Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Janusz Krakowski

Użytkownicy
  • Postów

    6
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Janusz Krakowski

  1. sumienie ubite tłuczkiem spowiedzi pachnie "schabowym" i grzechy skwierczą na rozgrzanej patelni zadośćuczynienia w dużym saganie świąteczny rosół oczka puszcza do samego Pana Boga makaron jak włosy anielskie na talerzach wyścielił gniazdo dla synogarlicy przy białym stole na biało ubrani domownicy nagle życiowo uczesani czekają na mszalny obiad łyżkami odpuszczono im winy jako i oni odłożyli widelce i noże na znak pojednania na deser podano słowo ..... miłość ..... ona tylko nigdy nie choruje z obżarstwa 16.08.2005 r
  2. jestem zwykłym pstrokatym spławikiem obciążonym ołowianymi przeżyciami ... zarzucony dryfuję mizdrząc się i czekając na branie ... cudza żyłka przepływa przeze mnie jak obca krew ... pode mną haczyk z nabitym nań pachnącym lub zarobaczonym slowem ... dokładnie nie wiem kiedy straciłem swój głos 26.07.2005 r.
  3. śp.Papieżowi dane nam było otrzeć się o Ciebie aż tak że w sercu otworzyły się rany zapomnianego sumienia płaczą teraz łzami żalu i kroplami świeżej krwi wiary w tym żywym różańcu modlitwy świętością śmierci obudzonej wielkiej Nadziei 4 kwietnia 2005r.
  4. tradycyjnie chłopcy w różnych komeżkach wychowania będą dzwonić dzwonkami sumień rodziców nazbyt zapatrzonych często w siebie tradycyjnie dziewczęta będą sypać płatki kwiatów zerwanych z łodyg życia przez ponownie nawrócone boże babcie z koszyków rozgrzeszenia tradycyjnie mniej czy bardziej wierni obrywać będziemy aż do łyka gałęzie brzozy leczniczej błogosławieństwem nadzieji tradycyjnie przyjdzie nas wielu
  5. wiatr w oczy wbija ostre igły codziennych nie przesianych złych wiadomości z kolorowych gazet żyjących z plotek i z reklamy nie chodliwych ludzi towarów i z obramowanych szajsem sensacji i przemocy nie znanej nawet w świecie zwierząt wiatr unosi ziarna piasku z przewracanej coraz szybciej klepsydry wyrywając z gardła kukanie kukułki z elektronicznych neuronów przebudzenia wiatr zabiera nasz cień przypinając go złośliwie do drugiego cienia wiatr wieje co sił w nogach by dogonić ukrytą w sercu ciszę
  6. poeci swoje stajnie wierszy przenieśli teraz do internetu by w tej matni ukrytych prawd i pornograficznych bzdur otrzeć się chociaż mogli o przypadkowe przeczytanie wiersze są i rącze i całkiem zeszkapione ale i tak dumnie rozwiewają swoje grzywy słów i uczesane ogony myśli czy można jeszcze powiedzieć coś nowego ? czy też tylko inaczej spojrzęć na ekranowy obraz świata i siebie ? poskładać znowu z kawałków puzzli bardziej poetycko by pokochać wszystko od nowa świeższą wyobraźnią nowych witraży nie świętych codzienności 12.05.2005.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...