Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

nea-figalia

Użytkownicy
  • Postów

    51
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez nea-figalia

  1. rzeczywiście, Pani poprawki zapamiętam - bardzo sensowne
  2. nad dyskoteką - Boom - świt się rozkłada nieopodal - na drzewie - cykada - spać nie może gdyby była człowiekiem - być może powiedziałaby - ktoś się wkrada wśród - w śródziemnomorze lecz cykada - nie gada - a przysiada - na korze my musimy owada - wyręczyć gadaniem - się dręczyć - choć nam nie po drodze Przechodził tędy śniadolicy Siddhartha. Miał postrzępioną szatę. Z jej krańców zwisały nitki iluzji. Usiadł pod drzewem. Siedział i powtarzał - om. Trzy dni i trzy noce siedział. Wreszcie wstał. Wstając, zaczepił połą szaty o gałąź drzewa, którą złamał piorun. Siddhartha nie dostrzegł tego. Odchodził, ciągnąc za sobą trzydzieści trzy świeżo wyprute nici. Był tu też Li Kan. Człowiek o jedwabnych powiekach. Siedział pod drzewem noc całą. O brzasku począł rytmicznie uderzać piętą o ziemię. Tłukł nią tak długo, aż powstało koliste wgłębienie. Napluł w nie i powiedział: sztuka nie ma nic z prawdą wspólnego, chyba że w motywach. I poszedł. Długo po tym, pojawił się pod drzewem cudzoziemiec o koralowych ustach. Śliczny i smutny. Oparł się o pień i mówił trzema, albo pięcioma językami. Przygryzał przy tym wąsy. Długo mówił. Wreszcie zamilkł i zadarł głowę do góry. Patrzył w niebo z takim wysiłkiem, jakby rachował obłoki. Dzień był pogodny, jak zwykle i tylko jedna chmura na niebie. Cudzoziemiec podniósł się. Rzekł: res cogitans. I śmiał się jak dziecię. a dziś my - wpadliśmy - na drzewo - po drodze ja w wynajętym - francuskim - samochodzie moja chińska kochanka spotkana - po drodze i jej pies buddysta - in spe
  3. Oczywiście ma Pani rację - nie musi się Pani podobać, z tym że moje pytanie doryczyło strategii tekstu, a nie gustów... Kim jest? Jest niczym Weronika - utrwaliła i zamuliła - zagniotła wśród gwiazd i na chuście - a kto jej da wiarę? Tak między wierszami a rantem tkaniny ... Dla mnie to taka kładziona klucha - na blat, na łychę ... I wszystko nazbyt przewidywalne - jak ta skwara na okrasę - między zęby - ja tego nie trawię. pozdrówki kasia
  4. Wiem - jest za to Lądek Zdrój. nie ma takiego miasta... Londyn.
  5. Paplowato - zgadzam się - a kim jest podmiot liryczny?
  6. Po łapach można dostać za nierzetelne uzasadnienia własnych sądów, nie za preferencje. Przecież nie wszystko musi się podobać.
  7. Panie Lecter, czy jak tam Panu - masz Pan rację - nic więcej Panu nie odpowiem - ciszy szkoda. Ale na teatrze to Pan nie najlepiej zna - pointy sceniczne buduje się nieco inaczej. Tutaj niedopowiedzenie nie jest pointą tylko zawieszeniem głosu - jest wskazówką interpretacyjną. A Pan czyta wiersz jak przepis na zupę i w tym sensie ma Pan rację... Wielokropek na końcu wiersza, to taki (sztucznie wywoływany ) odpowiednik teatralnej ciszy po ostatnim słowie, które padło ze sceny. Widzowie szybko sobie " dopowiadają " co trzeba, mają poczucie, że zbliżyli się do tajemnicy, której dotknięcie słowem byłoby świętokradztwem. Cisza pęka, owacja na stojąco, kwiaty, panie mdleją... Autorze, wielokropkowy zabieg w poezji pachnie kabotyństwem. Wiem ale nie powiem, bo...? Wiersz mizerny, jedynie w środkowej części coś iskrzy.
