Widzę swoją przyszłość
Właśnie pod moim oknem pełza
Na nogach ledwo się co trzyma
Jest owłosiona brudna i śmierdząca
Smutne będzie moje życie
Jest prawie w trupa zalana
Ma na sobie ostatni krzyk mody
Prosto z podwórkowego śmietnika
Całe spodnie za szczane i zasrane
Cała broda w rzygach tonie
Marnie skończę
Padła, do rowu się stoczyła
Ludzie obojętnie obok przechodzą
Ja stoję i się patrzę jak marni skończę
Lecz ta wiza mnie nie przeraża
Gdyż w kieszeni mam mój tomik wierszy
Żałosna będzie śmierć moja
W rowie będę robakom wiersze czytał
Mam nadzieje że pod ziemię nie uciekną
Ze śmietnika przykryje się z pierza kołdrą
Ktoś mnie znajdzie z robakami w głowie
To znak że od moich wierszy mózgi im się przegrzały
Oczywiście że z wielkiego zachwytu nad mym geniuszem
Śmieciarka na wysypisko nas wywiezie
Marnie zdechnę gdzieś w rowie
Zarzygany z prytą przy brodzie
Pogrzebany na wysypisku przez śmieciarzy
Wrony zanucą pieśń żałobną nad moim grobem
Dzięki Bogu że jestem cały w trupa zalany
Chociaż nie będę musiał słuchać tego ptasiego fałszu
I wrzasków lumpów sterczących nad moim grobem
Którzy chcą spalić w kotle mój tomik wiersz