Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

mówią mi czarownica

Użytkownicy
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez mówią mi czarownica

  1. Dokładnie się z Tobą zgadzam Rachel. Kiedy przeczytałam teraz ten wiersz, już po raz enty słyszę wiele nieporozumień. I ta "moja" bardzo też mnie uderzyła. Otwartą dłonią w twarz (zart raczej, bez przesady). Popracuje nad nim tej nocy. Dziękuję za uwagi.
  2. Spodobała mi się pierwsza zwrotka, ale później zależało mi na tym zwrocie "(...) Walczmy o samych siebie Codziennie Zwyciężajmy(...)" "Biel zmieszana z czernią okrywa nas szarość " - to właśnie było bardzo niezręczne i niezbyt dobre, fajnie to zastąpiłeś iluzją ulewnego deszczu. Więc w sumie może byłoby tak: Ucieknijmy do nieistniejącej królowej Zapomnienia niewinnie sfałszujmy Iluzję ulewnego deszczu Biel z czernią okrywa Szary dzień, wstaje słońce Żołnierze idą na front Walczmy o samych siebie Codziennie Zwyciężajmy Po rozłące przytulić Duszę stęsknioną Daleka jest choć bliska Ucieczka i powrót Podróż zawrotna Ucieknijmy znowu Nie mówiąc nikomu Chociaż sama nie wiem... Musiałabym jeszcze nad tym pomyśleć. powiem szczerze, że lubię tak trochę przegadywać, ale fakt faktem - niektóre słowa zupełnie niepotrzebne.
  3. Ucieknijmy dzisiaj do świata nieistniejącego Tam gdzie piękną królową jest zapomnienie Skąpani w bieli, niewinni i czyści Cieszmy się tą fałszywą iluzją Niech trwa i trwa Aż przyjdzie ulewny deszcz Biel zmieszana z czernią Okrywa nas szarość Szary dzień, wstaje słońce Żołnierze idą na front Walczmy o samych siebie Codziennie Zwyciężajmy Po tak długiej rozłące Chciałabym przytulić moją duszę Stęskniona daleka Choć już bliska Moja Ucieczka i powrót Podróż zawrotna Ucieknijmy znowu Tylko nie mówmy nikomu
  4. Tam, gdzie wiatr kołysze starymi drzewami A słońce grzeje dobrze znaną mu ziemię Każdy tnie drogę swoimi szlakami Tak by znaleźć się szybciej w niebie Choć idą pewnie Strach kuje ich w oczy W nocy płaczą rzewnie: Może śmierć zaskoczy... Życie monotonne I nie czarno-białe Kwiaty już bezwonne Nic nie doskonałe Zagubione twarze wciąż się szukają Jakąkolwiek pomoc zbawieniem uznają Rozpacz i groza zmieszane są w błoto Zakryte często pozorną głupotą I błądzą tak ciągle w wirze błędnego koła Aż dopada ich trwoga lub wieść wesoła Idą dalej pewnie lub padają ospale Skropione promieniami w smutku upale Jedno, co mogę powiedzieć - Biedaki żyją w rozpaczy Znam dobrze ich blade lica Odwrócone od księżyca...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...