Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Adam Bartosiewicz

Użytkownicy
  • Postów

    6
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Adam Bartosiewicz

  1. Siedzisz bosa na dywanie Wokół błękit czterech ścian Oświetlona blaskiem świec Patrzysz w oczy swym marzeniom Tych świec chyba ze dwadzieścia Rozrzucone po pokoju Patrzą na nas i migoczą Magią otaczając swą Dwa kieliszki, szampan, świece To nasz cały, mały świat To wystarczy nam do szczęścia Wieczór, magia, Ty i ja Jesteś blisko, patrzysz na mnie Piegi liczysz wzrokiem swym Dłonią wodzisz po mej dłoni Widzę szczęście w oczach Twych Ja dotykam Twoich włosów Bawię się i błądzę w nich Pieszczę Twoje uszy, szyję Jakbym zwiedzał cudny kraj To zasługa jest szampana Zaczarował nas oboje I truskawek tak czerwonych Karmię Ciebie, karmisz mnie Nasze dłonie nie chcą słuchać Co rozsądek mówi im Błądzą pieszcząc nas oboje Jakby wciąż szukały się Wpatrujemy się wzajemnie W swoje oczy, serca, dusze Dziwna siła nas przyciąga Coraz bliżej... magia... świece... Nagle świat zatrzymał się Nasze usta się spotkały Jakby chciały woń truskawek Zamknąć w cudzie pocałunku Nasze dłonie się znalazły Splotły palce w jedno ciało Usta wciąż ze sobą tańczą Magia pochłonęła je Tylko szampan, świece, błękit Są świadkami magii tej Szampan, świece, Ty i ja To nasz cały szczęścia świat...
  2. W truskawkowym ogrodzie otoczona wiosną Przechadzałaś się boso po cieplutkiej trawie Oczy miałaś spokojne i takie szczęśliwe Była jednak zaklęta w nich pewna tęsknota Patrzyłaś się w niebo błękitne, gdzieś w dal Jakbyś znaleźć chciała pomiędzy obłokami Jakąś bratnią duszę Twemu sercu bliską Wzrokiem utęsknionym ściągnąć ją do siebie Przechadzałaś się boso pomiędzy truskawkami Śladami stóp zdobiąc budzący się świat A na sobie miałaś te krótkie rybaczki I czerwoną jak maki leciutką bluzeczkę Wyglądałaś jak anioł, który właśnie sprawdza Czy wszechmocna wiosna nic nie pominęła Czy cud rodzącego się z ziemi życia Należycie przez słońce jest pielęgnowany Przechadzałaś się lekko stąpając wśród piękna Którym świat obdarza dziś matka natura Byłaś z nim jednością, elementem niezbędnym Bez Ciebie to wszystko niczym by się stało Nachyliłaś się zerwać truskawkę dojrzałą Dłonią przytrzymując lśniące w słońcu włosy Które opadając na Twą skroń, policzki Zdawały się pieścić je rozgrzane słońcem Przechadzałaś się w słońcu i pięknie czerwieni Zadumana o tym, co Ci los przyniesie Czy promienie lata rozgrzeją Twe serce Czy kolejny poranek znów miło zaskoczy Czy wiatr przeznaczenia pokaże Ci drogę Do szczęścia co daje cud zwany miłością Piękna niczym anioł w wiosennym ogrodzie Tyś marzeniem moim i moją tęsknotą
