Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Jansie

Użytkownicy
  • Postów

    97
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Jansie

  1. Dla mnie REWELACJA !!! Może dlatego, ze jestem na takim etapie ...??? Ale tak. Podoba mi się :) Pozdrawiam i życzę Wesołych Świąt i tych choćby 100 gram... miłości, a może 5 sekund? W każdym razie naleprzego :)
  2. To oczywiście do Pana Panie "suchy" :) Aczkolwiek mam ścisły dość umysł :)
  3. Hmmmmm..... niestety nie... A szkoda, bo dzis pewnie nie musiałbym się martwić o pracę :)
  4. Jansie

    ROZMOWA Z BELFREM

    Witam Panią, ja chciałem zapytać O me dzieci, jak sobie radzą? I w kierunku dobrym czy idą? I czy w życiu sobie poradzą? Proszę Pana, One błądzą w chmurach Ideały, wartości im w głowach Ale życie da im po pupach No bo w życiu stać trzeba na nogach No tak, ja to wiem proszę Pani Że to życie to bitwa, wręcz walka I że w życiu trzeba łokciami Bo to życie niestety nie bajka No i właśnie... A Pana dzieci Prawdy wciąż nadrzędnej szukają I chcą prawdą Świat zawojować Lecz Świata szczerością nie zbawią No tak... Bo ja też tak chciałem I wciąż karku się uczę naginać Choć klapsów od życia dostałem A wiedziałem co ludzie chcą słuchać Poza tym jeszcze miłość im w głowach Ta najczystsza, ta nieskończona A Pan wie, że ten rodzaj miłości Żyje tylko w księgach Platona No tak... Ma Pani rację Wyplenię z Nich chore idee Bo ja kiedyś też chciałem tak właśnie... A dziś wiem, że miłość jest w Niebie No i właśnie... A propos Boga Zbyt mocno, zbyt silnie szukają A Boga próżno tu szukać Bo stworzon by żyć nam się chciało. I w tym też ma Pani rację Dziękuję za wprostpowiedzenie Przekaże mym dzieciom właśnie Że prawdą Świata nie zmienię
  5. Postawiliśmy dom bez architekta według naszego projektu. Nieostrożnie !!! Geodety też nie wzywaliśmy. Wydawało nam się że wszystko wiemy. Zaczęły pękać ściany . Związaliśmy je szybko obejmą miłości. Niebezpiecznie !!! Szeroką na dwa palce bruzdę w alkowie przykryliśmy szarą masą bez bandaża. Pękała co jakiś czas . Wezwaliśmy wreszcie fachowców. "Fundament w złym miejscu" grzmiała ekspertyza. Dziś wiatr zerwał dach. Powiało chłodem Ankra miłości nie wytrzymała upływu czasu
  6. Witam Panią, ja chciałem zapytać O me dzieci, jak sobie radzą? I w kierunku dobrym czy idą? I czy w życiu sobie poradzą? Proszę Pana, One błądzą w chmurach Ideały, wartości im w głowach Ale życie da im po pupach No bo w życiu stać trzeba na nogach No tak, ja to wiem proszę Pani Że to życie to bitwa, wręcz walka I że w życiu trzeba łokciami Bo to życie niestety nie bajka No i właśnie... A Pana dzieci Prawdy wciąż nadrzędnej szukają I chcą prawdą Świat zawojować Lecz Świata szczerością nie zbawią No tak... Bo ja też tak chciałem I wciąż karku się uczę naginać Choć klapsów od życia dostałem A wiedziałem co ludzie chcą słuchać Poza tym jeszcze miłość im w głowach Ta najczystrza, ta nieskończona A Pan wie, że ten rodzaj miłości Żyje tylko w księgach Platona No tak... Ma Pani rację Wyplenię z Nich chore idee Bo ja kiedyś też chciałem tak właśnie... A dziś wiem, że miłość jest w Niebie No i właśnie... A propos Boga Zbyt mocno, zbyt silnie szukają A Boga próżno tu szukać Bo stworzon by żyć nam się chciało. I w tym też ma Pani rację Dziękuję za wprostpowiedzenie Przekaże mym dzieciom właśnie Że prawdą Świata nie zmienię
  7. Jedno cięcie Biała nić pajęczyny Przerwana Tylko trzy krople czerwonej przeszłości Boli Zabliźniasz powietrze nową Oną Czas Czekasz efektu Już ci znany Wracasz Jedno ciecie...
  8. Postawię mur wokół siebie Taki ogromny, z cegły Aby nie lękać się ciosów Zadanych słowem nikczemnym Za pierwszym drugi zbuduję Taki ogromny, z kamienia Aby nie lękać się ciosów Zadanych zmową milczenia I zbroje ze złota wykuję Tak by w ciemności świeciła Taką by ludziom bez cienia Respektu nić utworzyła I już nie będę się lękał Szczura, ni wilka, ni węża A gdy przystanę i spojrzę Bojaźń ogarnie mnie wielka Bo w lustrze odbicie swe ujrzę A w nim maskę bez czucia I mury będę chciał zburzyć Zbroję mą w otchłań wyrzucić I klęknę przed Tobą Panie Z pokorą oddam Ci pokłon Przeproszę Cię, że się bałem Męczeńskiej drogi szlak dotknąć Na samym końcu mój Boże O miłosierdzie poproszę O miłość, której mi zbrakło Z bojaźni przed świata nożem
