Idzie Pasterz.
Schowam się bardziej, aby mnie nie znalazł.
Bo przecież jest mi tu dobrze,
nikt mnie nie obraża i nikt się nie śmieje,
że jestem inna.
Dobrze wiem, że nie pasuję do stada.
Nie nadążam za ich prostym krokiem.
Nie potrafię patrzeć ciągle w jedną stronę.
One idą prosto - ja kuleję.
One są lśniąco białe - ja szara.
One się ciągle śmieją - ja płaczę,
bo nie widzę Pasterza.
Tu, w krzakach nie muszę się porównywać
Jest mi dobrze, choć boli samotność
I tak sama stąd nie wyjdę,
a nikt nie zauważył, że zginęłam;
tak się przyzwyczaili, że zawsze jestem z tyłu.
Idzie Pasterz.
On zawsze idzie pierwszy,
Czyżby stado wracało ...
Schowam się bardziej, bo wolę tu zostać,
niż znów się odróżniać od reszty.
PASTERZ MNIE WOŁA ...
Pamięta moje imię ?
Idzie sam,
Czyżby też się zgubił...?
TU JESTEM, TU ...
Nie mogę się ruszyć,
Skąd się wzięły te nieznośne krzaki ...?
PASTERZU - proszę wyciągnij mnie ...!!!
Jak dobrze - być w Twoich ramionach!