![](https://poezja.org/forum/uploads/set_resources_4/84c1e40ea0e759e3f1505eb1788ddf3c_pattern.png)
kraina-latarek
-
Postów
7 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Odpowiedzi opublikowane przez kraina-latarek
-
-
ustami kaleczę własne serce
powiedzieć kocham
jest trudniejsze niż śmierć
mój archanioł
mój ślepiec
podkłada mi nogę
podnosi cień
w ten sposób przekonuje mnie
że życie jest światłem
mroczącym korytarzem
w nieprzewidywalności zdarzeń
a ja cząstkami promieni rozsypuje się
…
a ty
jak drzewa koronami pieszczące niebo
albo
jak dziwka błagająca o łyk powietrza
podarujesz mi
czy sprzedasz
miłość której nie ma0 -
CytatWow.... bardzo wyrazisty wiersz... zapadnie długo w pamięć.. wyrazono to co trudno wyrazić
Oooo! Bardzo wyrazisty! W czyją pamięć zapadnie na długo? Chyba w resztki świadomości naćpanych, albo zawianych i rzygających kolesi po zbyt dużych dawkach płynów różnorakich.
Nie mieszaj Boga do swoich wulgarnych wypocin. Chcesz byc oryginalny? To ci się nie udało... Na razie żałość. A mogłoby być nieźle, gdybyś się postarał.
Jak się przewietrzysz, to wciśnij "edytuj"...
...no przestań nie tylko święci chodzą po ziemi a wariaci też mają prawo kochac Boga...0 -
na półpiętrze nieba czwarta zero pięć
gwiżdże klatką schodowym na podniebieniach
nowy dzień
na przystankach
światłem karmię gołębie biurokratów i urzędników
wieżowce jeszcze zaspane z kieszeni wyciągają
ponury cień
i jeszcze tylko
bilbordom udaje się uśmiechać
na torowisku życia rzygam żółcią zniesmaczenia
bo gdy wydawało się że jestem na zakręcie
znów majestatycznie czekam w epicentrum burdelu
własnego istnienia które zresztą właśnie przegrałem
w automacie z biletami w nieistotnym kierunku
Boże gdzie do kurwy w tej nędzy jest moja reszta
moje ciało binarnie krwawi na telebimach
i krzyczy chłamem pierwszych stron darmowej prasy
‘Metro’ pod lewym ramieniem
‘Nowy dzień’ pod prawym
drzewa upadły aby stworzyć dla mnie skrzydła
tak – wznoszę się ideami w stereotypach zdarzeń
i tylko grunt-kamień-sumienie nie pozwala się zapaść0 -
wkładam dwa palce do ust
i chciałbym wystrzelić
i ten jeden jedyny raz nie przeżyć
naprzeciw siedzi Bóg
przesuwa pionki z pola na pole
atakuje robi szarady stawia szach
jak zwykle śmieje mu się w twarz
znów przegrałem wstaje odwracam plecami
napełniam kolejny raz kieliszki
muzyka w tym czasie gryzie powietrze
gwiazdy od wieczora śpią na podłodze
obrazy płaczą jak dawniej
być może w popielniczce
przygniatam własny zgon
być może zaciągam się
nowym życiem0 -
psycho-ryba po przeszczepie kręgosłupa
w sztywności zasad stała się okropnie okrutna
pływając na plecach przeciwko elektro-falom
słonymi łzami kapała przewodami na mój świat
- czyli ranę
obsesyjnie za ortodoksyjnymi znakami
w delikatności delirium podążające
cząstki mojego światła w szał-źrenice
wprowadzały błogi zamęt
- czyli porcelanowe znamię
szturcham anioła po plecach –
‘koniec odwiedzin – oddział zamknięty’
czas na nie-Boski zastrzyk
diagnozę niosę pomiędzy zębami –
- czyli uśmiech na amen0 -
fotoparanoja na twarzy zimy
kiedy słońce na zagięciu
periodycznie wyzwala cząstki
zbłąkanego światła
fragmentami spojrzeń mijanymi co dzień
kwitną kwiaty jak marzenia
korzeniami starając się sięgnąć nieba
więc proszę moich źrenic nie deptać
obłęd kołysany w dłoniach
wypuszczam na paralotniach
one stając się tańcem gwiazd
plączą galaktykę wspomnień
palcem zapisuje słowa w powietrze
myślę wówczas że powstaje
gdy odchodzę istnieje
a trauma jak komar sączy z nich krew
dostać sobą w głowę to chyba nie grzech (?)0
kolejne opóźnienie na stacji w niebie
w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Opublikowano
dworzec pachnący kwaśnym deszczem
liście, gołębie i bezpański pies
i ławka na której siedze
ze znajomym drzewem
zegar od roku
wskazuje czwartą zero pięć
i zatrzymał się usmiech na twarzy
zaginionej kobiety z tablicy ogłoszeń
w kółko wedrują porzucone walizki
z powietrzem tańczą wczorajsze gazety
na rozkładzie jak skrzydłami
przewijają się moje myśli
kolejne opóźnienie
przykładam ucho do torowiska
słysze nadjeżdzający pociąg w kierunku nieba
ale i tym razem wycofuje się
jeszcze nie teraz jeszcze nie nie