Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Sandra Sieradzka

Użytkownicy
  • Postów

    33
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Sandra Sieradzka

  1. "Coś się kończy coś zaczyna..." a Jaskółki fruną ku słońcu...
  2. nie ma to jak dobra metafora... Prosimy o uzasadnianie wyrażanych opinii. Komentarz narusza regulamin oraz zasady serwisu. Moderator
  3. Jestem tym ,co widzisz plus znaczenie wersów minus kilka przewinień plus tysiące wad minus kurz, który wczoraj starłam plus szmaciana lalka, którą kocham Jestem człowiekiem... tak myślę ale czy na pewno
  4. Ładny wiersz... taki... taki... "...nie ma takich słów..." kocham poezję...także tę inną niż moją, bo wtedy się człowiek uczy. Nie śmiem krytykować... krytykuję tylko te wiersze , które są "totalnie zwalone"... uważam,że nie ma ocen na poezję, mogę tylko stwierdzić,że mnie się podoba... Prosimy wyłącznie o komentowanie wierszy i uzasadnianie wyrażanych opinii. Komentarz narusza regulamin oraz zasady serwisu. Moderator
  5. dziękuję Panu za tak ciepły odbiór...
  6. Bardzo przepraszam, ale musze odciąć opinie jakoby ten wiersz choć w najmniejszym stopniu nie był samodzielny... On jest całkowicie samodzielny i inspiracją nie był wiersz Grochowiaka, aczkolwiek znam "Upojenie" doskonale. Inspiracją był mój przyjaciel, z którym polemizowałam na różne tematy... wiersz powstał w chwilę po opuszczeniu przez niego mojego domu.
  7. Mała czerwona lampka, rzuca jedynie mroczną, czerwoną poświatę na pokój.Pachną pomarańcze... rozebrane ze skórki, pokrojone w cząstki leżą na talerzu i łagodnie się do mnie uśmiechają. Podchodzę do okna... śnieg. Otwieram balkon i wychodzę prawie naga. Płatki gwiezdnego pyłu topią się na moim nosie. Księżyc mruga erotycznie zza ciemnej mgiełki chmur. Latarnia puszcza do mnie oczko zalotnie... Romantyczna noc, taka w sam raz, żeby kochać. Kochać samo istnienie czegokolwiek. Gdzieś na dachach, gdzieś w piwnicach, gdzieś poza światem jaki jesteśmy w stanie ogarnąć grasują koty... Szare, czarne i czerwone... koty kolorowe i takie ze złych snów zapominanych. Szept ulicy mówi nam, że zbliża się morderca. Dostrzegam go jak wyjałowiony cień, bezszelestnego, niewidzialnego... zbyt naturalny by zdał się być prawdziwym. Krótki krzyk... cień zniknął równie bezszelestnie jak przyszedł... Na podłodze zmarznięta jaskółka. Klękam. Żyje. Jest piękna. Moja największa miłość. Ukryta głęboko w zakamarkach umysłu, widoczna w kąciku niedomkniętych ust, jak rodzące się dziecko... Splatam dźwięki jak warkocze młodej dziewki, żeby sobie przypomnieć... W oku wspomnienie lata, przeszłość, która powraca, która jest równie zimna jak moja pani nieba, ciemna jak dzisiejsza noc, subtelna... Chwytam ją w dłonie czując,że muszę ogrzać ją ciepłem własnego serca, miłością do ludzi, miłością do świata, przy kominku marzeń. Przytulam do siebie i uciekam... bo słyszę skrzek zabijanego kota... Oddycham wiatrem z jej piór i zasypiam, śniąc o lataniu... z Jaskółką...
  8. jest muzyka co obnaża brudne myśli człowieka źródło pożądań i bezwstydu spłukiwane przez deszcz tkliwy i łagodny a czysty jak skwar w spiekocie dnia jest obraz co oczy mętne oczyszcza morze delfinem srebrnie ryte tworzone przez klęski ludzkich namiętności i głuchych królów milczących tyranii jest litość co niszczy ostatki wzruszenia potłuczone skrzydła bladych aniołów zdeptane zasmuconymi stopami jak ptak niepokoju w sanktuarium gwiazd
×
×
  • Dodaj nową pozycję...