Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Alicja Daszczyk

Użytkownicy
  • Postów

    39
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Alicja Daszczyk

  1. Ciekawie przedstawiłaś ten magiczny obraz jakim jest taniec, podoba mi się. ;) Pozdrawiam
  2. Skruszone ze starości lęki grobowo odpoczywają,okrywając twe stopy. Albinistyczny cieńki futerar otwiera swoje drzwi. Wypływają powoli suche języki zimnego jeszcze ognia. Jak przyszłości czas niepewne.Zimne chwile w pamięci wirują jeszcze.A jednak przywitał mnie gorący autobus porozumienia. Cicho progniemy maja.
  3. Nikt nie powiedział że Poecie ma być wygodnie. Życie Poety to ciągła walka z samym sobą. Nigdy nie wiadomo czy kolejna nie będzie ostatnią. Najczęściej bywa tak, że Poeta nie szuka dla siebie "wygodnych miejsc". Przeciwnie chce "cierpieć za miliony". To właśnie z cierpienia czerpie żywy nektar natchnienia. Pozdrawiam ciepło
  4. Podoba mi się,pozwala unieść się ponad horyzont... Pozdrawiam ciepło
  5. Tematyka ta sama - to fakt :) Pozdrawiam
  6. Zawstydzone cegiełki symetralnie przytulone do siebie w jednym zimnym ciele kolumny obserwują czarne cienie białego widma lśniące kostki bruku dumnie podtrzymują te twoje zabójcze kroczki zdyszeni pełnymi piersiami przedzieramy słowa przez głuchonieme szyby żegnając gościnnie
  7. Na dnie wysuszonym od czerni sam skulony w kałuży potu drży wzdęty od skurczów układa kolory do nowej mozaiki .....podczas oślepiającej nocy zadławiony powietrzem napuchnięty skruszył się już jest gotowy następny wiersz
  8. Przyszło samo skąd - nie wiem było to czymś czego nie było no może było tak trochę hm.. ciepłe nie... chyba jednak bardziej niebieskie pare głosów oddało wielokształtnym datom tak śmiesznie już znanym ...ale wróciło skąd przyszło z ironicznym bezdechem by ciagnąć następny diabelski wagonik
  9. Pamiętam tę swiętą niedzielę trzynastego to wtedy spod ociężałych murów zostały wydobyte nasze akta urodzenia ciepłe,pachnące majem Początek rewolucji pod żywymi cegiełkami soczystego muru Teraz trzynastego pachną listopadem dwa białe prześcieradła okrywając zimny mur świecą parą naszych imion Ciężka klepsydra każdego dnia twojej i mojej śmierci tak ostatecznie ...białej
  10. Przyszłam dzisiaj zupełnie nowa ale moja niecielesność ta sama stara sprzed ubiegłego listopada jak gdyby trochę zmącona niepogodą a jednak soczysta i świeża niczym majowa flora I stoję po i przed bolesnym dzwonkiem tak tym samym,który był naszym weselnym tylko teraz smakujesz inaczej innego cienia kontynujesz tą swoją zaszytą niecność tak właśnie dlatego zawsze pozostawiasz rozmyte czarne plamy w coraz to bardziej pozłacanych chwilach
  11. Nikt Ci nie kazał a nawet nie poprosił jednak pomimo burzy i słono-gorzkich kropel przyszedłeś Za ołowianymi drzwiami stoisz na progu pokonawszy Góre Kościuszki pukasz rytmicznie zostawiając kropelkę krwi na zimnym murze ...przygotowała już cukierniczke otwiera drzwi ...nikt tak dobrze jak Ty nie zna objęc wiatru muskającego ciało kiedy umierasz poraz kolejny spadając w dól na żyzną glebę
  12. Wszystko pachnie czerwnienią nienasycony obfitością żałoby opycha się żarłocznie połykając każdy kęs w trakcie kiedy krew przesłuchuje niebieskie koraliki liczy kształty w kalendarzu
  13. Kolejny raz przemierzam poznane już wcześniej szlaki, jednak dzisiaj jakby w innej bajce, krocząc przez białe błoto, mijam czerwcowe obrazy Oczywiście ja bardziej - bezustanny refren marszu Mendelssohna okazał się tępym skalpelem bajki bez morału
  14. **** Powikłane strzępy z różnych miesięcy odpoczywają głęboko zaszyte w marmurowym sepecie Jeszcze chwilę zastanawiam się nad kolorami, siedząc w czarnym blasku medialnych drogowskazów, łapczywie połykam naftalinowe cienie popołudniowych obrazów Jeszcze przez chwilę zatapiam te czarne gwiazdy w soczystym nektarze tych świętych gromnic, odprawiam powoli, metodycznie, śnięcie zabijając sensoryczny płomień
×
×
  • Dodaj nową pozycję...