Moje Słoneczko,co wyszło zza chmurki,
co mnie spowiło niczym obłoczek,
świeciło zawsze,wszędzie i wszystkim.
Było kochane,ciepłe i miłe
i przytuliło gdy ciężkie chwile.
Gdy ciemne chmury niebo przykryły
zawsze promyki ciepła tu były,
i ogrzewały i osłaniały,
sercem tuliły i powtarzały-będzie dobrze!
Aż przyszła chmura,ogromna wielka,
Słonko zakryła na długi czas.
Nadzieja była,wyjrzy choć raz?
Słonko kochane zza chmur nie wyszło,
zgasło? zasnęło? tak w chmurach całe?
Nie ma już ciepła,promyki zgasły,
ucichły szepty i życia blaski.
Choć już nie ujrzę Słonka mojego,
serce czuć będzie miłość do Niego!