Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Dempsey Papin

Użytkownicy
  • Postów

    12
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Odpowiedzi opublikowane przez Dempsey Papin

  1. dzięks za chłód kroków - rzeczywiscie lepiej brzmi. z oddechami sie nie zgodze - oddech czerwieni "kradnie zycie" by potem(ten sam oddech) pod płaszczem nadziei(ktora była kiedys w moim sercu) wydaje wyrok śmiertelny,nieprzychylny,ostateczny. i jeszcze jedno - nie potrafisz wyobrazić sobie spojrzenia śmierci? tego chlodu, skostnienia oczu? w tych "licach" chodzilo mi wlasnie o spojrzenie kata, o spojrzenie postaci zimnej,bezlitosnej,żądnej ofiary, pragnącej widoku cierpienia,bólu.

  2. kalibrując malunek moich myśli
    stwarzam odbicie nagiego serca

    kula odbijając się od bicia
    powoli zabija

    przekuwając nerwy
    zabiera oddech czerwieni

    oddech nadziei tworzy wyrok

    wyrok - posępny dusiciel
    czarne rękoczyny
    błysk kosy

    martwe lica obejmują wzrokiem moją twarz
    chłód jego kroków przeraża
    arytmia ziemi

    wreszcie sie wyśpie

  3. taaak!
    i zrobiła to znowu!
    o tak, zrobiła to znowu!
    bezwstydna!

    pocałowała mnie,
    gdy leżałem spragniony
    tak, spragniony
    z płonącymi wargami
    spragniony!

    a ja płonąłem,
    a ona,
    bezwstydna,
    podsycała mój ogień!
    ciszą!

    krzycz!
    na Boga!
    na wiatr!
    na czas!
    krzycz!
    a ona tylko
    zrobiła to znowu!
    o tak, zrobiła to znowu!
    cudna!
    pocałowała mnie,
    gdy leżałem
    tak samotny
    z samotnymi wargami.

    jak mogła -
    a jednak -
    nie wiedziała...
    nie mogła wiedzieć...


    (Dla Pauliny B)

  4. Stanąłem na ich terenie
    w kotlinie w blasku kamer
    Pszczoła wleciała mi do ust,
    nie krzyczała.

    Dali znać, aby włączyć wszystkie latarnie -
    skandaliści wybiegli na ulicę,
    Zasnęło miasto,
    Zasnęło piękno.

    Stanąłem wsparty na murze,
    Lis wybiegł z nory, a drzewa
    dyrygowały w chórze.
    Wściekłość i wrzask, strzał!

    Jeden łach wyciągnąć z szafy i gnać.
    I gnać...

    Czarną przepaskę mam na ramieniu
    po samym sobie, tym którym był.
    Ulepiony z gliny czasu,
    jakże wsparty na intuicji.
    Rozkosznie wtulony w beztroskę ramienia,
    prosząc o jeszcze, brnąłęm dalej.
    Łagodna mżawka czerwonego pyłu
    Opadła na turkus przy lewym uchu -
    Barki zbrudzone,
    Bariery obalone.

    Wróciłem po śladach samobójczych kroków,
    w kotlinie, w blasku świec, wśród doków
    duszy kowala, który ważył los.
    Rozmazane twarze ku wiary mierze,
    a one patrzą.
    Rodzi się myśl -
    w bandażach złość,
    w kajdanach przeszłość.

    Odzyskać wzrok by uwierzyć.
    Wyjrzeć małą dziurką by zobaczyć.
    Wiatr, co chłodzi twarz szaleńca
    który niegdyś wtulił się w mackę śmierci.

    Ma skrzydła jasne
    i wargi cukrzane
    skroplone czerwonym lukrem.
    Dziecięce rysy.
    Piękny strzał - zginął
    i zobaczył Zorzę,
    Ojcowską potęgę jasności.

    Dostąpił życia,
    przechodząc
    przez Krainę Wiecznie Odkupionych Grzechów.

    I Żyje...

  5. Stoi poeta na szczycie góry -
    jego poezja dosięga chmury.
    Wyciąga pióro, zaczyna pisać,
    Poemat wielki swój rozpoczynać.
    Każde słowo ,każda literka Jest jak muzyka, jest taka wielka.
    Gdy skończy pisać swe wielkie dzieło,
    Gdy już zrozumie że się skończyło,
    Zejdzie ze szczytu wysokiej góry
    I spojrzy z ziemi na piękne chmury...

  6. hmm....w wielu wierszach pojawiają sie epitety wypisane "jeden pod drugim"(ze to niby odrazu czyni utwór "jedynym"), które w zamierzeniu mają podtrzymać, wyostrzyc nastrój(uwiarygodnić tresc), tylko tutaj raczej nie było czego podtrzymywać. Słowa mało oryginalne. Patos?-sam nie wiem.Txt jakich wiele. Ja tylko szukam oryginalności, nieszablonowych zwrotów,nieszablonowych "torów" słów. I praktycznie tylko to cenie w poezji,wierszach,literaturze. Czyli klimat(nastrój) oraz oryginalność.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...