Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Joka

Użytkownicy
  • Postów

    68
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Joka

  1. Jak nowy dzień wstajesz niewinny, nieskromny, szczery, bezdomny. Jak nowy dzień. Zatapiasz wzrok w łąkach soczystych, błękicie nieba… To życie! Zrób pierwszy krok! Lękasz się chłodu, wiatru, oddechu obcego, śmiechu… Dlaczego? Śmiało do przodu! Nie liczysz dni, lat i miesięcy srebrzystych, poranków dżdżystych… Nie liczysz sił. Odczuwasz ból, rany otwarte i blizny liczysz. Do nieba krzyczysz o zmianę ról! Dostrzegasz mrok, otchłań przepastną z barw cienia utkaną. Do widzenia. Zastyga wzrok…
  2. Niewiele chcę powiedzieć - bardzo mi się podoba. Życzę sukcesów.
  3. Szczerze dziękuję :) i do usłyszenia.
  4. Dziękuję Rachelko za odwiedziny i rzeczowy komentarz. Również się z Tobą zgadzam co do tego, że może za dużo "i", że może "niefajne" częstochowskie rymy i długość wersów może się podobać lub nie... Ale w przeciwieństwie do Ciebie rymy lubię (a przynajmniej nie mam nic przeciwko) i będę ich tutaj bronić, bo pisząc tak czułam. Prawdą jest jednak, że większą wagę przykładam do treści, forma sama wychodzi (no, prawie sama :), ...albo nie wychodzi:(, ale napewno nie myślę w pierwszej kolejności o tym, jak ma treść wyglądać. Miło był Cię spotkać. Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam.
  5. Dziękuję Aniu. Również pozdrawiam :)
  6. Wszystko się zgadza Jimmy. Z tą tęsknotą różnie bywa (można usychać w nieskończoność, popadać w różne inne stany..., albo np. wykorzystać twórczo...). Osobiście myślę, że nie sposób trwać w tęsknocie nieskończenie i przychodzi w końcu czas, kiedy trzeba coś z nią zrobić, natomiast to jeszcze nie ten czas chciałam opisać, lecz właśnie zwrócić uwagę na ten stan, z którego jest tak naprawdę wiele wyjść - pozostawiam to pod osobistą rozwagę :) Jeśli zaś treść wiersza skłoniła odbiorcę do postawienia sobie takiego pytania, jak Ty to zrobiłeś (lub może jeszcze innego) to bardzo dobrze, ...i życzę, żeby odpowiedzi też poszukać w sobie. Piszę często tak, jak kieruje mnie intuicja i rzadko zwracam uwagę na sprawy techniczne, ale dzięki komentarzom może sie poprawię:) Dziękuję za odwiedziny i uczciwy komentarz. Pozdrawiam.
  7. Jak na moje amatorskie oko niestety zgodzę się z przedmówcą. Moja głowa również lepiej przyswaja jakieś (nawet lepsze czy gorsze, ale frazowanie)... Brakuje tu uzasadnienia dla takiego układu, ale moge się mylić. A to całkiem ładny fragment: nie warto budzić sumienia piórem nad ranem zemsta wystarczy na razie! do jutra! Pozdrawiam.
  8. Cieszą mnie Wasze opinie. I dokładnie się z Wami zgadzam. Nie ma we mnie ambicji na wybitnego poetę, ale lubię bawić się słowem, kocham poezję (wogóle uwielbiam sztukę w różnej postaci więc eksperymentuję na tym gruncie), szanuję prostotę i szczerość, ...i powiedziałam już chyba za dużo :) ale dotarłam do takiego momentu, że poczułam potrzebę, żeby skonfrontować to, co robię ze światem zewnętrznym. Budujące dla mnie są Wasze odczucia i tym bardziej jestem Wam bardzo wdzięczna za wszelkie słowa krytyki, bo jeszcze do niedawna przekonana byłam, że szkoda wogóle czasu i zachodu żeby się nad takim miernym poziomem twórczości rozwodzić. Jeszcze raz dziękuję. Pozdrawiam. Do usłyszenia.
  9. Bardzo fajna współczesna satyra na pemat Mickiewicza. Nad wartością artystyczna nie będę się rozwodzić, bo chyba każdy z nas ma conajmniej kilka takich doświadczeń z przeróbkami wielkich mistrzów, ale świetny materiał na impezę... np. szkolną. I jeszcze jedno - do tego też trzeba mieć talent. Życzę powodzenia. Pozdrawiam.
  10. Zupełnie nie miałam na myśli samotności w znaczeniu dosłownym. Właśnie dlatego potraktowałam "upadek" również w innym wymiarze... i dlatego w tym znaczeniu wciąż uważam, że można ich przeżyć więcej. Dosłownie - wiemy, jakie jest zakończenie. Ale to może i dobrze, że dla mnie Twoje słowa są ważne niekoniecznie dlatego, że staram się zrozumieć "co poeta miał na myśli"... :) Niech to będzie na plus dla wiersza, że możemy się doszukać różnych interpretacji. Powodzenia.
  11. Bardzo literacko o osobistych rozterkach. Konstrukcyjnie trochę gorzej, ale czyta się nieźle. Tak to już jest, że dopiero w samotności wyostrzają nam się zmysły, a żeby zrozumieć więcej musimy przeżyć nie jeden, nie dwa... 17 września. Życzę powodzenia... i "trzymaj pion".
