Może pracuję dla siebie
Może żyję dla innych,
Może kocham niewinnie – winnych.
I czy ktokolwiek pojmie ten ból?
Smutny uśmiech, zwykły, dziecinny płacz
łza za łza spływa po szybie
Teraz jest też i na moim
Policzku.....
Panie mój – wyrwij mnie
z bagna, bo błoto wdziera się
do ust, nagle zmienia się w krew
i zalewa umysł, spływa po mroźnym
białym ciele, grzeje zmysły.......
Cierpię! Tonę! Ginę!
Nikogo oprócz ciebie nie mam już.
Chyba, że......