tekst jest od początku do końca zły bo piszesz o sprawach, o których zielonego pojęcia nie masz. Policjanci ścigający przestępców nagle okazują się dla nich bardzo mili, co to w ogóle ma być? To się w żadnym momencie kupy nie trzyma. sory, że jestem taki surowy ale jak chcesz pisać to myśl, czytaj to sto razy a dialogi sobie na głos powtarzaj, nikt tak w dorosłym świecie nie mówi. Nie mam pretensji do Ciebie bo wiem, że chciałeś jak najlepiej ale.... wstydźcie się klakierzy... chociaż eeee.... widzę, że cały ten cykl pomyślany jest jako parodia brazylijskich telenowel, więc cofam zastrzeżenia -
Bambino, czyli drzewa umierają stojąc IX
Tomek Zając odpowiedział(a) na Leszek_Dentman utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Słabe, sztuczne dialogi, pozbawione życia, właściwie wszystkie do poprawki. Poza tym sporo niepotrzebnych słów chyba tylko dla zapchania miejsca. np. "Ambulans ostro ruszył w kierunku szpitala" - wiadomo przecież, że nie w kierunku wesołego miasteczka. Drugą część zdania można zastąpić czymś ciekawszym a Ty wielokrotnie marnujesz te różne małe szanse pisząc rzeczy oczywiste. pozdro -
Może to będzie nowość na tym forum. Zamieszczam... scenariusz. Liczę na uwagi dotyczące dialogów i wymowy filmu. Z góry dzięki (ang. thank you from the mountain). Miłej lektury. Z rozjaśnienia. PLENER. ULICA. DZIEŃ. ZIMOWY RANEK. Na słonecznej ulicy leży błoto po stopniałym śniegu. Chodnikiem idzie młody mężczyzna, TOMEK. Zbliża się do wejścia do urzędu państwowego. Spogląda z obrzydzeniem na ubrudzone buty. Zatrzymuje się przed wejściem i spogląda na zegarek. Wygląda na to, że przeklina pod nosem. WNĘTRZE. PRZEJŚCIE OBOK PORTIERNI. DZIEŃ. Tomek przechodzi pomiędzy dwoma mężczyznami zwróconymi ku sobie. MĘŻCZYZNA Ja chciałem jechać na narty ale pogoda to jak na Wielkanoc a nie na Boże Narodzenie. WNĘTRZE. KORYTARZ BIUROWY. DZIEŃ. Tomek przemyka się chyłkiem do swojego pokoju, pośpiesznie otwiera drzwi i wchodzi do środka. WNĘTRZE. POKÓJ BIUROWY. DZIEŃ. Tomek zdejmuje płaszcz i wiesza go w szafie. Uchyla okno, z którego widać jedynie ceglaną ścianę stojącego naprzeciw budynku. Siada przy biurku i włącza komputer. Otwierają się drzwi i do pokoju wchodzi sekretarka JOLANTA z plikiem dokumentów. Kładzie je na biurku. JOLANTA Do poprawki. Naczelnik się o pana pytał. TOMEK Dzień dobry. Mam się zgłosić? JOLANTA Poszedł teraz na spotkanie. Być może wróci pod koniec dnia a jak nie to chce pana widzieć jutro z rana. Coś pan chyba przetrzymał. TOMEK Staram się jak mogę. JOLANTA Jemu niech pan to powie. Jolanta wychodzi. Tomek odchyla się na krześle. Tomek nachyla się nad papierami rozłożonymi na biurku. Usiłuje się zmusić do czytania. Dzwoni telefon. Tomek podnosi słuchawkę. W trakcie rozmowy wykonuje coraz dziwniejsze czynności, grzebie ołówkiem w uchu, kręci się na obrotowym krześle, robi samolot z pisma leżącego na biurku itp. TOMEK Słucham. Już pani rozmawia. Tomek Pawlicki przy telefonie. Tak, kojarzę pani sprawę jest przygotowana. Czeka na podpis u pana naczelnika. Nic na to nie poradzę. Na biurku naczelnika leży stos podobnych wniosków. To nie są proste sprawy. Trzeba zagłębić się w akta, sprawdzić wszystko pod względem formalnym. To niestety trwa. Nie mogę pani powiedzieć bo nie wiem czy naczelnik zaakceptuje zaproponowane przeze mnie rozstrzygnięcie. Nie chcę robić pani żadnych złudnych nadziei. Być może ale nie wiem czy to podpisze. Ostatnio wiele spraw załatwiamy negatywnie. Proszę nie płakać. Ode mnie naprawdę nic nie zależy. Wykonuję tylko czarną robotę ale sam nie mam żadnej mocy decyzyjnej. Może pani spróbować ale szef nie ma w zwyczaju przyjmować interesantów. Nie wiem czy będzie chciał w ogóle z panią rozmawiać. Naprawdę nie ma za co. Wiele pani nie pomogłem. Może zadzwoni pani pod koniec tygodnia. Do widzenia. Tomek wzdycha z ulgą. WNĘTRZE. MIESZKANIE TOMKA. DZIEŃ. Słychać głośną muzykę Sex Pistols. Tomek przechodzi przez pokój z puszką piwa podrygując w rytm punkowej muzyki. Potem odkłada puszkę na stół i wykonuje taniec pogo na środku pokoju. WNĘTRZE. MIESZKANIE TOMKA. NOC. Na stole walają się puste puszki po piwie. Tomek drzemie na wersalce. Nagle budzi się i siada okrakiem spuszczając w dół głowę, spogląda na zegarek. PLENER. PRZED DRZWIAMI WIELORODZINNEGO BUDYNKU, W KTÓRYM mieszka Tomek. Noc. Drzwi klatki schodowej otwierają się i wychodzi z nich Tomek prowadząc rower górski. Ma problemy z przeciśnięciem się przez drzwi. Wsiada na rower i rusza powoli z trudnością trzymając się prostej linii chodnika. PLENER. OSIEDLE WIELKICH BLOKÓW. NOC. Tomek jedzie szybko na rowerze. Kieruje się w stronę widocznej w pobliżu wysokiej górki. PLENER. SZCZYT GÓRY. NOC. Z góry widać wokoło wielorodzinne bloki i arterie komunikacyjne. Do szczytu zbliża się Tomek prowadząc rower. Kładzie rower na boku, siada na ziemi, na wyciągniętej z kieszeni reklamówce i wyjmuje z kurtki puszkę piwa. Otwiera piwo i podziwia panoramę. Do szczytu zbliżają się trzymając za ręce dziewczyna z chłopakiem. Para siada nieopodal na kamieniu, na przyniesionym kocu, tyłem do Tomka. Chłopak obejmuje dziewczynę. Tomek wzdycha ciężko, dopija piwo, stawia puszkę na ziemi i podnosi rower. Wsiada na rower i rusza w dół w stronę ogródków działkowych. PLENER. PODNÓŻE GÓRY. NOC. Tomek zjeżdża w zawrotnym tempie bez hamowania. PLENER. CHODNIK