ciekawie Pan to wykombinował,nie powiem.Jednakże rozkladanie wiersza pod tym kątem nie ma nic wspolnego z poezją,ktora nie zawsze musi byc logiczna.Panska analiza opiera się jedynie na stylistycznej i merytorycznej logiczności
pozdrawiam
Lwów to oddech poety
trzeźwego w nadużyciu sylab
smak sklepienia ziemi z niebem
gdy litery przypadkowe
mają jeszcze pory roku
siedem wzgórz upycha świat
serca z prawej strony
w jeden kufer oficjalny
rzeczy znalezionych
kochany dziadku
uciekając pamięci
przy białych fartuchach
wciąż jesteś emigrantem
i z latarni wołasz
oddech dłuży się we Lwowie
a smakuje jesień
lustra to prawda wadliwa
kiedyś je namalowano
by wierność i proste usta
mogły się wybarwić
spoglądając dumnie
więc tylko patrząc
ja widziałem inną sztukę
gdzieś poza zwierciadłem
w tle gorzkiej kawy
mojej strony parapetu
starca przy wózku
i małą pociechę
z żelazną odwagą
czy prawdą ze stali
bez pomocy didaskaliów
brnął spacerowicz
ku idei pewnego mędrca
że w Ziemi jak w lustrze
odbija się raj
spacer planet
i jeszcze chwila
dla wypaczonego nieba
dyrygenta w symfonii płuc
piżama jest strojem uniwersalnym
futrem do życia i snu
choć nie wiesz
kto leżał łóżko obok
w końcu burzy korytarza
topoli nie posadzonych
(często miłość rozumiemy zbyt jednoznacznie)