
Joka
Użytkownicy-
Postów
68 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Joka
-
Jak nowy dzień wstajesz niewinny, nieskromny, szczery, bezdomny. Jak nowy dzień. Zatapiasz wzrok w łąkach soczystych, błękicie nieba… To życie! Zrób pierwszy krok! Lękasz się chłodu, wiatru, oddechu obcego, śmiechu… Dlaczego? Śmiało do przodu! Nie liczysz dni, lat i miesięcy srebrzystych, poranków dżdżystych… Nie liczysz sił. Odczuwasz ból, rany otwarte i blizny liczysz. Do nieba krzyczysz o zmianę ról! Dostrzegasz mrok, otchłań przepastną z barw cienia utkaną. Do widzenia. Zastyga wzrok…
-
Niewiele chcę powiedzieć - bardzo mi się podoba. Życzę sukcesów.
-
Szczerze dziękuję :) i do usłyszenia.
-
Dziękuję Rachelko za odwiedziny i rzeczowy komentarz. Również się z Tobą zgadzam co do tego, że może za dużo "i", że może "niefajne" częstochowskie rymy i długość wersów może się podobać lub nie... Ale w przeciwieństwie do Ciebie rymy lubię (a przynajmniej nie mam nic przeciwko) i będę ich tutaj bronić, bo pisząc tak czułam. Prawdą jest jednak, że większą wagę przykładam do treści, forma sama wychodzi (no, prawie sama :), ...albo nie wychodzi:(, ale napewno nie myślę w pierwszej kolejności o tym, jak ma treść wyglądać. Miło był Cię spotkać. Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam.
-
Dziękuję Aniu. Również pozdrawiam :)
-
Wszystko się zgadza Jimmy. Z tą tęsknotą różnie bywa (można usychać w nieskończoność, popadać w różne inne stany..., albo np. wykorzystać twórczo...). Osobiście myślę, że nie sposób trwać w tęsknocie nieskończenie i przychodzi w końcu czas, kiedy trzeba coś z nią zrobić, natomiast to jeszcze nie ten czas chciałam opisać, lecz właśnie zwrócić uwagę na ten stan, z którego jest tak naprawdę wiele wyjść - pozostawiam to pod osobistą rozwagę :) Jeśli zaś treść wiersza skłoniła odbiorcę do postawienia sobie takiego pytania, jak Ty to zrobiłeś (lub może jeszcze innego) to bardzo dobrze, ...i życzę, żeby odpowiedzi też poszukać w sobie. Piszę często tak, jak kieruje mnie intuicja i rzadko zwracam uwagę na sprawy techniczne, ale dzięki komentarzom może sie poprawię:) Dziękuję za odwiedziny i uczciwy komentarz. Pozdrawiam.
-
Perpetuum Mobile
Joka odpowiedział(a) na Piękny Wojtuś utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Jak na moje amatorskie oko niestety zgodzę się z przedmówcą. Moja głowa również lepiej przyswaja jakieś (nawet lepsze czy gorsze, ale frazowanie)... Brakuje tu uzasadnienia dla takiego układu, ale moge się mylić. A to całkiem ładny fragment: nie warto budzić sumienia piórem nad ranem zemsta wystarczy na razie! do jutra! Pozdrawiam. -
Cieszą mnie Wasze opinie. I dokładnie się z Wami zgadzam. Nie ma we mnie ambicji na wybitnego poetę, ale lubię bawić się słowem, kocham poezję (wogóle uwielbiam sztukę w różnej postaci więc eksperymentuję na tym gruncie), szanuję prostotę i szczerość, ...i powiedziałam już chyba za dużo :) ale dotarłam do takiego momentu, że poczułam potrzebę, żeby skonfrontować to, co robię ze światem zewnętrznym. Budujące dla mnie są Wasze odczucia i tym bardziej jestem Wam bardzo wdzięczna za wszelkie słowa krytyki, bo jeszcze do niedawna przekonana byłam, że szkoda wogóle czasu i zachodu żeby się nad takim miernym poziomem twórczości rozwodzić. Jeszcze raz dziękuję. Pozdrawiam. Do usłyszenia.
-
Bardzo fajna współczesna satyra na pemat Mickiewicza. Nad wartością artystyczna nie będę się rozwodzić, bo chyba każdy z nas ma conajmniej kilka takich doświadczeń z przeróbkami wielkich mistrzów, ale świetny materiał na impezę... np. szkolną. I jeszcze jedno - do tego też trzeba mieć talent. Życzę powodzenia. Pozdrawiam.
-
Zupełnie nie miałam na myśli samotności w znaczeniu dosłownym. Właśnie dlatego potraktowałam "upadek" również w innym wymiarze... i dlatego w tym znaczeniu wciąż uważam, że można ich przeżyć więcej. Dosłownie - wiemy, jakie jest zakończenie. Ale to może i dobrze, że dla mnie Twoje słowa są ważne niekoniecznie dlatego, że staram się zrozumieć "co poeta miał na myśli"... :) Niech to będzie na plus dla wiersza, że możemy się doszukać różnych interpretacji. Powodzenia.
-
Bardzo literacko o osobistych rozterkach. Konstrukcyjnie trochę gorzej, ale czyta się nieźle. Tak to już jest, że dopiero w samotności wyostrzają nam się zmysły, a żeby zrozumieć więcej musimy przeżyć nie jeden, nie dwa... 17 września. Życzę powodzenia... i "trzymaj pion".