  8. Przepraszam, ale nie widzę możliwości kontynowania rozmowy ponieważ Pani nie odnosi się do tekstu i nie przyjmuje sugestii, że proponowany zapis jest świadomy i celowy. Czy się Pani podoba, czy nie - inna rzecz. Nie zwykłem przypisywac czytelnikom żdanych cech, bo wiekszości z nich nie znam, ale Pani sugestie ingerują w utwór, a zatem zachowuje się Pani jak początkujący recenzent, a nie czytelnik.
  9. Zupełnie niepotrzebny sarkazm. Publikować wiersze tamże to nie wstyd. A jeśli chodzi o maniery to rzeczywiście warto posiadać dobre maniery. Nie chodzi o Paryż, czy Londyn, ale o rzetelną analizę utworu, która nie poucza autora jak nieświadomego dziecięcia, choćby tekst wydawał się dziecinny.
  10. Droga Pani, ja obawiam się, że Pani po prostu nie rozumie istoty tego wiersza, a skupia się na jego podstawowej treści. I w ten sposób myli Pani trop. A przy okazji proszę zajrzeć Kultura 10/625 /Paryż, 1999/. Szanowny Pan faktycznie nie wie, o co mi chodzi. Być może kiedyś Szanowny Pan zrozumie, co jest rozweselającego w wielokropku znajdującym się na końcu wiersza.
  11. Droga Pani, chwyt odwołuje się do zdolności dopowiadania... W tym sensie wers ostatni nie jest ostatnim. Może niech Pani polemizuje sobie z kim innym, bo ja nie bardzo wiem, o co Pani chodzi. ach, nie jest? Drogi Panie, chwyt odwołuje się zatem do jasnowidzenia, a przynajmniej do widzenia tego, co dzieje się w umyśle autora, a tak przebiegłą babą jagą, to ja jeszcze nie jestem. serwus:)
  12. Droga Pani - ja napisałem, że poprzez wielokropek ten wers nie jest ostatnim wersem i na tym cały chwyt polega... Ano tak - wielokropek pełni funkcję wielokropka. Wielokropek – znak interpunkcyjny w postaci trzech umieszczonych obok siebie kropek używany na końcu zdania, dla zaznaczenia fragmentów pominiętych. I wówczas sotatnie zdanie nie jest ostatnim, prawda? aaaa, nie no, bez "znaku interpunkcyjnego w postaci trzech umieszczonych obok siebie kropek" w życiu nie pokapowałabym, że ostatni wers wierszyka, jest jego wersem ostatnim. przenikliwość tej uwagi była mordercza.
  13. Ano tak - wielokropek pełni funkcję wielokropka. Wielokropek – znak interpunkcyjny w postaci trzech umieszczonych obok siebie kropek używany na końcu zdania, dla zaznaczenia fragmentów pominiętych. I wówczas sotatnie zdanie nie jest ostatnim, prawda?
  14. Pustynia jest sucha i pusta. To wie każde dziecko. Gdy rozkłada mapę, na mapie - pustynia jest żółta. Pożytek z pustyni można liczyć w litrach, galonach, tankowcach, rozpiętością skrzydeł odrzutowca, gdy wzlatuje w niebo. I wtedy pożytek z pustyni widać jak na dłoni - pustynia jest wszędzie. Człowiek na pustyni szuka przewodnika. Kładzie się na ziemi. Przesypuje piasek. Gotów jest przekopać pustynię rękoma, łaknie, pragnie, tkwi po uszy w pustyni czyli w cząstce siebie...
  15. Po przeróbce Pani Barbary jest całkiem niezły. Reszta to adwokacki szum i klekot - wiersz się sam nie broni, pozostaje letni i wiotki, niestety. Niemniej pozdrawiam serdecznie, m. Droga Pani, to, że wiersz sie Pani nie podoba - trudno. A mi z kolei nie podoba się jeśli ktokolwiek go przerabia, nawet a najlepszych intencjach. Pozostawmy autorom możliwość wypowiadania się "swoim głosem". Poprawia to się wypracowania w szkole.
