Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

tonieja

Użytkownicy
  • Postów

    41
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez tonieja

  1. tonieja

    Z Tobą

    Złamane serce w każdym momencie, W każdym calu. Złamane serce zawsze z Tobą. Ból tylko przy Tobie. Ból tylko będąc z Tobą. Od kurzu po czystość. Od winy po wybaczenie. Od początku do końca. Złamane serce w każdym momencie. Tylko z Tobą.
  2. tonieja

    Tak?

    Ułożona, rytmiczna, mało spontaniczna. Z rymami, z iście polskimi wyrazami. Zawiła, prosta, skomplikowana. Z zasadami. I bez nich. Wybujała, szczera, twarda. Z metaforami, z anaforami, z przerzutniami. Czy potrafi, czy też nie Musi podporządkować się?
  3. "Jutro znowu przyszedł" jest dobre
  4. Świetnie napisane
  5. Oczywiście ten wiersz nie jest adresowany do Ciebie, żeby była jasność.
  6. Kiedyś powiedziałeś, że nie znajdę. Myliłeś się. Nie wiesz jak bardzo. Nikt nigdy tak się nie pomylił, Bo wygrałam. Triumfuję. Z uśmiechem na twarzy. Z miłością w sercu. Powiesz- banał. Nieważne. Już mnie to nie obchodzi. Bo to ty byłeś banalny. Przebanalny. Jak każdy. Myliłeś się mówiąc wszystko. Nawet nie mówiąc nic, Byłeś w błędzie. Bo wygrałam. Triumfuję. Mogłabym cię zdeptać. Szkoda podeszwy.
  7. Ciekawie. Aczkolwiek nie pasuje mi jakoś jądrami w żyły kąsa. Zbyt mocne to mi się wydaje, ale to tylko moja opinia
  8. A ja nie lubię banalnych komentarzy. Nikt tu nikogo nie zmusza do czytania.
  9. tonieja

    Chcę tego

    Dla Ciebie chore. Ale może dla kogoś nie.
  10. tonieja

    Jedna z burz

    Co innego nazwałabym zgrozą
  11. tonieja

    Chcę tego

    Ten wiersz akurat nie jest o mnie.
  12. tonieja

    Jedna z burz

    Burza nadeszła ogromna. Łamała drzewa. Rozpryskiwały grzmoty o ziemię, Lecz nadeszło zbawienie. Kto by sądził, że burza przynosi ukojenie? Rzuca firankę po pokoju Nie dając myślom spokoju. A deszcz pada i pada. Kap, kap. O parapet tylko mojego tylko okna. Inni się boją. Ja też. Ale w grzmotach siła, A w błyskach nadzieja, Że oto los się odmienia. A deszcz pada i pada. A deszcz pada.
  13. tonieja

    Chcę tego

    Chcę tego. Pragnę wszystkiego. Boję się Ciebie, Ale kocham. Uwielbiam. Smakuję każdego dnia. Coraz bardziej. Intensywniej. Dotykam. Wszędzie. I wciąż. Nie przestanę. Wstydzę się. Lubię się Ciebie wstydzić. Uwielbiam trwać przy Tobie zawstydzona. Chcę tego. Pragnę wszystkiego.
  14. Gwiazdy dumnie patrzyły. Są piękne. Były wtedy. Może jeszcze będą. Patrzeć na te spadające. Złapać jedną z nich. I zatrzymać ją na zawsze. Tylko na chwilę. Ale tę najdłuższą.
  15. tonieja

    Deszcz

    Padaj! Lej! Mój Deszczu! Mój Kochanku! Niech zmoknę! Niech się utopię! W tej rozkoszy! Deszczu, Moja Miłości, Otul mnie swymi kroplami. Niech spadnie grad. O tak! Panuje chaos, bo padasz na ziemię. Niech wszyscy złożą Ci pokłon. Nieudacznicy! Nie wiedzą, że Cię kocham. Padaj! Proszę, nie przestawaj! Nie zostawiaj mnie! Kocham Cię na zawsze!
  16. Przynajmniej co do tego wiersza się zgadzamy :)
  17. tonieja

    Sztuka życia

    Ale po cóż od razu tak się bulwersować? Ten portal chyba nie został stworzony w tym celu. Poza tym, ja widzę ten wiersz inaczej, bo to ja go napisałam, Ty widzisz go także inaczej, bo to Ty go czytasz i myślę, że nie dojdziemy tutaj do porozumienia. A jeśli nawet ten chaos istnieje, to niech istnieje. Wiersze mogą być również chaotyczne.
  18. tonieja

    Mój spacer

    Dotykam Twojej twarzy. Ale jej nie widzę. Dotykam Twoich ust. Są lodowate. Dotykam Twojego ciała. Dryfuje gdzieś w przestworzach. Dotykam Twojej duszy. Jest nieżywa. Zimno mi. Moje serce zamarza. Dlaczego tu tak zimno? Zamknęli mnie. Wciąż chłód. Czuję zapach ziemi. Czuję zapach kwiatów. Czuję ciepło znicza. Zapalasz go. Na moim grobie.
  19. tonieja

