Nie było i jest
I narodziło się szczęście.
Narodziło się
Narodziło się nocą,
kiedy zgasła któraś z gwiazd.
Zgasła by narodziło się szczęście.
Przez całą noc
moje sny
były szczęśliwe.
A rano szczęście wybuchło
to znaczy pękło bardzo głośno.
I zakwitła tysiącem
niebieskich kwitów
szczęśliwa jak nigdy dotąd
Miłość;
I teraz kocham,
to znaczy jestem grzeczna.
A może już nie?
Właśnie kocham, nauczyłąm się tego
naprawdę, bardzo szybko.
A może jeszcze nie?
Teraz kocham, więc razem ze mną
kochają wszyscy.
Martwe drzewo
kocha
własną Śmierć.
A może jeszcze nie?
Razem z którymś deszczem
spdła na mnie moje własna
Miłość.
A może jeszcze nie?