  16. To nie kwestia akceptacji, ale zmieniła Pani prozodię wiersza. Jaki to ma sens? Prozodia nie jest najważniejsza kiedy wiersz mało zajmujący - brak emocji. PozdrawiaM. Dla jednych mało, dla innych dużo... A "rytm jest duszą wiersza".
  17. Niesety, absolutnie nie mogę się zgodzić. Zgodzić z tym, że ma jeden sens, czy z tym, że za dużo razy użyto słowa "nicość". Nie lubię niedomówień, proszę mi powiedzieć, co tu można jeszcze odczytać, jaka tajemnica jest tu jeszcze zawarta? Wiersze są poto, by każdy czytelnik z osobna miał możliwość własnej interpretacji, ja tu tego nie widzę, proszę mi to wyjaśnić. Czytelnik ma prawo do swojej interpretacji, a autor ma prawo z nią się nie zgodzić. 1. nicość sama w sobie nie ma definicji 2. nicość jest zaprzeczniem "tego co jest" 3. "to co jest" pochodzi od tego "który jest" 4. wiersz jest antymodlitwą, w której powtarza się adresat modlitwy - nicość z imienia, tak jak w modlitwach powtarza się "jego imię", nie przypadkowo nicość pojawia się w trzech odsłonach ja - nicość /1 zwrotka, stan upojenia, wchodzenia w siebie, zagłuszania siebie, tu wątek o monstrualnym alkoholizmie Bishop// oni- nicość /2 zwrotka, miłość jako nicość, tu wątek o odmienności seksualnej Bishop/ świat - nicość /tu dodatek o geograficznych wątkach w poezji i życiu Bishop/ Słowo nicość pojawia się również dlatego, aby nie mylić go z pustką - pustka to brak czegoś. nicość to w sensie ontologicznym zaprzeczenie bytu, wymiar psychologiczny zatem jest tu mniej istotny. Wiersz zbudowany jest na napięciachdlatego użyłem piosenkowej, dziecięcej frazy, aby je uwypuklić. Mam nadzieję, że Pana usatsfakcjonowałem.
  18. Niesety, absolutnie nie mogę się zgodzić.
  19. Dlaeczego miałoby być niezamierzone? Nicość to nicość. Proszę spojrzeć również na wiersz" Bishop "Piosenki dla kolorwej wokalistki" - "Songs for a colored singer" - cz. 3 i 4. Ukłony. Nicość w tej ilości wywołuje nudę/ nudności... ; ) Cóż mnie interesuje wiersz Bishop, rozmawiamy o twoim tekście. Powtarzalność czasami jest nudna. A wiersz Bishop jest ważny ponieważ mój nosi tytuł "Elisabeth Bishop..." i odwołuje się i do postaci poetki, i do jej twórczości. Słowo nudności zaś należy do określeń medycznych i nie sądzę, aby coś przybliżało. I było na temat.
  20. Przykro mi. Ale grzeczniej proszę...
  21. Też najbardziej lubię te fragmenty, ale wiersz to wiersz. Ma głowę, tułów i ogon.
  22. Dlaeczego miałoby być niezamierzone? Nicość to nicość. Proszę spojrzeć również na wiersz" Bishop "Piosenki dla kolorwej wokalistki" - "Songs for a colored singer" - cz. 3 i 4. Ukłony.
  23. To nie kwestia akceptacji, ale zmieniła Pani prozodię wiersza. Jaki to ma sens?
  24. Zgubiła Pani krainę nicości. W poezji Bishop - lądy, wyspy, krainy - są bardzo istotne. Same tytuły tomów to - Północ i Południe, Geografia 3, Pytania w związku z podróżą. Mój wniosek zaś jest taki - poprawianie cudzych wierszy w ten sposób jest mało sensowne. Pozdrowienia.
  25. ja po prostu nie dotykam tej "nicości" wierszowej. Mam wrażenie, jakby została zmuszona do zaistnienia w wierszu, jakby wiersz jej nie czuł. możliwe, że przez 'krainę nicości'. nie przygladałam się Bishop, ale patrzę na ten wiersz kłąniam się :)) Zgadzam się - nicość jak to nicość - trudna do dotknięcia
×
×
  • Dodaj nową pozycję...