Na uszach słuchawki
A w nich Nevermind.
I egzystuje tak
Od pewnego czasu.
I żyje tak
By dalej nie rozumieć.
W rękach książka,
Jak była - mnie wiem.
Lecz jestem tak nadal
Skupiona nad sobą,
Że nie rozumiem
Własnych myśli
Krążących w około.
Gdzie jestem?
Nie pojmuje...
Jaka jestem?
Nie pamiętam...
To wszystko przez świat
Oszalały na punkcie
Cierpienia, bólu i trosk.
W dłoni ołówek
Kreśli rzeczy straszne.
Pokazuje jak żyjemy
W szarej, zgniłej rzeczywistości,
Która nie daje ani chwili
Wytchnienia...
Zasypiam.
W oczach kolory.
Takie same jak codzienność,
Która więzi nas
Między swymi szponami.
Lecz widze
Światełko przebijające się
Przez ciemne chmury
Pokazuje na kwieciste łąki,
Zielone drzewa,
Barwne ptaki.
I na uśmiech, którego dotąd
Brakowało w tym śnie...