Leżę na łóżku, prawie już zasypiam, lecz się w amoku tym zastanawiam,
Nad tym co z swoim życiem wyprawiam…
Oddaję Ci siebie- serce i duszę a gdy wyjeżdżasz przechodzę katusze…
Niebo pęka na pół, gwiazdy gdzieś znikają –
pewnie je chmury w ciemnych lochach trzymają…
płaczą że nie mogą błyszczeć jak dawniej, znów z nieba się leje.
Dopiero jak wrócisz, wszystko się uspokoi, wróci do normy- blaskiem słońca zajaśnieje…
Tęsknie tak bardzo wtulona w poduszkę, myślę co robisz, czy też myślisz o mnie?
Sama na taki układ się godzę … Choć tęsknię i płaczę wiem! Ty wrócisz niedługo i
znów będzie jak dawniej , znów w objęciach Twych o smutkach zapomnę…
Będziemy jak te dwa małe misie na moim biurku stojące, w swoją stronę główkami zwrócone,
w oczka sobie patrzące, z uśmiechniętymi pyszczkami, z serduszkami w łapkach.
Dwa małe misie – radosne, beztroskie, po uszka w sobie zakochane, w sobie zadurzone, z czasem lekko zakurzone.
Ten kurz to czas biegnący jak szalony, nie zdążysz się obejrzeć- a już kolejny dzień za nami…kolejny dzień bez Ciebie…kolejny… lecz stracony.