Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

andrejch

Użytkownicy
  • Postów

    481
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez andrejch

  1. kiedys pisałem podobne wiersze :) ciekawe tylko ja bardziej z rymami :) fajne
  2. miał :D nie wiem moze formatnij, a jak nie sprawdz pamiec spod adresu $fff#01 to powinno pomóc... Nie no zartuje wszystko np jest ok.
  3. Bo to jest tylko czesc taka wyrwana z srodka całego opowiadania. Chciałem tylko się dowiedziec czy mam dobry styl czy trzeba cos zmienic jednak. No i wiem że trzeba dzięki... :)
  4. Na początku pisałas ładniej przy najmniej mi sie bardziej podobało. :) Wiersz zajefajny jak zawsze. Jak chcesz to mnie szczel.
  5. I masz człowieku racje :) Zgadzam się z tobą w 100% :) wiersz świetny, zarypisty i wogole poprawił mi chumor :) Świetny z ciebie poeta większość może ci tylko buty czyścić. Ja też :) Powodzenia oby wiecej takich wierszy. A tym wierszem rozweseliłes Eturepe! :D To nie jakas infomia :D:D
  6. Czy tak trudno Znaleźć nie zajęte ziarnko piasku. W całej plaży-zajętej pozorami. Tony idą dla przyjaciół Kilogramy dla rodziny Gramy dla siebie. A ziarna? Gdzie? Śmiejemy się, gdy wiek znajduje ziarnko albo i dwa. Uśmiechamy kpiarsko- głupio- nienawistnie. Gdy ktoś potrafi z siebie dać więcej niż my. On nie wymaga przecież aż tak wiele. Samo ziarnko Wystarczy by zbawić świat Choć większość nie widzi szans Dając głos serca Dajesz więcej niż masz.
  7. a nie z orytacja. Dobra przepraszam :) :P U mnie w office pisze sie razem :D
  8. ale czego ?? :) nie musiała baba czytać czyzby z łaski czy komplement ?? :
  9. pierwsze dwa wersy mi sie spodobało :) reszta tez fajna ale nie moj styl. twoj wiersz kojarzy mi sie z piosenka "Tak jak chce" tam jest fajny refren "i mówić nie gdy cały świat krzyczy tak". :)
  10. dziekuje ;)
  11. Zapierwszą zdradą Serce pęka na pół Ale goi się po czasie za chwile przyjdzie ból. Za drugim razem Serce zamienia się w głaz Teraz liczy się tylko czas. Każdy następny raz Już tylko rysuje Twardą powłokę. Serce zamienia się w lód.
  12. Mam pytanie :] bd co z tego prócz rozpałki ;]
  13. Słońce świeciło leniwie nad miastem. Roztaczając nad nim swoją życiodajną aurę. Pierwsze promienie wiosny topiły śnieg, uwalniając tym samym, ukryte pod nim przed trzema miesiącami sekrety. Pierwsze przebiśniegi, budziły się do życia, wraz z wtórem ptasich melodii. Powszechna radość udzielała się wszędzie. Każdy uśmiechał się na widok budzącego się wkoło życia. Tylko tajemnicza trójka stojąca na wzgórzu, które górowało nad miasteczkiem pod nim, nie podzielała ogólnego entuzjazmu. Agnes, Marek i Herbert stali jak kamienne posągi, wpatrując się z góry w dół, na Law. Z kamiennymi myślami pożerali własne myśli, nie dzieląc się nimi. -Już czas.- pierwszy odezwał się Marek, przerywając głuchą ciszę. –Sześć miesięcy minęło, myślicie, że dam mu radę? -Ty nie!- odezwała się ostro Agnes. A gdy Marek popatrzył na nią zdziwiony dodała.-Sam nie. My damy mu radę. Razem, już na zawsze.- Wypowiadając to ostatnie zdanie, popatrzyła głęboko w jego oczy. -I co teraz?