Z DALA OD BLOKÓW. NOC Tomek pędzi na rowerze. Dojeżdża cały i zdrowy do nocnego sklepu obok przystanku autobusowego. Opiera rower o ścianę i wchodzi do środka. PLENER. BRZEG WĄSKIEGO STRUMYKA. NOC. W odległości stu metrów od strumyka widać bloki z nielicznymi światłami w oknach. Tomek siedzi na pochyłym brzegu, na reklamówce, mocząc pięty w wodzie. Obok na trawie stoi butelka z piwem, powyżej leży rower. Tomek je kabanosa. Zaczyna wrzucać jego małe cząstki do wody. Tomek wkłada resztkę kabanosa do kieszeni, wyciera stopy o zeszłoroczną trawę, zakłada skarpetki, buty i podnosi rower z ziemi. Wsiada na rower i odjeżdża. PLENER. PRZED WEJŚCIEM DO OGRODU ŁAZIENKOWSKIEGO. NOC. Za płotem ogrodu widać oświetlony pomnik Szopena. Tomek idzie wzdłuż płotu dochodząc do miejsca, w którym rosną gęste krzaki. Opiera rower o płot i szykuje się do sforsowania parkanu. PLENER. OGRÓD ŁAZIENKOWSKI. PORANEK. W Ogrodzie Łazienkowskim przyroda zaczyna się budzić do życia. Słychać śpiew ptaków. Widać kropelki rosy na pozbawionych liści gałązkach drzew i krzewów. PLENER. POMNIK SZOPENA W OGRODZIE ŁAZIENKOWSKIM. PORANEK. Tomek śpi na pomniku Szopena w samych majtkach. Rękoma i nogami obejmuje rzeźbę jakby leżał na grubej gałęzi. Ubranie Tomka jest rozrzucone na pomniku. Szopen spogląda niewzruszony. W dole zbliża się do pomnika STRAŻNIK parkowy. Dalej widać FOTOGRAFA, który przymierza się do zrobienia zdjęcia pomnika. STRAŻNIK Panie! Pobudka! Co jest do cholery? Tomek otwiera oczy. TOMEK Jeszcze tylko pięć minutek tato. STRAŻNIK Złaź pan i zabieraj się stąd bo wezwę policję. Tomek powoli schodzi z pomnika zbierając po drodze części garderoby. TOMEK Mogłeś mnie pan chociaż kocem przykryć. STRAŻNIK Narkoman. Miejsce se znalazł. PLENER. WEJŚCIE DO URZĘDU, W KTÓRYM PRACUJE TOMEK. Tomek przyjeżdża na rowerze, który przymocowuje łańcuchem do płotu. WNĘTRZE. CIEMNY KORYTARZ. NOC. (animacja) Z zza rogu wypada animowana sylwetka potwora. U dołu pojawia się wycelowany w nią karabin. Kilka strzałów powala potwora ociekającego krwią. WNĘTRZE. POKÓJ BIUROWY TOMKA. DZIEŃ. Tomek siedzi przed ekranem komputera emocjonując się grą. Nagle drzwi otwierają się i staje w nich NACZELNIK. Tomek podrywa się na równe nogi. NACZELNIK Pan pozwoli do mnie. Naczelnik wychodzi a Tomek wyłącza grę w komputerze i również wychodzi z pokoju. WNĘTRZE. POKÓJ NACZELNIKA. DZIEŃ. Naczelnik siedzi przy biurku, naprzeciw niego przy drugim biurku kobieta około 40-stki czyta jakieś dokumenty. Naczelnik wertuje brukową, kolorową gazetę. Na jednej ze stron Tomek zauważa swoje zdjęcie na pomniku Szopena. Obok zamieszczono łudząco podobne zdjęcie obrazu Podkowińskiego „Szał uniesień”, na którym naga kobieta siedzi na grzbiecie konia stającego dęba. Tytuł artykułu brzmi: „Szał uniesień w Łazienkach czyli jak urzędnik państwowy ujeżdżał Szopena”. Tomek widząc zdjęcie przełyka ślinę. Naczelnik składa gazetę i podaje ją siedzącej naprzeciw kobiecie. Ulga maluje się na twarzy Tomka. NACZELNIK Chce pani przejrzeć? Przed Naczelnikiem na biurku leży urzędowe pismo z wieloma czerwonymi dopiskami naniesionymi odręcznie. NACZELNIK Wczoraj już nie miałem czasu z panem porozmawiać. Naczelnik ujmuje pismo ręką. NACZELNIK Nie wiem ile pan kisił sprawę Wojtały ale facet napisał na nas do Marszałka Sejmu. Gdzie pan ma akta? TOMEK Mam... gdzieś... NACZELNIK Jak widzę to pan ma wszystko gdzieś. Za trzy minuty chcę to widzieć na moim biurku. Tomek wychodzi z pokoju. WNĘTRZE. BIUROWY POKÓJ TOMKA. DZIEŃ. Tomek wertuje niechlujne stosy papierów w stojącej szafie. Nagle drzwi pokoju otwierają się i staje w nich rozwścieczony Naczelnik. W ręce trzyma gazetę otwartą na stronie ze zdjęciem Tomka na pomniku. NACZELNIK Co to ma być?! WNĘTRZE. PODZIEMNY DWORZEC KOLEI PODMIEJSKIEJ. WIECZÓR. Na peronach ludzie oczekują na pociąg. Tomek idzie wzdłuż ściany chwiejnym krokiem. GŁOS SPIKERA Uwaga. Pociąg osobowy z Warszawy Wschodniej do Radomia przez Czachówek Południowy Warkę jest opóźniony o około dwadzieścia minut. Pociąg osobowy z Warszawy Wschodniej do Radomia przez Czachówek Południowy Warkę jest opóźniony o około dwadzieścia minut. Tomek dochodzi do drzwi toalety. Szarpie za klamkę. Drzwi są zamknięte. Tomek wymiotuje na podłogę. Podchodzi do kolejnych drzwi z napisem „Nieupoważnionym wstęp wzbroniony”. Te okazują się otwarte. WNĘTRZE. KORYTARZ. WIECZÓR. Tomek idzie korytarzem. Dochodzi do końca. Z jednej strony widzi otwarte drzwi z napisem WC. W środku widać drzwi w kabinie toalety. W matowej szybce oświetlonej od wewnątrz widać zarys głowy. Tomek zauważa w korytarzu drugie drzwi, które są lekko uchylone. Wchodzi do środka. WNĘTRZE. POKÓJ SPIKERA. WIECZÓR. Uwagę Tomka zwraca stanowisko spikera z mikrofonem na metalowym pałąku. Tomek odwraca się i rygluje drzwi. Podchodzi do stanowiska spikera. Siada na obrotowym krześle przed mikrofonem. TOMEK Uwaga. WNĘTRZE. SALA PODZIEMNEGO DWORCA KOLEJOWEGO. WIECZÓR. TOMEK (filtr, przez głośnik dworcowy) Opóźniony pociąg z Warszawy Wschodniej do Radomia okazał się pociągiem przyspieszonym... Ludzie na peronie spoglądają po sobie, niektórzy się uśmiechają. WNĘTRZE. POKÓJ SPIKERA. WIECZÓR. Tomek siedzi przy konsolecie spikera i mówi do mikrofonu. TOMEK ...i odjechał godzinę temu. Serdecznie przepraszamy. Ktoś szarpie za klamkę i zaczyna się dobijać do drzwi