  12. Jak co dzień witają mnie gwiazdy i księżyc, i niebo pogodne, i autobusów odjazdy, i buty, niezbyt wygodne. Oczekiwanie na „nowe”, na promień słońca i chmury… A w głowie wiersze gotowe i serce przenosić chce góry! I nagle wszystko przemija, i księżyc i niebo gwieździste; i wiersze we mnie zabija, pali, jak kule ogniste… To biurokracja, rachunki i zbędne papierzyska! To ludzie, którzy za karę piastują swe stanowiska! Uciekam więc od tych ludzi, zgiełku, hałasu zbędnego; tęsknię za ciszą, za szlakiem, za smakiem chleba wiejskiego. Za domem stojącym na wzgórzu i letnim deszczem na ciele, zapachem siana i jabłek, snów i kadzidła w Kościele.
  13. A propos czwartego tysiąclecia, to też mam podobne odczucia. Na razie pozostawmy formę, zaś treść ma w sobie coś cennego :) Powodzenia „Telewizja” Bezkarne oczy wlepione w ekran i matki słowa: „Patrzyłeś! Nie kłam!” Nie twoje oczy patrzeć powinny na te obrazy. Jesteś niewinny! Gdzie jest rozwaga dzisiejszych ludzi? Kto dziś w tych ludziach etos obudzi dawnych wartości, dawnej sielanki…. gdy w szklanych domach piękne kochanki? Czy kołysankę zanuci babcia? Nie! Niemożliwe, bo babcia w kapciach dziś w szklany ekran patrzy! Co widzi? Szereg nieznanych twarzy… i nie wstydzi się ani golizny, ani tatuaży… Babcia też marzy.
  14. Załączam dociekliwym komentatorom wierszowaną podpowiedź :) „Mama” Patrzyła na nas z miłością, za ręce prowadzała, karmiła nadzieja, ufnością; lekcje wieczorem sprawdzała. Czasami czytała nam bajki, czasami przez nas płakała. Wierzyła, że wszystko się uda. Na lepsze czasy czekała. Badała błękitnym wzrokiem nasze pragnienia, marzenia, w smukłych ramionach trzymała swoje najskrytsze pragnienia. Liczyła nam dni i miesiące od chrztu do komunii, … wesela… zawsze umiała sprawić by była prawdziwa niedziela. Często bywała smutna, głowę w poduszkę wtulała, nie wszystko chciała nam mówić; a może też… nie umiała… Lecz to nieważne! Ważne, że była! Przed każdym deszczem nas ochroniła… Teraz brakuje mi niestety jej ciepła, wzroku oraz głosu, i kosmetyków w toaletce i na grzebieniu siwych włosów… Tylko w albumie odnajduję cień jej spojrzenia, twarz tą samą… Czemu Cię nie ma? Mamo! Dziękuję za wszystkie uwagi. Pozdrawiam.
  15. „Pomocy!” Rozdarto mi wnętrzności nienaruszając ciała, skóry, która osłania słabe i delikatne kości. Mięsnie osłania. Wyjęto mi podgłówek wszystkich moich myśli, po to, by blask zwycięstwa nigdy mi się nie przyśnił. Pozostawiono serce goryczą zatrute, by miało mnie co boleć, i cierniem nakłuto… a wszystko inne wyżuto, wypluto… i koniec! Pomocy!
  16. Nie znam tych rąk, co chcą mnie dotykać, i nie znam ust, co pragną powitać usta moje Tak dłuży się czas bez tego oddechu, który pamiętam i ust w uśmiechu zatopionych Wciąż pamiętam czas, gdy tamte oczy patrzyły na mnie, jak w słońcu kroczył rozmarzony… Nie zapomnę chwil, gdy słów mi brakowało, gdy powietrze wokół miłością pachniało przepełnione.
  17. Jak co dzień witają mnie gwiazdy i księżyc, i niebo pogodne, i autobusów odjazdy, i buty, niezbyt wygodne. Oczekiwanie na „nowe”, na promień słońca i chmury… A w głowie wiersze gotowe. I serce przenosić chce góry! I nagle wszystko przemija, i księżyc i niebo gwieździste; i wiersze we mnie zabija, pali, jak kule ogniste… To biurokracja, rachunki i zbędne papierzyska! To ludzie, którzy jakby za karę piastują swe stanowiska! Uciekam więc od tych ludzi, zgiełku, hałasu zbędnego; tęsknię za ciszą, za szlakiem, za smakiem chleba wiejskiego. Za domem stojącym na wzgórzu i letnim deszczem na ciele, zapachem siana i jabłek, snów i kadzidła w Kościele.
  18. Jak nowy dzień wstajesz niewinny, nieskromny, szczery, bezdomny. Jak nowy dzień. Zatapiasz wzrok w łąkach soczystych, nieba błękicie… To życie! Zrób pierwszy krok! Lękasz się chłodu, wiatru, oddechu obcego… Dlaczego? Śmiało do przodu… Nie liczysz dni, lat i miesięcy srebrzystych, poranków dżdżystych… Nie liczysz sił. Odczuwasz ból, rany otwarte i blizny liczysz. Do nieba krzyczysz o zmianę ról. Dostrzegasz mrok, otchłań przepastną z blasku i cienia utkaną. Do widzenia. Zastyga wzrok…
×
×
  • Dodaj nową pozycję...