-
Jak co dzień witają mnie gwiazdy i księżyc, i niebo pogodne, i autobusów odjazdy, i buty, niezbyt wygodne. Oczekiwanie na „nowe”, na promień słońca i chmury… A w głowie wiersze gotowe i serce przenosić chce góry! I nagle wszystko przemija, i księżyc i niebo gwieździste; i wiersze we mnie zabija, pali, jak kule ogniste… To biurokracja, rachunki i zbędne papierzyska! To ludzie, którzy za karę piastują swe stanowiska! Uciekam więc od tych ludzi, zgiełku, hałasu zbędnego; tęsknię za ciszą, za szlakiem, za smakiem chleba wiejskiego. Za domem stojącym na wzgórzu i letnim deszczem na ciele, zapachem siana i jabłek, snów i kadzidła w Kościele.
-
czwarte tysiąclecie
Joka odpowiedział(a) na Tova_Brink utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
A propos czwartego tysiąclecia, to też mam podobne odczucia. Na razie pozostawmy formę, zaś treść ma w sobie coś cennego :) Powodzenia „Telewizja” Bezkarne oczy wlepione w ekran i matki słowa: „Patrzyłeś! Nie kłam!” Nie twoje oczy patrzeć powinny na te obrazy. Jesteś niewinny! Gdzie jest rozwaga dzisiejszych ludzi? Kto dziś w tych ludziach etos obudzi dawnych wartości, dawnej sielanki…. gdy w szklanych domach piękne kochanki? Czy kołysankę zanuci babcia? Nie! Niemożliwe, bo babcia w kapciach dziś w szklany ekran patrzy! Co widzi? Szereg nieznanych twarzy… i nie wstydzi się ani golizny, ani tatuaży… Babcia też marzy. -
Załączam dociekliwym komentatorom wierszowaną podpowiedź :) „Mama” Patrzyła na nas z miłością, za ręce prowadzała, karmiła nadzieja, ufnością; lekcje wieczorem sprawdzała. Czasami czytała nam bajki, czasami przez nas płakała. Wierzyła, że wszystko się uda. Na lepsze czasy czekała. Badała błękitnym wzrokiem nasze pragnienia, marzenia, w smukłych ramionach trzymała swoje najskrytsze pragnienia. Liczyła nam dni i miesiące od chrztu do komunii, … wesela… zawsze umiała sprawić by była prawdziwa niedziela. Często bywała smutna, głowę w poduszkę wtulała, nie wszystko chciała nam mówić; a może też… nie umiała… Lecz to nieważne! Ważne, że była! Przed każdym deszczem nas ochroniła… Teraz brakuje mi niestety jej ciepła, wzroku oraz głosu, i kosmetyków w toaletce i na grzebieniu siwych włosów… Tylko w albumie odnajduję cień jej spojrzenia, twarz tą samą… Czemu Cię nie ma? Mamo! Dziękuję za wszystkie uwagi. Pozdrawiam.
-
„Pomocy!” Rozdarto mi wnętrzności nienaruszając ciała, skóry, która osłania słabe i delikatne kości. Mięsnie osłania. Wyjęto mi podgłówek wszystkich moich myśli, po to, by blask zwycięstwa nigdy mi się nie przyśnił. Pozostawiono serce goryczą zatrute, by miało mnie co boleć, i cierniem nakłuto… a wszystko inne wyżuto, wypluto… i koniec! Pomocy!
-
Nie znam tych rąk, co chcą mnie dotykać, i nie znam ust, co pragną powitać usta moje Tak dłuży się czas bez tego oddechu, który pamiętam i ust w uśmiechu zatopionych Wciąż pamiętam czas, gdy tamte oczy patrzyły na mnie, jak w słońcu kroczył rozmarzony… Nie zapomnę chwil, gdy słów mi brakowało, gdy powietrze wokół miłością pachniało przepełnione.
-
Jak co dzień witają mnie gwiazdy i księżyc, i niebo pogodne, i autobusów odjazdy, i buty, niezbyt wygodne. Oczekiwanie na „nowe”, na promień słońca i chmury… A w głowie wiersze gotowe. I serce przenosić chce góry! I nagle wszystko przemija, i księżyc i niebo gwieździste; i wiersze we mnie zabija, pali, jak kule ogniste… To biurokracja, rachunki i zbędne papierzyska! To ludzie, którzy jakby za karę piastują swe stanowiska! Uciekam więc od tych ludzi, zgiełku, hałasu zbędnego; tęsknię za ciszą, za szlakiem, za smakiem chleba wiejskiego. Za domem stojącym na wzgórzu i letnim deszczem na ciele, zapachem siana i jabłek, snów i kadzidła w Kościele.
-
Jak nowy dzień wstajesz niewinny, nieskromny, szczery, bezdomny. Jak nowy dzień. Zatapiasz wzrok w łąkach soczystych, nieba błękicie… To życie! Zrób pierwszy krok! Lękasz się chłodu, wiatru, oddechu obcego… Dlaczego? Śmiało do przodu… Nie liczysz dni, lat i miesięcy srebrzystych, poranków dżdżystych… Nie liczysz sił. Odczuwasz ból, rany otwarte i blizny liczysz. Do nieba krzyczysz o zmianę ról. Dostrzegasz mrok, otchłań przepastną z blasku i cienia utkaną. Do widzenia. Zastyga wzrok…