pokoju. WNĘTRZE. SALA PODZIEMNEGO DWORCA KOLEJOWEGO. WIECZÓR. TOMEK (filtr, przez głośnik) Uwaga. Po torze pierwszym przejedzie elektrowóz w kierunku z Radomia do Warszawy Wschodniej. W tym samym czasie na ten sam tor wjedzie pociąg pasażerki w przeciwnym kierunku. Ludzie uśmiechają się. Jakiś pracownik kolei biegnie po peronie. TOMEK (kont., filtr) Radzimy opuścić teren dworca bo może być gorąco. WNĘTRZE. POKÓJ SPIKERA. WIECZÓR. Tomek siedzi przy konsolecie spikera. Do drzwi coraz bardziej natarczywie ktoś się dobija. GŁOS (off) Otwierać! Tomek otwiera z głośnym sykiem puszkę piwa. WNĘTRZE. SALA PODZIEMNEGO DWORCA KOLEJOWEGO. WIECZÓR. TOMEK (filtr, przez głośnik dworcowy) Otwierać ósme piwo to jak obejmować ukochaną kobietę. WNĘTRZE. POKÓJ SPIKERA. WIECZÓR. Tomek siedzi przy konsolecie spikera i nuci do mikrofonu. TOMEK Szopa Dworca Centralnego Depresyjnie tonie w mgle W kiblu głośnik szepcze czule Złoty pociąg spóźnia się Drzwi z wielkim hukiem otwierają się i do środka wpada na podłogę dwóch kolejarzy. Tomek obraca się na obrotowym krześle spikera. TOMEK Witam panowie. Możecie już wstać. WNĘTRZE. ZEJŚCIE DO PIWNICY. NOC. Tomek zapala światło i schodzi zataczając się. Przytrzymuje się ściany by otworzyć z wielkim trudem drzwi do swojej piwnicy. WNĘTRZE. PIWNICA TOMKA. NOC Tomek dosiada roweru opartego o ścianę i przewraca się razem z nim na podłogę. WNĘTRZE. PIWNICA TOMKA. DZIEŃ. Słychać budzik elektronicznego zegarka na ręce Tomka, który widzimy w zbliżeniu, potem odjazd. Tomek leży na podłodze wpleciony w rower tak jak padł poprzedniej nocy. Teraz budzi się i spogląda na zegarek. Tomek wyplątuje się z roweru. PLENER. CEGLANA ŚCIANA BUDYNKU ZA OKNEM BIUROWEGO POKOJU Tomka. Dzień. WNĘTRZE. BIUROWY POKÓJ TOMKA. DZIEŃ. Tomek siedzi przy komputerze obejmując głowę rękami. Drzwi otwierają się i do pokoju wchodzi MARCIN, kolega Tomka z pracy. MARCIN Sie masz stary. O widzę, że zabalowałeś na tym dworcu hehe Nie dotrzymałeś postu. Tomek spogląda na kolegę zdziwionym wzrokiem. MARCIN W Metropolu piszą o tobie. Marcin rzuca zwiniętą w rulon gazetę na biurko przed Tomkiem. MARCIN (kont.) Widziałem też twoje zdjęcie. Zawodowstwo. Jesteś sławny. Na językach można powiedzieć. TOMEK Najgorzej podobno gdy o nas nie mówią. MARCIN Że tam nie zamarzłeś to prawdziwy cud. TOMEK Nawet się nie przeziębiłem. Noce są ciepłe tej zimy MARCIN Stary, całe Ministerstwo wre. I chuj im na grób. TOMEK Taaa... MARCIN Ja też przychodzę w związku z twoimi akcjami. TOMEK Tak? MARCIN Rozmawiałem dziś z kumpelą, która siedzi trochę w sztuce i tego typu rzeczach. Była w szoku jak się dowiedziała, że cię znam. Bardzo jej się spodobał numer z pomnikiem i dworcowy happening. TOMEK Fajna jakaś? MARCIN Super laseczka. I niegłupia. Gdybym ją poznał wcześniej... TOMEK To postaraj się na boku. Jakaś garsoniera w centrum. Te sprawy. Żona się nie musi dowiedzieć. MARCIN Nie z nią, to dziewczyna z klasą. Darzę ją dużym szacunkiem. TOMEK To niby kto ma być z nią? Ja? MARCIN Kto wie. Ona chce przeprowadzić z tobą wywiad. Z jak to ujęła „performerem naszych czasów”. TOMEK Żartujesz chyba. MARCIN Serio. Odkupiła już prawa do zdjęcia z Szopenem. I jeżeli się zgodzisz chce je puścić razem z wywiadem w jakimś czasopiśmie o sztuce. Marcin sięga do kieszeni, z której wyciąga żółtą karteczkę. Podaje ją Tomkowi. TOMEK Hm. Marzena Wilkosz? MARCIN Mam nadzieję, że się nie obrazisz ale przemailowałem jej twoją mini-powieść. TOMEK Żenada, robisz ze mnie idiotę na wejściu. MARCIN Ale pierdolisz. Już ci mówiłem, że mi się bardzo podobało. Tomek patrzy na kartkę. TOMEK Odezwę się do niej po świętach. MARCIN Zadzwoń dzisiaj. Zaraz. Ona czeka. TOMEK Zaraz to może nas wypuszczą wcześniej z roboty. Drzwi otwierają się i do pokoju wchodzi Naczelnik ubrany w płaszcz z aktówką w ręce. Tomek i Marcin podrywają się na równe nogi. NACZELNIK O, widzę, że przeszkadzam w spotkaniu towarzyskim. MARCIN Panie naczelniku my właśnie składamy sobie życzenia. NACZELNIK Ja też chciałem panom życzyć zdrowych i spokojnych świąt. Naczelnik podaje kolejno rękę Tomkowi i Marcinowi. TOMEK Dziękuję nawzajem panie naczelniku. MARCIN Wesołych świąt panie naczelniku. NACZELNIK W związku z tym, że wszyscy chcą się przygotować do uroczystej kolacji pan dyrektor zezwolił na wcześniejsze opuszczenie miejsc pracy. Koledzy z zadowoleniem przyjmują słowa Naczelnika. NACZELNIK (kont.) Pan panie Tomku zostanie do siedemnastej w moim gabinecie. Ktoś musi dyżurować przy telefonie, na wszelki wypadek. TOMEK Dobrze. Naczelnik podaje klucze Tomkowi. NACZELNIK Wyznaczyłem pana bo pan się chyba nie spieszy. TOMEK Mmm rzeczywiście nie. Te święta spędzę sam w domu. NACZELNIK To trochę przykro. Proszę zaplombować drzwi jak pan będzie wychodził. Do zobaczenia panom po świętach. MARCIN Do widzenia. TOMEK Do widzenia. Naczelnik wychodzi. MARCIN To cię kutas załatwił. TOMEK No. WNĘTRZE. POKÓJ NACZELNIKA. DZIEŃ. Wskazówki ściennego zegara wskazują godziną trzynastą. Tomek obserwuje ulicę stojąc przy oknie. PLENER. KAWAŁEK ULICY PRZED MINISTERSTWEM. DZIEŃ. Tomek widzi Naczelnika wsiadającego do zaparkowanego na chodniku samochodu. Samochód rusza. WNĘTRZE. POKÓJ NACZELNIKA. DZIEŃ. Tomek stoi przy oknie odprowadzając wzrokiem samochód Naczelnika. TOMEK He he. Tomek wychodzi z pokoju i przekręca klucz w drzwiach. WNĘTRZE. POKÓJ NACZELNIKA. DZIEŃ. Słychać zgrzyt klucza w zamku. Do środka wchodzi Tomek dźwigając dużą reklamówkę wypełnioną puszkami piwa. TOMEK Można? Stawia torbę na stole. Jedna puszka spada na podłogę. Tomek znika za blatem biurka i zaraz znowu się pojawia trzymając w ręku puszkę. TOMEK (naśladując Naczelnika) Ależ niechże się pan rozgości panie Tomku. WNĘTRZE. POKÓJ NACZELNIKA. DZIEŃ. Ścienny zegar wskazuje godzinę piętnastą. Tomek siedzi za biurkiem popijając piwo z puszki. Kilka pustych puszek stoi na biurku. Tomek wstaje i rozgląda się. Jego wzrok przykuwa otwarta szafka, na której półkach znajdują się równiutko ustawione teczki z aktami. TOMEK Kurwa. Ten to chyba nawet sra z linijką w dupie. Twarz Tomka wykrzywia się w grymasie. Tomek zaciska nogi i kieruje się do wyjścia gdy rozlega się dzwonek telefonu. Tomek podchodzi do biurka zaciskając nogi. Podnosi słuchawkę. TOMEK Ministerstwo. Proszę. Tomek stoi i słucha coraz rozpaczliwiej przebierając nogami. TOMEK (kont.) Niestety dzisiaj to raczej niemożliwe wszyscy... Nie, wszyscy udali się już do domów. Dzisiaj jest wigilia. Wiem ale... Tomek nie daje już rady, zwija się jak wąż. TOMEK (kont.) Ale tłumaczę panu, że... Tomek rozpaczliwie rozgląda się po pokoju. Zauważa w kącie duży kwiat w wielkiej doniczce. Zbliża się z telefonem do doniczki. Przytrzymuje słuchawkę głową na ramieniu, rozpina spodnie i załatwia się do doniczki. TOMEK (kont.) Też nie ma i nie będzie już dzisiaj. Proponuję zadzwonić po świętach. Do usłyszenia. Tomek odkłada słuchawkę na widełki i wzdychając z ulgą zapina spodnie. Wciąga głośno nosem powietrze. Podchodzi do okna i otwiera je na oścież. Zbliża się do biurka Naczelnika i wyciąga z kieszeni paczkę papierosów a razem z nią żółtą karteczkę z numerem telefonu Marzeny Wilkosz. Siada przy biurku. Otwiera kolejną puszkę piwa i wybiera numer na klawiaturze telefonu. TOMEK (kont.) Dzień dobry. Tomek Pawlicki. Czy mogę rozmawiać z panią Marzeną? Pociąga spory łyk piwa i zakąsza papierosem. TOMEK (kont.) Dzień dobry mówi Tomek Pawlicki. Tak, ten sam. Uśmiecha się słuchając. TOMEK (kont.) Ojejku czyta pani moją powieść? Przecież to fatalna grafomania. Pani pracuje też i w wydawnictwie? To może mi ją pani wyda... He he. Dzisiaj? Ale dziś jest wigilia nie spędza jej pani z rodziną? Zaciąga się papierosem. TOMEK (kont.) To tak jak ja. Hm, no nie wiem. Dobrze. O której? A adres? Sięga po jeden z długopisów Naczelnika włożonych do kubka. Notuje adres na żółtej karteczce. TOMEK De-em-be-go. W takim razie do zobaczenia. Wyrzuca papierosa pstryknięciem przez okno i długo dopija resztę piwa z puszki. Wstaje i przeciągając się rozpościera ręce szeroko ręce. Odchyla się za bardzo do tyłu i traci równowagę. W rozpaczliwym geście łapie ręką za stojącą obok szafkę z aktami Naczelnika i przechyla ją do przodu. Na ziemię spada deszcz dokumentów. Tomkowi udaje się powstrzymać szafkę przed upadkiem. Tomek spogląda na skutki swojego działania. TOMEK O kurwa. Tomek przykuca i zbiera akta, wkłada byle co byle gdzie. WNĘTRZE. POKÓJ NACZELNIKA. WIECZÓR. Zegar pokazuje punkt siedemnastą. Tomek zbiera puste puszki do reklamówki. Zatacza się. Na półce szafy Naczelnika stoją niechlujnie wetknięte dokumenty. Tomek, ubrany już w płaszcz kieruje się w stronę drzwi gdy rozlega się dzwonek telefonu. Zirytowany podejmuje szybkim ruchem słuchawkę i bez zastanowienia mówi stanowczo w głośnik. TOMEK Idź się wypałuj kutasie zajebany! Rzuca słuchawkę na widełki. WNĘTRZE. DOM NACZELNIKA. WIECZÓR. Naczelnik z opadniętą szczęką i wytrzeszczonymi oczami trzyma w ręku, kilka centymetrów od ucha, słuchawkę telefonu. W tle widać kolorowe, migające światełka na choince. Słychać wesoła kolędę. WNĘTRZE. POKÓJ NACZELNIKA. WIECZÓR. Tomek opuszcza pokój. W ręku trzyma reklamówkę pełna pustych puszek. Na stole pozostała żółta kartka z zapisanym adresem Marzeny Wilkosz. PLENER. OSIEDLE. NOC. W oknach domów widać światła lampek na choinkach. Tomek idzie zatacPawlicki się kompletnie pijany. Zatrzymuje się pod tablicą z nazwą ulicy. TOMEK D-em-be-go. Zgadza się. Tomek sięga do kieszeni. Wyciąga z niej po kolei wiele skarbów: papierosy, zapalniczkę, klucze, sięga do drugiej gdzie również cos znajduje. Przeszukuje tak wszystkie kieszenie nie mogą odnaleźć interesującego go przedmiotu. Z jednej z kieszeni płaszcza wyciąga puszkę piwa, otwiera ją i pociąga potężny łyk. W końcu rusza przed siebie chwiejnym krokiem. TOMEK Marzena. Marzena. Tomek zatrzymuje się pośród młodych drzewek przywiązanych do kijów. Rozgląda się dokoła i zauważa pod płotem, za którym znajduje się teren jakiejś budowy, porzucona łopatę. Podchodzi do płotu, podnosi ją i ogląda. PLENER. OSIEDLE, NA KTÓRYM TOMEK SZUKAŁ MARZENY. DZIEŃ. Nad ziemią unosi się mgła. Gdy się przerzedza widać wyłaniające się z jej kłębów młode drzewka. Pomiędzy nimi przywiązany paskiem do palika i wkopany po kolana w ziemię tkwi drzemiący Tomek. Podbiega do niego pies rasy wyżeł i obwąchuje go. GŁOS KOBIETY Koral. Koral. Chodź tu. Chodnikiem nadchodzi młoda kobieta. Przez ramię ma przewieszoną niewielką sześcienną torbę, w ręku trzyma smycz. Pies podbiega do niej a ona zapina mu smycz na obroży. Kobieta przygląda się Tomkowi wkopanemu w ziemię. KOBIETA Tomek? Tomek otwiera z wysiłkiem oczy. KOBIETA Tomek. Mam na imię Marzena. Tomek usilnie stara się powrócić do