  9. Mi nie o strategie tu chodzi. Wiem, że czytelność i komentarzy byłoby może wiecej , ale dawno tu nie byłem i dodałem te co ostatnimi czsami zdało mi sie napisać. A tak resret duszy to dobry tytuł. Dz.
  10. Gdy dusza płacze, zapada mrok a zmysły gubią wonienie Chryzantem tylko zamknąć chce świat na klucz zwany milczeniem Takowy stan gorszy od ran zadany milionem noży Więc wbij mi nóż bo taki nóż nieraz dopomóc może
  11. Chciałem iść jak topola wyrosnąć i ogarnąć ten bezmiar istnienia. Wielki wybuch - ponoć kiedyś powstał. A co przed nim ? Wie tylko On - Jestem Tak więc głupcem się rodzisz, umierasz ciut wydaje Ci się wyrozumiesz. Wielki sens widzę w przebiśniegu, który tchnieniem swym lody rozpiera Mówisz Babel My Go tu tworzymy, cegłę wciąż stawiamy za cegłą. Aby uciec przed własnym cierpieniem, aby uciec przed własną udręką. ZBURZMY MURY!! Prawdy siejmy ziarno! Czy istnieje, czy tylko iluzją? Wtedy pokój wraz z uśmiechem duszy jak pandemia zaleje nas wewnątrz. Czy istnieje, czy tylko iluzją Wtedy pokój wraz z uśmiechem duszy Jak pandemia zaleje nas wewnątrz
  12. Królestwo za konia! Królestwo za życie! Lecz nikt nie usłuchał w nim zapadła cisza Nadzieja jest w Tobie jedyna nadzieja Daj mi światło Boże w cieniu obumieram Pierwiosnek, sasanka lipa czy topola Każde z nich bez światła momentalnie skona Tak więc nie o konia chodzi nie konia nam trzeba Potrzeba nam światła które nie umiera Ono tylko życiem jedyną nadzieją To wartość największa bez Świat bez celu Przeminą narody znikną pokolenia Bez Ciebie Chrystusie Wszystko bez znaczenia
  13. Upadam by powstać, powstaje by upaść, czy kres mojej drogi dokonać zmian może? A może po zejściu powtórka nastąpi? Taki replay mały Reinkarnacja może? Wiadomo jest skutek Jest też i przyczyna. A może po śmierci wieczne potępienie? Albo raj bezkresny? Tego nikt z nas nie wie. Lecz jeśli jest raj Boże, odpuść wszystkim winy. Bo nie umieliśmy, i nie potrafimy! Te nasze wybory, ascetyczne szlaki, krzyże i korony... Ja też nie potrafię. To rodzaj ucieczki Przecież nic co ludzkie ... Lecz też Ludzie ludziom ... To nie było ludzkie!!! Więc czy szlak kamienny wiedzie ku ogrodom? Głupim człekiem Boże umieram i rodzę.
  14. Dziś śniłem ojcze, to nie była jawa. Rajskie ogrody trzymałem za rękę. Czerwień miłości dotykałem dłonią W błękicie chmur me serce latało. Lecz powrót jawy kraty swe zatrzasnął Jawa to często ból jest i cierpienie. Każdy swój krzyż mówią, że przez Ciebie Ewo Trud nasz codzienny ponosić musimy. Lecz czyś Ty winna? Czy szatana sprawka? IQ jego ze trzysta pięćdziesiąt. A więc czy szansa była na zwycięstwo, tak by tu RAJ pozostał na ziemi? Kajdany życia dźwigać więc nam trzeba Doły kopiemy sobie i na wzajem Tylko pamiętaj bracie mój kochany Kamieniem rzucaj, gdy żeś bez win cały
  15. Płaczę gdy płaczesz Śmieję gdy się śmiejesz Drżę gdy Twe serce Drżeć także zaczyna Okryje duszę Gdy chłodem powieje To właśnie miłość Reszta bez znaczenia
  16. Czemu zło całe w pamięci zostaje? Reset w mym mózgu by się nieraz przydał. No taki format, jak przy twardym dysku, tak aby koszmar gdzieś ze mnie uleciał. Dziś żyć mi trzeba z tymi koszmarami, które co którąś noc tu powracają. Panie doktorze ja o reset proszę, bo psyche moje żyć tak już nie może. Nie może - słowo zbyt wygórowane. No nie potrafi - bardziej zrozumiane. Czas goi rany, lecz jakoś tych moich czas nie zabliźnia, co rusz otwierając. A więc doktorze o reset poproszę, tak by ma dusza się już nie dręczyła. Brakiem miłości i wyrozumienia, płytkością trupów, zachłannością cienia.
  17. Skurwiała myśl Zaprząta skroń Pulsuje aż do bólu Rozsadza mózg To ulgi chęć Ucieczki w zapomnienie Na chwilę choć Choć chwila ta Wonią wieczności trąci Więc carpe diem Powiedział ktoś Chcę zacząć i nie skończyć
  18. Kwiaty to malowidło utkane nasieniem Są żądła żonkili zmieszane z krwią maków A także biel frezji i fiolet krokusów Dziękuję Ci życie za zmiany kolorów I za świt pierwiosnka za smutek chryzantem Dobrze nasze życie żeś takie otwarte Że mamy wybory tkamy własne wzory I choć to utopią świat stoi otworem
  19. Kłamstwo jak bumerang Zabije i kata. Tak wiec drżyj i Ty kacie, szkieletów królowo. Bo kto mieczem walczy, ten od miecza ginie. W sumie przeznaczenie, każdy się rozpłynie. Kłamstwo gdy jest z lęku, gdy lęk jego matką, jest do rozgrzeszenia, bo z bojaźni światło. Lecz gdy z mroku chcenia, chciwości przebiegu, wówczas drżyj szkielecie, bo zaginiesz w cieniu.
  20. Jansie