- Pomyślał smutno Marek. Jak ją uchronić, żeby nic się jej nie stało. Gdyby Bezimienny ją zranił, a co gorsza zabił. Marek bał się nawet o tym pomyśleć. Gdy wkraczał w ten temat, jego umysł zamieniał się w czarną dziurę, wsysającą pytania i nie oddającą odpowiedzi. W głowie szalała wówczas ciemność pochłaniając cały blask jaźni. Myśli gasły. Krótko mówiąc nie potrafił wyobrazić sobie co się może stać. -Nie! Ty zostaniesz gdzieś w bezpiecznym miejscu. Żeby nic nie mogło ci się stać. Nie wiem jak to wszystko się potoczy. Panuje nad mniejszą ilością Żywiołów niż Bezimienny. Jedyną rzeczą, która dałaby mi przewagę, byłby zaginiony element, ale ani ja, ani Herbert nie wiemy co to jest i gdzie. -Mowy nie ma! Zostaję z tobą do końca nie mogłabym żyć bez ciebie.- mówiąc to przysunęła się bliżej Marka i ujęła delikatnie jego opuszczoną dłoń. Wypowiadając to jedne, jedyne zdanie, na którym tak zależało Markowi.- Wolę umrzeć z tobą tylko ty mi zostałeś. Marek nie wiedział, co robić. Był między młotem, a kowadłem. Ujmując delikatnie jej dłoń, prawą subtelnie poprawił czarne włosy Agnes. Zawijając je za ucho, z którego zwisał zielony kolczyk. -Jeśli naprawdę mnie kochasz, to rozumiesz mnie doskonale. Wiesz co teraz czuję. Nie zniósłbym również gdyby coś ci się stało. Zrozum mnie. Zostaniesz w bezpiecznym miejscu.- Mówił cicho i delikatnie. -Nie! Idę z tobą.- Ton głosu i mina, przekazywały jasny sygnał. Że odmowa nie jest przyjmowana. Marek postanowił dać temu spokój, na razie miał inne problemy. W umyśle zabłysła iskierka pomysłu. Ale do jego wprowadzenia będzie potrzebny czas. -Dobrze, razem!- przytaknął dla uspokojenia Agnes. -Co!? Już koniec tych romansów? Bo nie wiem czy płakać czy nie.- Powiedział drwiąco Herbert. Od chwili, w której dowiedział się o tym, iż Marek i Agnes nareszcie się zauważyli. Stroił sobie z nich przy każdej nadarzającej się okazji, cięte żarty. -Chodźcie już, miasto na nas czeka. Marek zobaczysz nasz prawdziwy świat. Już, już. Schodzili powoli z górki kamienną drogą. Umarzając, gdzie stawiają nogi. Jeden nieostrożny krok i stoczyli by się łamiąc co się da po drodze. Z tej ścieżki widoki były wspaniałe, prawie jak w bajce. Małe miasteczko w dolinie, przecięte przez dość szeroką rzekę z dwoma mostami. Wszystkie domy ciasno stłoczone ze sobą. Kilku ludzi przechadzających się po ulicach, żadnych samochodów, czy rowerów. Kilka kolorowych szyldów, bez wielkich reklam, bądź telewizorów plazmowych. Zachwalających co chwila inny towar. Żyć nie umierać. Dróżka nieco się wyrównała, właśnie mijali stare drzewo nachylone ku drodze swoją rozłożystą koroną. Z nagich gałęzi skapywały krople wody, pozostałości po szronie. Cała zima minęła nim Marek zdążył się nią nacieszyć. Czas spędzony na nauce i treningach w czarodziejskiej bibliotece. Wydawał się jednym dniem, ale mimo to w jego prawdziwym świecie. Zebrał on już swoje żniwo, zabierając jedną porę roku. Szlak znów stał się stromy, tym razem jeszcze bardziej niż ostatnio. Teraz wszyscy byli jeszcze czujniejsi. Co by było, gdyby tuż przed tak wielkim zadaniem, Marek złamał nogę. -No już na miejscu. Trochę czasu tu nie byłem. Nie ma zbyt wiele ludzi, każdy boi się zapewne wychodzić. Ale i tak nie jesteśmy sami. Pamiętajcie, gdy tylko tam wejdziemy, zacznie się prawdziwa walka. To już nie będzie trening w zaciszu biblioteki. Ich reakcja musi być natychmiastowa. Może zdążymy dojść do pubu, na szklaneczkę czegoś smacznego. Jak mają nas złapać to z godnością.