pełni świadomości. TOMEK Marzena. Przepraszam. Zgubiłem twój adres. Marzena spogląda na nogi Tomka zakopane po kolana w ziemi. MARZENA Ty tu chyba wyrosłeś w nocy. TOMEK Znalazłem łopatę... MARZENA Czy mogę ci zrobić zdjęcie? Wyglądasz niesamowicie. Marzena otwiera sześcienna torbę i wyjmuje z niej aparat. TOMEK Do wywiadu? MARZENA Na pamiątkę. TOMEK Nigdy nie rozstajesz się z aparatem? Marzena przymierza się i pstryka kilka zdjęć. MARZENA Częściej zapominam o portfelu albo szmince. Marzena zbliża się uśmiechając do Tomka. TOMEK Chyba zepsułem ci wczorajszy wieczór. MARZENA Nie szkodzi, możemy powtórzyć go dzisiaj. Tomek gramoli się z dołu otrzepując nogawki. MARZENA Spędziłeś tu cała noc? TOMEK Prawdopodobnie. MARZENA Chodźmy do mnie. Zrobię ci gorącej herbaty. TOMEK Dzięki ale musze lecieć do roboty. MARZENA W pierwszy dzień Świąt? TOMEK Rzeczywiście. Coś mi się pomyliło. WNĘTRZE. MIESZKANIE MARZENY. NOC. W pokoju choinka. Na stole kolacja. Telewizor włączony bez głosu. Tomek tańczy blisko z Marzeną przy taktach kolędy przerobionej na jazzową nutę. TOMEK Czy nie powinniśmy raczej śpiewać kolęd? MARZENA Nie mam głosu. TOMEK Ja słabo tańczę. MARZENA Wcale nie. TOMEK Preferuję pogo. MARZENA To trochę zbyt dynamiczne jak na Boże Narodzenie. Marzena przytula się do Tomka kładąc głowę na jego ramieniu. TOMEK Tam mam łaskotki. MARZENA Naprawdę. Żeby sprawdzić Marzena mocniej wpija się w Tomka jakby chciała zanurzyć zęby w jego szyi. Tomek wybucha niekontrolowanym śmiechem. Przekomarzają się. On łapie ją w pasie i również zaczyna łaskotać. TOMEK Bingo. MARZENA (śmiejąc się) Przestań. Tomek przestaje. MARZENA (kont.) Albo nie przestawaj. Tomek obejmuje Marzenę i całuje w policzek. Znowu tańczą wtuleni w siebie lecz jakby bardziej kurczowo. Jakby nie chcieli wypuścić się nawzajem z objęć. PLENER. ULICA. RANEK. Kamera zbliża się szybko do wejścia do gmachu Ministerstwa, przemyka obok portierni, wbiega po schodach na pierwsze piętro, mijając pracowników, wpada na korytarz wiodący do pokoju Tomka. Tomek wyprzedza szybkim krokiem kamerę i przechodzi obok otwartych na oścież drzwi do pokoju Naczelnika. *) sorry za ten opis kamerowania NACZELNIK Proszę tutaj. Tomek zatrzymuje się w miejscu, wykonuje obrót na pięcie i przekracza próg pokoju Naczelnika. WNĘTRZE. POKÓJ NACZELNIKA. DZIEŃ. Naprzeciw Naczelnika siedzi czytając dokumenty ta sama co zawsze kobieta około 40-stki. NACZELNIK Pan zamknie drzwi. Tomek wykonuje polecenie Naczelnika. NACZELNIK We czwartek, czyli w wigilię o godzinie szesnastej pięćdziesiąt dziewięć z biura rzecznika praw obywatelskich zadzwoniono pod ten numer telefonu. Naczelnik wskazuje stojący przed nim aparat telefoniczny. NACZELNIK (kont.) Po nawiązaniu kontaktu telefonicznego rozmówca usłyszał w słuchawce kilka bardzo niecenzuralnych słów wypowiedzianych podniesionym głosem przez młodego człowieka. Wcześniej tego samego dnia poprosiłem pana o pełnienie dyżuru w moim pokoju i odbieranie ewentualnych telefonów do godziny siedemnastej zero zero. Tomek szuka wzrokiem czegoś w pokoju (najwyraźniej doniczki do której się załatwił. Nie ma jej w miejscu, w którym stała. NACZELNIK Bez względu kto odebrał i odpowiedział na ten telefon pan, sprzątaczka czy śmieciarz to na pana spada odpowiedzialność za to co się stało. Z dniem dzisiejszym Ministerstwo zwalnia pana z pełnionych obowiązków i rozwiązuje z panem umowę o pracę. Tomek opuszcza wzrok i wciąga wargi do wewnątrz. Naczelnik spogląda na niego. NACZELNIK (kont.) Postanowiliśmy wspólnie z panem dyrektorem, że aby nie psuć panu świadectwa pracy pracodawca zgodzi się na niezwłoczne rozwiązanie umowy o ile wystąpi pan dzisiaj z takim wnioskiem. TOMEK Rozumiem. Dziękuję. NACZELNIK Dziękuję. Tomek opuszcza pokój Naczelnika. WNĘTRZE. POKÓJ BIUROWY TOMKA. DZIEŃ. Tomek siada przy biurku. Przez moment zastanawia się obejmując głowę dłońmi a potem podnosi słuchawkę i wybiera numer na klawiaturze telefonu. TOMEK Wylali mnie. Jest co świętować. WNĘTRZE. POKÓJ W PRACY MARZENY. DZIEŃ. Pokój jest wielki krząta się w nim kilka osób każdy zajęty swoimi sprawami, noszą papiery, zerkają w ekrany monitorów, zagadują się. Marzena trzyma słuchawkę telefonu. MARZENA Może to nawet lepiej. Będziesz mógł robić co chcesz. Na 95 procent nasze wydawnictwo wyda twoja książkę. Uśmiecha się. MARZENA Tylko nie przesadź z happeningami... Okłada słuchawkę. MARZENA Bo chyba mi zaczęło na tobie zależeć. WNĘTRZE. WNĘTRZE BEZPRZEDZIAŁOWEGO WAGONU KOLEI PODMIEJSKIEJ. NOC. Drzwi wagonu otwierają się i wpada do środka pijany Tomasz. Siada na pierwszej wolnej ławce. Naprzeciw niego siedzi facet ubrany jak PAJAC. Krzykliwe spodnie w kratę, fosforyzująca koszula, czarne lakierki, zielone skarpetki, w uszach kolczyki, łysa czaszka, kozia bródka. Tomek pokłada się na wpół leżąc, głowę opiera o szybę. Mierzy wzrokiem dziwoląga naprzeciw. Twarz tamtego rozjaśnia nagle promienny uśmiech. PAJAC Pan Pawlicki? Tomasz Pawlicki? Tomek jest zdziwiony. TOMEK Bo co? PAJAC Ależ ja pana znam. TOMEK Skąd? PAJAC Pan robi te genialne performance, Łazienki, Dworzec Śródmieście... Tomek uśmiecha się zakłopotany. TOMEK Co pan. Jakie tam performance. Po prostu się nawaliłem. PAJAC Ilu artystów tworzyło pod wpływem alkoholu i narkotyków. Nawet by się pan nie spodziewał kto. Pan jest niesamowity. Wykorzystuje pan, że tak