    Modlitwa

    Ja to wiem, doświadczyłem, ale tak trudno nieraz pomimo wszystko - uwierzyć.
  21. Hehhhh... nieźle. Niby wszystko znane , z "brodą", ale bardzo mi się spodobał :)
  22. kurewski wzrok lubieżny krzyk niepokój zakryty orężem krwawo-różowej szminki i hebanową maskarą ... żeby dzieci miały co jeść kurewska myśl Smithowski ład egoizm zakryty filantropijnym gestem i szatą biało-czerwonej idei ... żeby dzieci miały co jeść
  23. Prosiłbym o pomoc w doszlifowaniu tego wiersza. Powinienem dawać swe wiersze w warsztatach a nie tutaj. Ale skoro już dodałem - to prosiłbym o pomoc. Jansie
  24. Zasieki z krat Miliony ich Wyuczone I ciężkie Na każdej z nich Bonu tona Bo jak można Widelec w prawej A nóż w lewej ? Albo co gorsze Pokochać Starego Zawszonego Kundla ? Kundla To już zupełnie Nie wypada Bo wesz To jeszcze można Okryć szeptem I tylko "... non grata" Pozostanie A wtedy Już nikt nie wyśle Zaproszenia na Bal Przebierańców Bo... pokochać Starego Zawszonego Kundla Nigdy nie było W dobrym To nie To pieczęć postawiona Karmazynowym Atramentem Której nigdy Nie zdoła wybielić Pan Ace A gdyby Stał się cud I któraś ze starych Zasłużonych Anten Zbudowała most I wszedłbyś Do nieskazitelnie Białej Komnaty Na Biały Bal Białych Masek I już tylko lekko różowy Bo Pan Ace się postarał To i tak nie będziesz pasował Jeszcze ta liczba krat Ona też nie będzie w zgodzie Bo nikt Biały Nie poprosi Różowego Do Białego Walca Bo sam stałby się Lekko różowy A to przecież To już zupełnie Nie wypada
  25. Zamknięci na jednej Z ostatnich orbit Bezpieczeństwa Czujemy się Niebezpiecznie Bo wcale nie można Nam tu szaleć Odrobinę szaleństwa Zabijają tu Pasem bezpieczeństwa I potrójną dawką leku Który w przyszłości Ma nas na stałe Wykluczyć z grona Myślących inaczej Pragnienie wolności Słychać tu w Każdym zakamarku Ludzkiej samotności I ludzkiego olśnienia
×
×
  • Dodaj nową pozycję...