widzę to przed sobą
najpierw zamykam sie od wewnątrz
dookoła niosę, że wychodzę
a teraz ten moment
otwieram na razie tylko oczy
a On nie znika
widze to dalej
następuje dziwne uczucie
trochę jak zamoczenie ręki w ciepłej wodzie
wypełnia mnie kolor
o barwie smakowitej nie do sprecyzowania
kolor podobny
do lasu
samotności
nadziei
związało mnie
rzekomo byłem wolny
a teraz nie mam wyboru
wymyślony sznur
trochę jak spodświadomość
sam się na nim trzymam
i wiąże innych
taki nadprzymusowy ciężar
minęło kilka czasu
zrozumiałem
a nic się nie zmieniło
cieszy mnie wybwór doceniony
teraz ci przywiązani
się męczą
a ja uśmiecham się do nich
bo co mogę innego
kiedyś do swoich szczerzyć się będą
i sieć pokoju nastanie
dziękować za kolor nie mogę
bo skromnym być muszę
ze sznurem podobnie
-wdzięcznym być sobie nie mogę
to trochę jak podziwiać
odbicie w lustrze
z jedną zagadką usnę
bo się zmeczyłem
czy to był wybór czy wytwór
i kim On był?