    Sztuka życia

    Ja tutaj chaosu nie widzę.
  20. Wczoraj spacerowałam wokół Twojej świecy. Dumnie paliła się na wysokości Twojego czoła. Była taka sama jak Ty. Błyszcząca, migająca radośnie płomyczkami. Jasna i nieskazitelna. Jej bladość odzwierciedlała wnętrze Twojej duszy. Wczoraj spacerowałam wokół Twoich kwiatów. Stały pachnące na wysokości Twoich stóp. Były takie same jak Ty. Pachnące, piękne, uśmiechały się łagodnie. Jasne i delikatne. Ich kolory odzwierciedlały Twój uśmiech. Wczoraj spacerowałam wokół Twojego imienia. Wyniośle wyryte było ponad Twoim ciałem. Było takie samo jak Ty. Znaczące, ładne, pokazujące własną wartość. Ciemne i łamliwe. Jego ciemność odzwierciedlała Twój gniew. Wczoraj spacerowałam wokół Twojego krzyża. Był piękniejszy od Ciebie. Mądrzejszy, trwalszy i majestatyczny. Jego siła przytłoczyła Cię. Nie zasługiwałeś na niego. Wczoraj spacerowałam wokół Ciebie. Rzuciłam pogardliwie zwiędnięty kwiat. Zapaliłam lampkę niedbałym ruchem. I odeszłam. Tak samo jak Ty.
  21. Pierwsze cztery wersy bardzo mi się pdoobają. Nie pasuje mi jednak ten japoński kamikadze na końcu, ale to tylko taka moja sugestia. Tak naprawdę trudno jest oceniać wiersze, więc może oceniac nie będę i na tym skończę ;)
  22. "jak się odbiera pierwszy dotyk światła" Ten fragment najbardziej mi się podoba. Wiersz dojrzały i emocjonalny.
  23. tonieja

    Ulewa

    Ulewa była. Ulewą byłam. Deszczem się zmoczyłam. Deszczem się zatopiłam. Byłam jak okręt tonący w ojczyźnie. Byłam jak epitafium poświęcone Rzymowi. Byłam jak archetyp marności. Zmokłam. Przemokłam do mokrej nici. Tej Ariadny chcącej pomóc Tezeuszowi. Burza była wielka. Wielka jak wojna trojańska. A może tą wojnę niedługo ujrzę? Czas pokaże. Czas wymierzy. Bo on Panem chaosu. Byłam przemoczona. Czułam się jak Tyber wylany z koryta. Ulewą byłam. Makijaż codzienności zmyłam. Mam nieokreślony kształt Jak człowiek u Mirandoli. Deszczem się zmoczyłam. Obawę jutra zmyłam. Przygotowuje się do wojny z szatanem. Tym własnym i naszym. Tym realnym. Deszczem się zatopiłam. Kielich goryczy i szczęścia wypiłam. Mogłam szalę przeważyć. Wybrałam rozczarowanie. Czy daremne było to każde błaganie? Zmokłam. Jak posłowie greccy odprawieni czułam przegraną. Mokra jest moja twarz. Mokre są moje usta. Mokre są moje oczy. Mokre jest moje ciało Od tych faktów popołudnia. Od wyroku niebios. Od palca boskiej ręki. Złapana przez lewą rękę Boga Zmokłam straszliwie. Teraz ogrzewam się w zaciszu domowym. Już jestem sucha do suchej nitki. A Ariadna pomogła Tezeuszowi. A okręt jeszcze nie utonął. A wojnę Troi ujrzę wkrótce. A marność jest marnością. Była, ale nie jest. A Tyber nadal w brzegach stoi. Mirandola o godności nie pisze. Zostały tylko słowa. A szatan nie zwycięży. A ręka Boga zawsze czuwa I ulewę zsyła. A ja już wyschłam.
  24. Myślałam, że już nie przyjdziesz. A jednak jesteś. Wiedziałam. Usiądź obok. Proszę. Od tak dawna cię nie czułam. Od tak dawna nie czułam jedwabiu twych ramion. Od tak dawna nie czułam twojego ciepła. Myślałam dziś o tobie. Wiesz? Cudownie było o Tobie myśleć. Jesteś taki piękny. Twój obraz ciągle miga mi przed oczami. Myślałam o twoim sercu. Mogę go dotknąć? Czujesz? Ale mocno bije. Wiem, że to dla mnie. Dziękuję ci. Słucham? Tak, cały czas myślę. Nieustannie. Nasze dziecko? Tak, śpi spokojnie. Ma Twoje oczy, wiesz? Widziałeś chyba? Słucham? Możesz spojrzeć. Wiedziałam, że będziesz zachwycony. Tak, pamiętam. Byliśmy tacy młodzi. Tacy naiwni i nieodpowiedzialni. Teraz jest inaczej, wiem. Zostań obok. Proszę. Choć na chwilę. Nie patrzyłam od dawna w Twoje oczy. Wiem, nadal je uwielbiasz. Słucham? Nie mów tak. Nie jestem do niej podobna. Kochasz ją? Wiedziałam. Moje włosy? Tak, możesz ich dotknąć. Naprawdę? Pachną tak jak wtedy w ogrodzie? Dziękuję. To mi przypomina młodość. Pamiętasz te wszystkie szalone noce? Wieczory nad jeziorem? Zachody? Wschody? Tak, słyszę. Uspokoję je za moment. Co mówiłeś? Tak, możesz mnie dotknąć. Proszę. Jestem twoja nie będąc Twoją. Tęskniłam za tym Dlaczego? Wracasz? Nie zostaniesz? Wiedziałam. Nigdy nie zostajesz. Możesz je pocałować. Żegnaj. Pamiętam cały czas. I wciąż myślę. Nie, nie pytam o nią. Nie dbam o to. Masz rację. Już późno. Dobranoc.
  25. tonieja

    Pomarańcza

    Leży na stole pomarańcza. Nie leży na obrusie. Nie leży na serwetce. Leży na nagim stole. Jej skórka pomarszczona. Już czasem naznaczona. Obok leży nóż. Lecz nie jest ostry już. Czekał tyle lat. Nie nadszedł kat. Nie nadeszła chwila przyjemna. Tylko ta jedna minuta bezimienna. Kiedy to leży na stole pomarańcza I czeka. Ale nikt nie przychodzi. Nikt nie pragnie jej zjeść. Zmartwiła się wielce I zamknęła swoje pomarańcze serce.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...