Dziś od rana szturmem idą
szturmem idą na mój dom
Matka z bratem już nie żyją
moje życie jest jak złom
Rozstrzelano ojca mego
za to, że ulicą szedł
Rozstrzelano tam za rogiem
jeszcze wolno płynie krew
Tam gdzie kiedyś kuchnia była
został teraz tylko lej
Na podłodze krew niewinna
i dwie kartki chyba w niej
Jeszcze flaga załopocze
złotej pieśni zabrzmi ton
Wolność z kolan wstanie dumnie
I kajdany zrzuci z rąk