powiem... całego siebie by nadać transcendentalny sens dziełu tworzenia. TOMEK Chyba nie za bardzo pana rozumiem. PAJAC Pana sztuka wyrasta ponad postmodernizm. Ponad konstruktywizm i wszystko dotąd znane. Bo pan wykorzystuje codzienne życie a nie to wydumane, wypieszczone w chorych umysłach pseudoartystów. Zamienia pan życie w nieprzemijający symbol i odwrotnie, ten symbolizm czyni z pana wyjątkowego performera czystego życia. Rozumie pan, to jest jak... TOMEK Nie rozumiem. PAJAC Panie Tomaszu, śledzę pana artystyczną drogę od samego początku. Pan jest dla mnie natchnieniem, bohaterem... Jezu, spotykam się z takim artystą... Niechże pan pozwoli mi zaprosić się do siebie. Napijemy się, pogadamy, pokażę panu swoje prace. Ja tez tworzę jak pan się domyśla. TOMEK Co pan tworzy? PAJAC Ech takie tam, rzeźby, obrazy... To nic w porównaniu z pana sztuką. Pan jest wielki jak Pałac Kultury. A ja, ech, przejście podziemne. Błagam pana... TOMEK Co pan ma? PAJAC W większości rzeźby, ob... TOMEK Co pan ma do picia? PAJAC Ach, głupek ze mnie. Wszystko mam co dusza zapragnie. Wódki, wina francuskie, kalifornijskie... Gin, whisky... TOMEK Piwo? PAJAC Jasne, że mam. I ciemne też. W kilku gatunkach. Pan mi drogę wyznaczasz... Pociąg zatrzymuje się na stacji. PAJAC To tutaj, wysiadajmy. Pajac ciągnie Tomka za płaszcz. Ten z trudem podnosi się i wpada w drzwi wagonu za Pajacem. PLENER. DOM PAJACA. NOC. Wolnostojący, nieciekawy, parterowy dom pajaca w tekturowo-amerykańskim stylu z garażem, przed którym na podjeździe stoi ciężarówka z dźwigiem-wyciagarką za kabiną kierowcy. PLENER. U DRZWI DOMU PAJACA. NOC Pajac szuka kluczy, Tomek chwieje się ledwo utrzymując się na nogach. PAJAC O to ten. Pajac wkłada klucz, przekręca go w zamku i otwiera drzwi przepuszczająci przodem Tomka i szukając na wewnętrznej ścianie włącznika światła. WNĘTRZE. PRZEDPOKÓJ DOMU PAJACA. NOC. Pajac zapala światło. PAJAC Dalej dalej, zapraszam do... Pajac zapala światło w kolejnym pomieszczeniu. PAJAC (kont.) ...mojej pracowni. WNĘTRZE. PRACOWNIA PAJACA. NOC. Tomek wchodzi do dużego pomieszczenia utrzymanego w artystycznym nieładzie. Na podłodze walają się narzędzia. skrawki różnych surowców... Pajac zaprasza Tomka gestem do środka, sam zmierza zaś do kąta, gdzie stoi lodówka. PAJAC Proszę się rozejrzeć, zapraszam. Wszystko to... Wykonuje gest ręką obracając się dookoła. PAJAC ...to moje prace. Jesteśmy teraz bardzo blisko Boga. Tomek zatacza dookoła nieprzytomnym spojrzeniem. Jak okiem sięgnąć na ścianach widnieją rzeźby o jednym i tym samym motywie. To krzyż. W jednym miejscu artysta ukrzyżował ptasie pióro, w innym gumową rękawiczkę, w innym jeszcze kawałek dzianiny z wetkniętymi weń drutami i wiele innych ukrzyżowanych przedmiotów, a również fotografii. Tomek przygląda się im z bliska. Pajac zbliża się do niego z dwoma puszkami piwa podając Tomkowi jedną. TOMEK Brakuje tu chyba tylko genitaliów. PAJAC To już było. Napijmy się. TOMEK Gdzie jest kibel? Pajac wskazuje mu drzwi. PAJAC O tam. Tomek zatacza się by wreszcie dosięgnąć klamki drzwi do toalety. Otwiera je i wchodzi. Pajac spogląda za nim stojąc w bezruchu. PAJAC Szybko bo piwo się zgrzeje! WNĘTRZE. TOALETA PAJACA. NOC. Tomek chwiejąc się usiłuje wysikać się do muszli. Nie może utrzymać się na nogach i pada na podłogę. Po chwili otwierają się drzwi i staje w nich Pajac. Spogląda tajemniczo na Tomka i wziąwszy pod ramiona wyciąga z toalety. WNĘTRZE. PRACOWNIA PAJACA. NOC. Pajac przeciąga bezwładne ciało Tomka w kierunku drzwi, których wcześniej nie otwierał. PAJAC Wszystko jest okej. Zaraz się położymy. Pajac otwiera drzwi, zapala w niewidocznym pomieszczeniu światło i wtaszcza tam Tomka. WNĘTRZE. GARAŻ PAJACA. NOC. Typowe wnętrze garażu. Zamiast samochodu na podłodze leży wielkich rozmiarów krzyż zbity z dwóch bali świeżego drewna. Pajac ciągnie Tomka w kierunku krzyża. Kładzie go obok na ziemi i zaczyna rozbierać pozostawiając Tomka w samych majtkach. Niemal nagiego układa plecami na skrzyżowaniu belek, nagie stopy Tomka łączy ze sobą i oplata sznurem przymocowując do belki krzyża, podobnie czyni z przegubami rąk przysznurowując je do ramion krzyża. Tomek kręci głową. TOMEK Jak tu niewygodnie. PAJAC Zaraz... zaraz... będzie lepiej. Pajac oddala się na moment by ściągnąć coś z półki. Powraca do Tomka z młotkiem i kilkoma długimi gwoździami. Przykłada ostry koniec jednego z nich do dłoni Tomka i uderza z całej siły młotkiem. Słychać wrzask Tomka na co reaguje natychmiast Pajac pakując Tomkowi do ust brudną szmatę, leżącą na podłodze. Słychać stłumiony jęk i odgłosy wbijania gwoździa w drzewo. Potem Pajac biorąc kolejny gwóźdź przenosi się na drugi koniec poziomego ramienia krzyża i przybija do niego druga rękę Tomka. PAJAC To będzie mój najlepszy happening. Pajac spogląda na twarz Tomka, który stracił przytomność. Po przybiciu drugiej ręki Pajac kieruje się w stronę stóp Tomka. PLENER. PODJAZD PRZED GARAŻEM PAJACA. NOC. Na podjeździe stoi niewielka ciężarówka. Pajac przy pomocy wyciągarki-dźwigu, który znajduje się za kabiną kierowcy, wciąga na skrzynię ciężarówki krzyż z Tomkiem. PLENER. TRAWNIK. NOC. Widok z góry. Na trawniku leży krzyż z Tomkiem, przybitym i przywiązanym do niego. Pod dolnym końcem krzyża wykopano dół. Do poziomych ramion krzyża przymocowane są na końcach dwie napięte liny