-Powiedział, teraz już całkiem poważnie. Przed nimi w odległości kilku metrów stał dwu metrowy pomnik. Cały z białego marmury w kształcie trójkąta. Z przodu była przybita tylko, czarna również marmurowa płyta. A na niej napis „Law” ułożony z liter wyciętych z kości słoniowej. -To już za chwilę. Czy podołam?- Strach powoli przejmował Marka. Gdy przejdzie za ten pomnik nie będzie już odwrotu. Mógłby teraz uciec i ukryć się gdzieś i nikt by go nie znalazł. A co z honorem? Co z Agnes? Ona na pewno by nie uciekła. Jest inna niż większość dziewczyn. Zostanie i będzie walczyć do samego końca. Gdy tak, groza powoli przejmowała Marka nasuwając coraz to naganniejsze zachowanie. Ktoś ścisnął go małą rączką za rękę. Cicho ujął jego dłoń małymi palcami i ścisnął niespodziewanie mocno. To była Agnes. Jej uścisk wynagradzał wszystko, zapełnił pustkę. Wlał odwagę w serce Marka, budząc ducha walki i nakazując walczyć. Dla niej Marek był zdolny do wszystkiego. Jeszcze nigdy nie czuł czegoś takiego. W tej chwili wiedział, iż rzuciłby wyzwanie każdemu bez względu na jego siłę i na to kim jest. Jeśli tylko on zagroziłby jego skarbowi. -Chodźmy już!- powiedział, pewny siebie Marek. Herbert jakby tylko na to czekał. Patrzył z boku na wojnę toczącą się w duszy Marka i oczekiwał na decyzję. Gotów ją zaakceptować. Bez względu na to jaka by była.
  14. Wielkie mury Piękne i wspaniałe Marmurowe u dołu Opałowo białe u góry. Praca ludzkich pokoleń. Z bliska czegoś brak kawałka, odłamka i podpisu brak więc skąd. Mały bluszcz Zapuszcza na nich ścieżki. Korzenie w serce wpuszcza Wraz z wodą i wiatrem-rozrywa. Będąc sędzią, aktem i oskarżycielem Tworzy cud. Jeszcze piękniejszy Bo własny- ładniejszy. ...bo nie człowieka.
  15. Ale ta twoja wersja zmieniła całkowicie znaczenie tego na czym mi zalezało ;] ja chciałem porównac to do chłopaka ktory przychodzi do dziewczyny;] a u ciebie mi tego brak :) ale za pomysł dziekuje ;P
  16. dziekuje :)
  17. Tramwaj torami jedzie Tuziny ludzi z sobą wiezie. Każdy w inna stronę mknie Dokąd? Tylko on sam wie. Pełno dymu i ciasnoty Brak radości i swobody.
  18. Zima, roku jedna pora Pełno śniegu dookoła. Dzwonki dzwonią, światła świecą Dzieci za sankami lecą. Wkoło radość i pogoda Taka to, biała przygoda.
  19. prawda ? :)
  20. To, mgliste odbicie Naszego prawdziwego ja. Cicho nuci nam z wiatrem co Jutro, być może nas spotka-jak?. Przez obrazy, różne znaki skojarzenia i strach, czekasz, czekasz Bach! Już przyszedł Niespodziewanie jak zawsze Na nim się nigdy nie zawiedziesz Zawsze odpoczniesz w cichych objęciach. Nie opuści, nie zasmuci, przerazi ale dla ciebie. Pozwoli na spotkanie z bliskimi Mimo wszystko Zawsze. Sen…
  21. dzieki wam za komentarze... ;)
  22. Jak odnaleźć siebie pośród krzyku fal? Jak znaleźć to czego ciągle brak? Zgubiłem siebie gdzieś na początku Schodach pełnych tęczy Rozpadło się … Przez omyłkę zostawiłem dusze w jakimś zakątku. Kim jestem - co jest nie tak? Gdzie ten upragniony świat Do którego każdy zmierza tak. Dziś gdy przyszłość jest każdemu znana Nie zmierzamy do upragnionego … Gdy wiemy co się stanie na co nas stać Nie pełnią pracujemy Wyłuskani ludzie- odszczepieńcy. Nigdy swych marzeń już nie spełnią.
  23. Współczesna poezja ma do siebie to Że żaden z młodych jej nie rozumie I mimo iż każdy próbuje Za wiele z niej nie wnioskuje. Siedząc na forach Widać różnice Kto jest na studiach a kto w obłokach.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...