Wypowiadasz me imię,
- z odrazą -
Jakbyś swe usta skalane spłukiwał,
Spluwasz kilka razy.
Świat masz rozrysowany,
Ostrymi liniami granic,
Białe i czarne jego kolory.
Ufny człowiecze – najmłodszy
Płodzie swego Boga
Wtopiony w twą duszę,
Jestem,
Od zawsze – lękiem
Więc słuchasz uważnie,
Spóźnionych proroków,
Mających w zanadrzu,
Historię z głębokim morałem,
Spisaną na zamówienie.
Znasz dobrze me oblicze,
Przez nich malowane,
Jestem panem krainy gnicia i smrodu,
Grabarzem,
Dusz słabych.
Lecz pomyśl chwilę...
Rozważ wszelakie alternatywy,
Jaki mógł być grzech mój poczyniony,
Jakie błędy,
Jakie winy.
Pychy czy pokory,
Gdy obsadzano role.