Upada na ściany. Rozpaczą pijany
próbuję tamować jej krew.
Unoszę jej głowę, lecz nic już nie mogę
upada z jej ciałem i me.
Ta noc jak narkotyk - wciąż czuję jej dotyk,
choć ręce bezwładne i mózg.
I patrząć w głębokość umiera świadomość;
odchodzi i ona, z nią ja...
Więc wchodzę w nią nocą, gdy mogę swą mocą
zamienić ciemności te w dzień.
I budzę się rano - jeszcze żyć mi dano,
lecz ona wciąż cofa się w cień...