ginące w dole ekranu. Cos ciągnie za liny i krzyż zaczyna wznosić się ku górze, a gdy już stoi pionowo tak, że z góry widać jedynie głowę i ramiona Tomka oraz poziomą belkę, do której przybito mu dłonie, do krzyża zbliża się wtedy Pajac z długą włócznią, z przytwierdzoną do niej ostrą końcówką oszczepu. PAJAC Jeszcze tylko to. Widać z góry jak Pajac wbija ostrze włóczni w ciało Tomka. PLENER. ULICA W WARSZAWIE Z KAWAŁKIEM ZABYTKOWEJ KAMIENICY W TLE. NOC. Pajac robi zdjęcie wznosząc aparat ku górze. Potem spogląda w górę. PAJAC O Boże. Zapomniałem zdjąć sznury. W oddali słychać syrenę karetki lub wozu policyjnego. Pajac oddala się w pośpiechu w stronę ciężarówki zaparkowanej na środku ulicy. Wsiada do szoferki i rusza w dal ku końcowi ulicy. PLENER. TA SAMA ULICA, KTÓRĄ ODJECHAŁ PAJAC. PORANEK. Ulica jest pusta na całej długości, niknie gdzieś w oddali. Cisza. PLENER. SKWER PRZED KOŚCIOŁEM NA PLACU TRZECH KRZYŻY W Warszawie widziany od strony Alej Ujazdowskich. Na skwerze stoi wielki krzyż z przytwierdzonym do niego Tomkiem. Z rany w okolicy serca wyciekło mnóstwo krwi barwiąc na czerwono całe udo i łydkę. Na głowie Tomka tkwi cierniowa korona, na twarzy nie widać śladów życia. WNĘTRZE. DZIAŁ CZASOPISM/CZYTELNIA W SALONIE DUŻEJ KSIĘGARNI. DZIEŃ. Tomasz na krzyżu. Ostatni kadr z poprzedniej sceny okazuje się zdjęciem na okładce miesięcznika o sztuce wystawionego na stojaku w eleganckim saloniku prasowym dużej księgarni. Tytuł wiodącego artykułu brzmi PERFORMER, autor: Marzena Wilkosz. Pomiędzy standami z czasopismami błaka się kilka osób, inne siedzą w fotelikach przy eleganckich stoliczkach z lampkami czytając gazety. Ktoś zatrzymuje się na chwilę, bierze do ręki czasopismo z Tomkiem na okładce, niedbale przekartkowuje i odkłada na stojak. Normalny, leniwy dzień w saloniku. ZACIEMNIENIE
-
Po prostu byłaś obok...
Tomek Zając odpowiedział(a) na Katarzyna Brzezińska utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Nie napisałem, że mi sie nie podoba, napisałem, że jest naiwne i dziecinne ale po chwili zastanowienia stwierdzam, że jednak sam znam takie przypadki, więc cofam. Pozdrawiam Ps. Polecam opowiadanie Guy de Maupassanta "Jedyna miłość" (mam nadzieję, że nie pomyliłem tytułu). Zobacz jak podobną tematyką można naprawde wzruszyć czytelnika. Zamiast "Byłem dla niej zbyt uparty" proponuję: "Byłem dla niej zbyt skomplikowany" "- Sama zobacz - stwierdziłem głosem cierpiącego dziecka. Zobaczyłaś" powtórzenie "zobaczyć", zbyt blisko siebie. Poza tym ona nie zobaczyła tylko spojrzała na termometr "- Dobra myśl - skwitowałem." Powiedziałem a nie skwitowałem. To jasne, że skwitował, po co dwa razy to samo powtarzać. Błąd podwójnego dopowiedzenia. -
Po prostu byłaś obok...
Tomek Zając odpowiedział(a) na Katarzyna Brzezińska utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
"Masz - wyjęła z torebki termometr, a potem jeszcze parę innych pakunków." chyba powinno być "wyjęłaś"; termometr to nie pakunek, jeżeli wyjeła jakieś pakunki to nie "inne" tylko po prostu pakunki. "Zmiataj! - odpowiedziałaś groźne, z błyskiem w oku." po prostu "Zmiataj - odpowiedziałaś." "Usłyszałem z kuchni brzęk naczyń, ale nie miałem siły wstać, żeby zobaczyć, na jaki pomysł znowu wpadłaś. Padałem z nóg." Jak mógł padać z nóg skoro leżał? Ostatnie zdanie niepotrzebne. "- Ile? - zapytałaś po paru minutach, wkraczając do pokoju." To zdanie źle brzmi z powodu pomieszania czasów. Proponuję wyrzucić "po paru minutach". "- Sama zobacz - stwierdziłem głosem cierpiącego dziecka." Jeżeli pisze się "powiedziałem, stwierdziłem, rzekłem itp. należy unikać czagokolwiek więcej, przysłówków, porównań itp. Skoro to jest dialog to niech z samego wypowiedzianego słowa/zdania wynika jak zostało wypowiedziane: groźnie, słodko, czule itp. "Tylko nie rozumiałem tego wcale... Dlaczego przed chwilką byłaś taka miła, a teraz... " To jest zupełnie niepotrzebne skoro nie masz zamiaru tego wyjasniać. "Dobrze, że miałem automatyczny zamek, nie musiałem wstawać. " Automatyczny zamek? Pierwsze słyszę takie określenie. Po prostu zatrzasnęła za sobą drzwi, co z tego że nie musiał wstawać czy pisanie o tym jest w ogóle potrzebne? A co do samego opowiadanka? Jakieś strasznie naiwne i dziecinne. Pozdrawiam, T -
Panki Rokko i Hipergloria (fragment większej całości)
Tomek Zając odpowiedział(a) na Tomek Zając utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Dzięki za komentarz. Ten tekst na pewno nie jest podstawą do wypowiadania się pyszałkowato na temat innych tesktów (postaram się go ulepszyć). Nigdy nie myślałem, że może nią być. Ale czy to ma jakieś znaczenie? Nie uważam się za pisarza. Raczej za czytelnika. Pozdrawiam. Ps. W naturalnym odruchu sięgnąłem do Twoich tekstów i jestem pełen podziwu. Czyta się je z niekłamaną przyjemnością, zwłaszcza najlepszy: "Efektownie?". -
Topornie Wam to wyszło Chłopaki. W przeciwieństwie do innych autorów, którzy w większości raczą nas tutaj mniej lub trochę mniej interesującymi przemyśleniami na temat swoich przeżyć, Wy zabraliście się za bardzo konkretny gatunek, czyli satyrę. Ale żeby być satyrykiem trzeba się nim urodzić. Pióro musi być leciutkie jak kurz i ostre jak miecz samurajski. Tego niestety brakuje temu dialogowi, brakuje błyskotliwości i zwięzłości. Powinien być jak lekki rosołek a Wam wychodzi sos grzybowy.
