Rozprawiało dwóch poetów o poezji.
- Epitetów, metafor muszę dołożyć,
powtórzenia wyrzucić, trochę przysłodzić.
- Mój drogi, każdy czytelnik lubi czuć sie mądry,
dodaj coś z mitologii, bądźże bardziej szczodry.
- A rymy policzę i rozdzielę wersy.
Chcę być sławym poetą!
- Przecież nie Ty pierwszy.
Uracz odbiorcę eufonią, drugie dno sprowokuj,
dużo trudnych słówek obok siebie lokuj...
Wśród tej gadaniny szedł lasem Poeta.
Zwisały mu ręce, nogi kroczyły.
Oczy patrzyły tak, że widziały,
a uszy słyszały jakby cały był z uszu.
I wiersz był w nim.