  3. Zakochałem się w kobiecie Zakochałem z całych sił Od pierwszego dnia, spotkania Od pierwszego słowa jej Wciąż myślałem co uczynić Jaki znak jej dać Może spojrzeć w oczy, wyznać Szeptem, czy wykrzyczeć mam To uczucie dojrzewało W moim sercu ciągle Ty Tylko wzrokiem, tak nieśmiało Wciąż szukałem oczu Twych Wreszcie zapragnąłem wyznać To, co we mnie ciągle tkwi Choć ten list był bez imienia To wyrażał duszy treść Tak zaczęły się rozmowy Słowa szczere wciąż pisałem Tajemniczy Nieznajomy Tak się wtedy nazywałem Kiedy bardziej się otworzyć Jeszcze cieplej pisać chciałem Na ten krok się odważyłem To Twój Adam - podpisałem Nie żałuję tego kroku Wreszcie spojrzeć mogłem w oczy Bo Ty przecież to wiedziałaś Byłaś pewna, że to ja Jeszcze lepiej Cię poznałem Jeszcze bardziej pokochałem A gdy Ty mi to wyznałaś Wtedy całkiem zwariowałem Kiedy tylko zamknę oczy To wciąż widzę Twoją twarz Twoje oczy, włosy, usta I... ten dotyk na policzku Tylko czemu gdy zasypiam Kołdra tylko mnie przytula A poduszka jakaś mokra Myśli tulą mnie do snu Czemu świat się tak pomylił Czemu los okrutny jest Czemu czasu cofnąć nie da Nawet ta boląca łza Zakochałem się w kobiecie No i tym skrzywdziłem ją Anioł mnie dziś nienawidzi A ja rację przyznam mu Co uczynić mam rozdarty Czemu ze mnie taki drań Tylko tuląc do poduszki Cicho szepczę... kocham Cię...
  4. Otuleni marzeniami Siedząc na parkowej ławce Milcząc ciągle rozmawiamy O tym, co nam los przyniesie Choć on sprawiedliwy nie jest To my mamy wciąż nadzieję Tylko drzewa patrząc na nas Trzeszczą groźnie konarami Obejmuję Cię myślami Gładzę ręką Twe ramiona A przytulam marzeniami Czujesz oddech na policzku? Tylko nie otwieraj oczu Niech zostanie tak,jak jest Niech pieszczota Twoich włosów Będzie wieczną mą radością Drzewa, kwiaty, ptaki, księżyc Patrzą na nas przytulonych No i ta parkowa ławka Co ukrywa zakochanych Tylko nie otwieraj oczu Niech ta chwila wiecznie trwa Te pieszczoty, pocałunki... Przecież to nasz cały świat...
  5. Oczy niczym perły Usta jak bramy niebios Włosy jakoby fale na morzu Głos - pieszczota najmilejsza Kim jest ta kobieta cudna Czy to anioł jest od Boga Czy zesłały ją niebiosa Za co dla mnie ta nagroda Rozum ścisły odpowiedzi Szuka myśląc nad zjawiskiem Wszak to w głowie się nie mieści Anioł stąpa dziś po ziemi Z jaką misją on przybywa Czy to anioł, czy kobieta Czy miłości jest prorokiem Z tym niebiańskim swoim wzrokiem Pokochałem ja anioła To uczucie wyjątkowe Mówię kocham, słyszę kocham Czym to zasłużyłem sobie Choć ja w niebie być nie mogę Mnie niedana pełnia szczęścia To z radością dusza woła Kocham, kocham ja anioła!
  6. Patrzymy sobie w oczy Śpiąc, pracując, rozmawiając Patrzymy sobie w oczy Idąc chodnikiem Przechodząc przez ulicę Ludzie, samochody Cały świat jest jakiś inny I my stojący na przeciw siebie Nasze usta milczą A my przecież rozmawiamy Patrząc sobie w oczy Nikt nie słyszy naszych wyznań Nikt nie słyszy naszych westchnień Bo ten język tajemniczy Znamy tylko my Tylko ta łza w kącie oka Zdradza naszą tajemnicę Może nikt nie zauważy Może wytrzeć ją szybciutko Ale przecież tylko ona Przyczajona w kącie oka Wie co czują nasze serca Jest tak samo wyjątkowa Jak spojrzenia, gesty, listy I te myśli I ten dotyk na policzku Który zawsze będę czuł
×
×
  • Dodaj nową pozycję...