-
Wg mnie całkiem niezła relacja z koncertu, szczera, i to mi się podoba, nie rażą nawet te śmieszne banały o czterystu tysiącach indywidualistów i świecie pustych, modnych ludzi, do którego kiedyś ci "indywidualiści" dorosną - takimi prawami rządzi się młodzieńczy bunt.
-
Bambino, czyli drzewa umierają stojąc VIII
Tomek Zając odpowiedział(a) na Leszek_Dentman utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
" – Serdecznie dziękuję. Doprawdy nie wiem, jak mógłbym się panu odwdzięczyć. – Pomagać ludziom, to nie tylko mój obowiązek, ale też wielka satysfakcja. Dlatego nie oczekuję od państwa niczego. Wystarczy mi radość, którą widzę w waszych oczach." fatalny dialog, powinno być: – Serdecznie dziękuję. Doprawdy nie wiem, jak mógłbym się panu odwdzięczyć. – No... w sumie... eeee... pomaganie ludziom to moja główna radość... ale, ze dwie flaszeczki dobrego koniaczku... i będziemy kwita. -
i Bóg wyciągnął Dłoń
Tomek Zając odpowiedział(a) na Ewa Rajska utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Bóg, to Ci za to opowiadanie, wyciągnąć raczej nogę powinien i kopa w tyłek sprzedać:) -
nieeeeeeeeee, to całe jest do dupy
-
o! to jest fajne, masz lekką rączkę i talent
-
Jest ok, fajne
-
Kto ten tekst dodał do działu dobrze władających piórem? Czy chodzi o wymachiwanie piórkami zgubionymi przez gołębie? Mimo wszystko uważam jednak, że to najlepszy i najbardziej oryginalny tekst naszej grafomanicy Zosieńki.
-
Portret człowieka (twój portret)
Tomek Zając odpowiedział(a) na Vera_Ikon utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
mnie to nudzi, same kwadratowe banały ...i jeszcze ten pretensjonalny tytuł pozdro -
Masz o sobie bardzo wygórowane mniemanie. Jak większość grafomanów. Czy to nie takie jak Ty osoby, Gombrowicz zwał "ciotkami kulturalnymi"? Do garów Zosia, nie do pióra! "Sztuki" się kobiecinie zachciało, he he.
-
Nie pasaliśmy i na szczęście nie pisaliśmy tych "Owiec" razem.
-
Panki Rokko i Hipergloria (fragment większej całości)
Tomek Zając odpowiedział(a) na Tomek Zając utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Może powinienem się obrazić ale nie mam Ci za złe tego komentarza na mój temat. To takie typowo polskie :) Tak trzymaj! -
Balustrada (początek)
Tomek Zając odpowiedział(a) na Adam Poprostu utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Nie wiem czemu najbardziej spodobało mi się poniższe zdanie. Może dlatego, że jest neutralne, niezabarwione ironią i nie zmusza czytelnika by utożsamiał się z autorem. Wolę przyglądać się światowi a nie by autor nachalnie sterował moimi wrażeniami. Brutalnie mówiąc nie obchodzą mnie poglądy autora, podane w zbyt widoczny sposób: "Przyglądając się bliżej tej barwnej zbieraninie odnajdziemy i niezrównoważonych poetów i statecznych prozaików, wirtuozów strun głosowych oraz psychodelicznych muzyków, malarzy obdarzonych fotograficzną pamięcią i fotografów z iście malarską wizją zatrzymywanego w kadrze świata." - gdyby całość była podana w takim reportażowo-oświatowym stylu, to dla mnie byłaby rewelacja. Nie wiem po co na początku ten banalny opis z punktu widzenia balustrady? Zdecydowanie zniechęca do czytania. Imię Stefan bardziej mi pasuje do robola z budowy niż "artysty". Ja bym zmienił na bardziej wyszukane. Tekst w sumie miły i klimatyczny, chcociaż cały czas na granicy kiczu, niektóre zdania mocno przesolone. A i jeszcze jedno, ten Stefan jakiś taki mało ludzki mi się wydaje, papierowy, sztuczny, na dłuższą metę to może być nieznośne. -
Panki Rokko i Hipergloria (fragment większej całości)
Tomek Zając odpowiedział(a) na Tomek Zając utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Marri jesteś Moją Boginią Interpunkcji. Dziekuję Ci za czas poświęcony na przeczytanie, przekopiowanie i poprawienie. -
Idealny związek
Tomek Zając odpowiedział(a) na Piotr Rutkowski utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
A mi się to dla odmiany nie podoba i zgadzam się z Panią Małgorzatą Bryl. Zbyt ostre, zbyt dosadne, za dużo w tym jadu. -
Przeczytałem i zdziwiłem się. Pisać jako tako - średnio - miernie - jak Cię mogę i bez polotu umiesz ale co to do ... ... w ogóle ma być? O czym to jest i po co to jest? Banał, nuda ... BTW gratuluję samozadowolenia i życzę większej pokory:)
-
Napisz jeszcze gdzie, żeby ktoś tam z nas, nie daj Boże, nie trafił.
-
Opowiadania Kanadyjskie II: W forcie Liard cz.2 (ostatnia)
Tomek Zając odpowiedział(a) na Pedro Salazar utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Sokole Oko ostatni raz spojrzał gasnącym wzrokiem w błękit nieba, poczym jego głowa bezwładnie opadła na piersi. Podobno furorę robi western o homoseksualistach, a Ty widzę, podążając tym tropem, piszesz o wodzu transwestycie? Sorry, wiem, już taki jestem złośliwy drań... pzdr